O nowej organizacji, zajmującej się obroną praw ukraińskich pracowników w Polsce i systemie nieludzkiego ich wyzyskiwania strajk.eu rozmawia z Witalijem Mahinko, przewodniczącym związku zawodowego „Pracownicza Solidarność”.
– Ukraińcy pracujący w Polsce mogą liczyć na respektowanie ich praw pracowniczych?
– Tak, wreszcie. Otworzyliśmy Fundacje Obrony Praw Pracowniczych i będziemy niebawem otwierać Centrum Obrony Praw Pracowniczych Imigrantów Ekonomicznych
– Wasza działalność będzie obejmować tylko Polskę?
– Obecnie skupiamy się tylko na Polsce, ale w przyszłości mamy w planach, by bronić wszystkich Ukraińców, pracujących w innych krajach.
– Gdzie jest zarejestrowana Fundacja?
– W Polsce.
– Skąd pomysł, by powołać tutaj organizację, która zajmować się będzie akurat obroną praw pracowniczych ukraińskich imigrantów?
– Zaczynaliśmy w 2009 r. na Ukrainie, jako związek zawodowy „Pracownicza Solidarność”, którego jestem przewodniczącym. Mamy dzisiaj około 8 tysięcy członków. Zaczynaliśmy od obrony ukraińskich migrantów, którzy przyjeżdżali z ukraińskiej prowincji do Kijowa, bo tam łatwiej było o pracę. W większości byli zatrudniani nielegalnie, naruszano ich prawa pracownicze i ludzkie, nikt się nimi nie interesował: ani władza, ani prokuratura, ani policja, żadne ukraińskie organizacje rządowe i pozarządowe. Byli całkowicie poza prawem. Zaczęliśmy ich skuteczne bronić. Od tamtej pory sytuacja gospodarcza na Ukrainie się pogorszyła i wielu tych, których skutecznie broniliśmy w kraju, wyjechali w poszukiwaniu pracy do Rosji, Polski i innych państw europejskich. I okazało się, że to my podążyliśmy za tymi, którzy potrzebują naszej pomocy.
– Czy wiele pracy was kosztowało, żeby stworzyć Fundację?
– Sam pomysł, by rozszerzyć swą działalność poza granice Ukrainy, powstał mniej więcej dwa lata temu. Spotykałem się z przedstawicielami polskich związków zawodowych, z posłami waszego Sejmu i wszyscy mówili, że są za, że trzeba takie coś koniecznie zrobić. Ale potem był 2014 rok, Majdan, wszystko to, co po nim się zdarzyło i nie mogliśmy stać z boku, więc zajmowaliśmy się sytuacją w naszym kraju i dopiero pół roku temu wróciliśmy do realizacji pomysłu o Fundacji. Za nami 6 miesięcy intensywnej pracy i oto wreszcie powstała. Nie dano nam zalegalizować działalności ukraińskiego związku zawodowego, ani stowarzyszenia, więc wybraliśmy formę fundacji, jako tę, która pozwala nam w pełni rozwinąć naszą działalność zgodnie z polskim prawem.
– Jak to będziecie wyglądać w praktyce?
– Będziemy spotykać się z nieuczciwymi pracodawcami, u których pracują ukraińscy robotnicy i z nimi rozmawiać, przedstawiać problemy ich pracowników. Będziemy starać się to załatwiać najpierw spokojnie i nieformalnie, poprzez rozmowy i przekonywanie do racji pracujących. Z naszych doświadczeń wynika, że pracodawca jest gotów walczyć z jednym pracownikiem, z brygadą, ale żaden z nich nie jest gotów do walki z organizacją, która przez lata profesjonalnie nauczyła się bronić praw pracowniczych.
– Czy w Polsce, kraju bądź co bądź europejskim, podlegającym europejskiemu prawu często zdarzają się naruszenia praw cudzoziemskich robotników?
– (śmiech, już od słów „Polska jest krajem europejskim) W Polsce pracuje około miliona Ukraińców. Połowa z nich nielegalnie. Polskie prawo pracy w praktyce nie broni imigrantów ekonomicznych, a nawet powiedziałbym, że z nimi walczy. Nikt w Polsce ich nie broni. Nawet ambasada Ukrainy jest bierna, nie wypełnia zadań ochrony swoich obywateli przed nią postawionych. Ukraińscy pracownicy znajdują się na niższym poziomie w socjalnej strukturze niż najbiedniejsi i bezrobotni Polacy, są, mówiąc krótko, na samym dole drabiny społecznej. Według słów jednego z polskich przedstawicieli na forum w Krynicy, w najbliższym czasie Polska będzie potrzebowała jeszcze od 1 do 2 milionów pracowników z Ukrainy. Proszę pomyśleć, jeżeli już obecnie połowa z zatrudnionych w polskiej gospodarce Ukraińców pracuje nielegalnie i ta tendencja się utrzyma, to ilu osobom będziemy musieli pomagać?
– W Polsce panuje przekonanie, że Ukraińcy sami chcą być zatrudniani na czarno, bo wtedy więcej zarabiają.
