Wczoraj prokuratorzy z IPN odbyli przeszukanie w domu nieżyjącego już gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Nie znaleźli tam bynajmniej żadnego świętego Graala, ale prawicowe tytuły już mogą krzyczeć: „Z willi Jaruzelskiego wywieźli więcej teczek niż od Kiszczaka!”.
Wszyscy zadają sobie pytanie: „kto następny”? Wygląda na to, że kolejna fala walki z nieistniejącą komuną ruszyła na dobre. Wczoraj prokuratorzy z Instytutu Pamięci Narodowej przekopali dom nieżyjącego Wojciecha Jaruzelskiego na Mokotowie. Weszli tam w asyście policji. Przeszukanie odbyło się ponoć z inicjatywy jednego z prokuratorów z Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Wczoraj około 19.00 zakończyło się przeszukanie. Funkcjonariusze załadowali teczki do samochodu i odjechali. Nie chcieli rozmawiać z obecnymi na miejscu dziennikarzami.
Historyk IPN Grzegorz Michalczak powiedział, że w toku swojej pracy badawczej odkrył, że Wojciech Jaruzelski mógł być w posiadaniu dokumentów SB, a także wywiadu wojskowego oraz Ministerstwa Obrony Narodowej – czyli „teczek” na ówczesną opozycję. Przy czym zaznaczał, iż mokotowska willa Jaruzelskiego nie jest jedynym miejscem, branym pod uwagę przez poszukiwaczy skarbów z IPN: rozważają jeszcze przeszukanie domu generała na Mazurach oraz mieszkań jego córki.
Do sprawy ochoczo włączył się Piotr Gontarczyk, pamiętny „biograf” Lecha Wałęsy. Gontarczyk stwierdził, że o posiadanych przez Wojciecha Jaruzelskiego materiałach poinformował kierownictwo IPN już w 2007 r. lub 2008 r., jeszcze za czasów Janusza Kurtki. Badając wcześniej teczkę generała, odkrył, że część znajdujących się w niej dokumentów została sfałszowana (stąd nagłówek artykułu na portalu Telewizji Republika: „Jaruzelski sfałszował własną teczkę?”). Tymczasem „Wprost” baja o możliwych sensacjach, znajdujących się w „szafie Jaruzelskiego”.
Dekomunizacyjne szaleństwo trwa. Media podejrzewają, że 10-godzinne przeszukanie willi generała może mieć związek z rozpoczętym rok temu śledztwem, mającym na celu ustalenie, czy Jaruzelski na przełomie lat 40. i 50. był tajnym współpracownikiem kontrwywiadu wojskowego, tzw. Informacji Wojskowej. Co dla wszystkich okazałoby się z pewnością przeogromnym zaskoczeniem.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
IPN obrobił chałupę Jaruzelskiego jakby nigdy nic w majestacie prawa, tego samego Jaruzelskiego który oddał im 26 lat temu władzę, mnie już chyba nic nie zaskoczy i nie zdziwi.
Im więcej wiem na temat tej materii tym bardziej jestem przekonany o tym, że …
znaleźli coś na Mirajniego
terroryści IPN napadają wdowy po generałach PRL-u w asyście policji, co prawda nie gwałcą ale okradają.
podobno wynieśli „Pana Tadeusza”, „Trylogię” i papier toaletowy
Ja wiem co tam znaleźli, fakty na to, jak Lech Wałęsa wprowadził stan wojenny. Bo on nie był pojedyńczym agentem ale podwójnym. Zwerbowanym przez radziecki wywiad, o kryptonimie „Łajka” . Zadanie Łajki polegało na zrobieniu solidarności i robieniu bezczelnych strajków, które miały spowodować wejście wojsk radzieckich do Polski. Niestety prawdziwy patryjota generał Jaruzelski, wprowadził środki zaradcze, wysłał bohaterów z Zomo, by bronili ojczyzny przed wejściem armii czerwonej do Polski. Teraz wyjdzie na jaw że zomowcy to są prawdziwi żołnierze wyklęci, z głównym dowodzącym Lechem Kaczyńskim i jego prawą ręką kotem. :D