Każdego roku w miesiącach letnich liczba porzuconych zwierząt zwiększa się o 30 procent, nie odstraszają przed tym nawet kary. Porzucenie zostało uznane za formę znęcania się nad zwierzętami i grozi za nie kara pozbawienia wolności do 3 lat. Mimo to wakacje to nadal sezon na porzucanie.

fot. pixabay.com/ Caligari77

TOZ wystartowało z coroczna wakacyjną kampanią „NIE PORZUCAJ”. Hasło tegorocznej edycji to: „Pies ma świadomość 3 letniego dziecka! Czy porzuciłbyś swoje dziecko?”. W akcję angażują się schroniska dla zwierząt. Ich pracownicy przyznają, że od mniej więcej 5 lat liczba porzuceń jest mniejsza niż wcześniej – za sprawą chipowania, które stało się powszechniejsze, łatwiej więc namierzyć właściciela i wyciągnąć wobec niego konsekwencje. Natomiast, jak podaje TOZ, i tak w okresie wakacyjnym odnotowuje się o 30 proc. więcej porzuceń niż w innych okresach w roku.

– W okresie wakacyjnym, w ferworze planowania wyjazdów, urlopów, często zapominamy o zabezpieczeniu naszego zwierzęcia – powiedział Polskiej Agencji Prasowej Michał Dąbrowski z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. – Każde porzucenie jest czymś strasznym. Zwierzę nigdy nie rozumie, dlaczego zostało porzucone. Ono będzie kochało swojego właściciela i będzie na niego czekało.

Porzucenie już oficjalnie jest formą znęcania, grozi za nie teoretycznie do 3 lat pozbawienia wolności, a jeżeli zostało przeprowadzone ze szczególnym okrucieństwem (naraża życie i zdrowie zwierzęcia) – nawet do 5 lat.

– Okoliczności temu towarzyszące to np. wypuszczenie zwierzęcia na bardzo ruchliwą autostradę, w skutek czego wpada ono pod samochód, bądź przywiązanie go w lesie linką, drutem, który wrzyna się w skórę – wyjaśnia Dąbrowski.- Osoby znęcające się nad zwierzętami spotykają się nie tylko z sankcjami karnymi wynikającymi z popełnienia czynu zabronionego, ale też z ostracyzmem społecznym.

Aktywista podkreśla, że jeżeli chcemy złożyć doniesienie o świadomym porzuceniu, należy je udokumentować (zeznania świadków, zapisy z kamer). W razie skazania za znęcanie się nad zwierzęciem, sądy obligatoryjnie orzekają zwykle dodatkową nawiązkę w wysokości od 1 tys. zł do 100 tys. zł na wskazany cel związany z ochroną zwierząt. Mimo to pupile nadal są porzucane, zostawiane w lesie lub na odludziu, gdzie cierpią z głodu i pragnienia. gnieszka Sołtysik ze Schroniska dla Bezpańskich Zwierząt w Bytomiu twierdzi, że często nieodpowiedzialni właściciele usiłują oszukać ośrodek – mówią o wyjeździe za granicę na wiele lat, a po zweryfikowaniu sytuacji okazuje się, że jadą na 2-tygodniowy urlop i usiłują pozbyć się zwierzęcia. Naczelne „wymówki” są trzy: dziecko ma alergię, rodzina wyjeżdża na stałe za granice albo po prostu zwierzę stało się problemowe. Wtedy zwykle pracownicy schroniska starają się pomóc rozwiązać problem na bieżąco, ale nie mają wpływu na to, czy dostatecznie zdeterminowany właściciel po prostu nie wywiezie psa na autostradę i nie zostawi na pastwę losu.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Mówienie i pisanie o odpowiedzialności a kara

    „(…)liczba porzuceń jest mniejsza niż wcześniej – za sprawą chipowania, które stało się powszechniejsze, łatwiej więc namierzyć właściciela i wyciągnąć wobec niego konsekwencje.(…)” – pisało w art.

    Z całym szacunkiem, proszę wybaczyć, ale to stwierdzenie jest wyjątkowo naiwne. Liczba porzuceń, mogła nieznacznie spaść ze względu na zaostrzenie przepisów odnośnie znęcania się i rosnącą świadomość w społeczeństwie, o krzywdzie zwierzęcia, jaką ono doznaje. Ale na pewno nie z tego powodu że dobrowolnie ktoś zaczipował psa. Zazwyczaj jeżeli ktoś zdecyduje się na czipowanie psa, to jest to zazwyczaj osoba wrażliwa na punkcie swojego czworonoga, i robi to po to, aby, gdyby zaginął, można było by go łatwiej zidentyfikować i oddać właścicielowi. Właściciela który wcześniej zgłosi na policję zaginięcie psa, albo jego uprowadzenie, nie każe się za znęcanie nad zwierzętami.

    Sam problem czipowania psów, nie dotyczy tylko samych psów, ale i bezpieczeństwa ludzi. Dość już było wypadków spowodowanych niedopilnowaniem psów – szczególnie tych gospodarskich – w wyniku czego uszczerbek na zdrowiu, lub nawet utratę życia, ponieśli sami ludzie. Niestety, obecnie najtrudniej jest udowodnić właścicielowi, że złapany na ulicy pies, jest jego, a nie np. jego sąsiada, albo jeszcze Bóg wie kogo.

    Dlatego też pomogło by tu usankcjonowanie obowiązku dla wszystkich właścicieli psów, bezwzględne czipowanie ich. Rzecz jasna ten przepis miałby tylko wtedy sens, gdyby na właścicieli psów odmawiających czipowania, nakładana była stosowna kara – np. grzywny.

    Nie wiem tylko jak było by z psami bogatych kapitalistów – w przypadku grzywny w Polsce – jednak z tym, tak jak obecnie z większością kar grzywien dla bogatych: nigdy nie są one wobec nich skuteczne; i zatem, oni pozostają na razie – tak długo jak nie zmienią się przepisy naliczania grzywien – bezkarni. Ale to jest już temat na inną debatę; a właściwie, znając życie w tym kraju, to niekończącą się dyskusję, albo przemilczenie.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…