– Nieprawda. To nie jest tak, że oni nie chcą pracować legalnie, nie chcą płacić podatków polskiemu państwu. Chcą. Tylko polskim pracodawcom i pośrednikom opłaca się nielegalnie ich zatrudniać. Takiemu człowiekowi można nie zapłacić za jego pracę, można go zwolnić, a w zasadzie wygonić z pracy z godziny na godzinę bez podawania jakichkolwiek przyczyn i polski system sprawiedliwości w takich sytuacjach nie działa. Przeciwnie, chroni tych, którzy bezlitośnie wykorzystują i eksploatują ukraińskich pracowników. Jest skonstruowany w taki sposób, by chronić interesy burżuazji. Odnoszę wrażenie, że nikt nie jest zainteresowany zmianą tej sytuacji, a państwu polskiemu to odpowiada i przedstawiciele władz chronią takich ludzi.
– Pan uważa, że to jest system?
– Tak. I naszym zadaniem jest ten system zatrudniania i wykorzystywania ukraińskich pracowników zniszczyć. Miejsce tych, którzy zarabiają na ludzkim nieszczęściu i cierpieniu jest w więzieniu, niezależnie od tego, czy jest to obywatel Ukrainy czy Polski. Na razie polskie organy ścigania i sprawiedliwości na to nie reagują.
– Jakiś przykład?
– Całkiem niedawno, podczas naszej interwencji przyjechała policja, którym powiedziałem, ze tutaj, za płotem oddalonym 50 metrów od nas, w nieludzkich warunkach przebywa około 30 Ukraińców zatrudnionych z naruszeniem prawa i że chcę złożyć doniesienie o tym przestępstwie. Policjanci odmówili. Także na komisariacie odmówili przyjęcia ode mnie zawiadomienia o przestępstwie. Tak samo było na drugim, trzecim… To jak to inaczej odczytywać? To pokazuje, jak wygląda realne życie ukraińskich imigrantów ekonomicznych w Polsce. Często spotykam się z argumentacją ze strony Polaków, że Ukraińcy znajdują się w sytuacji, w jakiej znajdowali się Polacy właśnie w Anglii czy Niemczech. Ale to słabe usprawiedliwienie.
– A nie lepiej byłoby przyłączyć się do istniejącego już związku zawodowego Ukraińców w Polsce? Donosiły o tym media.
– To, o czym pan mówi, to polski związek zawodowy, który chce zająć się Ukraińcami. I bardzo dobrze. Jednak my uważamy, że lepiej z tym zadaniem będzie sobie radził związek ukraiński, który ma wieloletnie doświadczenie w walce o prawa ukraińskich ludzi pracy najemnej poza granicami Ukrainy.
– A z kim jeszcze z polskiej strony rozmawialiście?
– Rozmawialiśmy z polskim dynamicznym związkiem zawodowym Inicjatywa Pracownicza. Ta współpraca dobrze rokuje. Próby kontaktów z wielkimi związkami zawodowymi nie przyniosły efektu. Widocznie u was, tak jak i u nas, są to mocno biurokratyczne, nieruchawe struktury. Lepiej pracować z kimś mniejszym a dynamiczniejszym. W przyszłym tygodniu otworzymy w Warszawie Centrum Obrony Praw Ukraińskich Imigrantów Ekonomicznych oraz uruchomimy numer telefoniczny, pod którym każdy Ukrainiec będzie mógł zasięgnąć porady prawnej.
– Jak się z wami skontaktować?
– Na razie pod tym numerem: +48 601878436.
– Dziękuje za rozmowę, portal strajk.eu chętnie będzie wspierał wasze działania na rzecz praw ukraińskich pracowników i o nich informował .
Para-demokracja
Co się dzieje, gdy zasady demokracji stają się swoją własną karykaturą? Nic się nie dzieje…
a kiedy nam ukry drugi Wołyń zrobicie?
Unijny system, w unijnym europejskim kraju, do którego zachęcamy Ukraińców. To kolejny przykład problemu, którego sami Polacy i polskie władze nie chcą rozeznać. Dotyczy on wszystkich obcokrajowców, zatrudnionych w Polsce. Jedynymi urzędnikami, mającymi styczność to pracownicy skarbówki, opieki społecznej i policja. Związki zawodowe starają się problem przenieść na boczny tor, czego przykładem jest Związek Zawodowy Ukraińców w Polsce. Afiliowany wprawdzie przy OPZZ, ale bez praktycznego zrozumienia problemu. Ot, można zepchnąć na Ukraińców. Od 1990 roku widzę to dziwne i niepaństwowe myślenie, wszechogarniające wszystkie urzędy i samych Polaków. Cudzoziemcy niech załatwiają swoje sprawy. Już je załatwiają między sobą od lat. Słabi zajmują się słabymi. Ale ci silniejsi, jak urosną w silę, nie dadzą sobie w kaszę dmuchać i przejmą faktyczną władzę nie tylko nad swoimi rodakami, ale i nad ciemnotą, która do tego dopuściła. Przykłady jak na dłoni, ale my zawsze myślimy, niech obcy załatwią to między sobą. No to załatwią. Sami Polacy przez aberrację umysłową wyrzekają się własnego państwa, widząc je tylko jako aparat agresji i represji, a lekceważąc i wręcz ograniczając jego rolę opiekuńczą nad wszystkimi, mieszkańcami kraju. Powodzenia.