Po tym, jak Andrzej Duda zakończył swój krótki i rachityczny okres buntu wobec ojca, podpisując w grudniu ustawy o sądach, pisowski aparat zdobył pełną władzę nad polskim sądownictwem. Największym zwycięzcą tego rozdania jest niewątpliwe Zbigniew Ziobro, który może teraz spokojnie zająć się kształtowaniem społeczeństwa za pomocą swoich wymarzonych narzędzi – przymusu i strachu.
Odwołania prezesów sądów przygotowują grunt pod ferowanie wyroków zgodnych z wolą wszechwładnego ministra. Są jednak sprawy, na których rozstrzygniecie Ziobro wpłynąć dotąd nie mógł. Najbardziej bolesna była dla niego niemożliwość doprowadzenia do skazania lekarzy, którzy operowali jego ojca. Jerzy Ziobro zmarł 2 lipca 2006 r. w Szpitalu Uniwersyteckim UJ w Krakowie. Mimo, że prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo w tej sprawie, minister zamierza doprowadzić do uznania za winnych.
Nieco inne, choć również silne czynniki determinacji obserwujemy przy okazji zaangażowania Zbigniewa Ziobry w sprawę łódzkiego drukarza, który dwa lata temu odmówił wykonania usługi dla organizacji LGBT. Przedsiębiorca został za to skazany przez sąd okręgowy. Ziobro stanął w obronie homofoba, powołując się na świętą wolność prowadzenia działalności gospodarczej. Sąd Najwyższy, jeszcze wtedy nie ujarzmiony przez PiS, odrzucił wniosek o kasację, złożony przez prokuratora generalnego. Ziobro nie zamierza jednak odpuszczać sprawy. Posłuszny wobec „dobrej zmiany” Trybunał Konstytucyjny ma rozpatrzyć legalność przepisu, na mocy którego przedsiębiorca został skazany. Chodzi o art. 138 Kw. Zdaniem Ziobry jest on niezgodny z zasadą demokratycznego państwa prawa wyrażoną w art. 2 Konstytucji oraz z art. 53, gwarantującym wolność sumienia i religii. Polityk nazwał przepis „maczugą”, która zmusiła cnotliwego drukarza do udziału w promowaniu poglądów, z którymi ów się nie zgadza. Jego zdaniem istnienie takiego prawa wynika z „dużej aktywności środowisk, które określają się jako aktywiści LGBT, i przez rozmaite formy prawne usiłują zmuszać inne osoby do akceptowania swych przekonań”. I Ziobro zamierza te wpływy ukrócić.
Być może już całkiem niedługo na polskich ulicach będziemy obserwować sceny niczym z filmu „Życie jest piękne”. Syn, stojąc przed witryną sklepową, będzie mógł zapytać ojca „Tato, dlaczego tutaj jest napisane »pedałów nie obsługujemy«”. Takiego właśnie społeczeństwa pragnie Zbigniew Ziobro – wspólnoty, w której przedstawicielom mniejszości seksualnych, uchodźcom, cudzoziemcom z krajów arabskich, czy osobom o określonych poglądach w przestrzeni publicznej i prywatnych sklepach nie będą przysługiwać te same prawa, co reszcie. Prawo do dyskryminowania homoseksualistów, uzbrojone w narracje o wolności gospodarczej, zabezpieczone klauzulą sumienia sprzedawcy, który będzie mógł odmówić sprzedaży piwa klientowi „za pedalski wygląd” jest prawem, które ma stanowić podstawę porządku społecznego, który rozkwita w umyśle Zbigniewa Ziobry.
Układ domknięty: Tusk – Trzaskowski
Wybór pomiędzy Panem na Chobielinie a Bonżurem jest wyborem czysto estetycznym. I nic w ty…
I kolejny już raz – jazda po emocjach czytelników.
A racjonalna argumentacja – to gdzie?
Zapewne – jak to już bywa u Piotrusia Pana – ma wychodne.
Prywatnemu drukarzowi mozna skoczyc, to jego firma. Wniosek? Zaladac swoje drukarnie. Cel sie liczy, nie sądowe pieniactwo.
P.Piotrze takich napisów na witrynach nie będzie gdyż Światem rządzi pieniądz a inne wartości idą w „kąt”
Jaki hitlerek, taki i freiselerek – wsiowi