W branży budowlanej trwa znakomita koniunktura. Produkcja wzrasta na rynku infrastruktury, budownictwa mieszkaniowego, nieruchomości komercyjnych i przemysłowych. Korzystają na tym prezesi, inkasując bajońskie kwoty. A pracownicy? Oni wciąż zarabiają poniżej średniej europejskiej, a w wielu przypadkach firmy zalegają im z wypłatą wynagrodzeń.

Sprawiedliwy podział bogactwa? Zatrudnieni w prywatnych firmach działających na rynku budowlanym doskonale wiedzą, że to mrzonki. Według danych GUS w 2018 roku w ich branży przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wyniosło ok. 4,3 tys. zł.  Zarobki były oczywiście zróżnicowane. Najwięcej otrzymywali specjaliści w województwie mazowieckim – 5,2 tys. zł (specjalista bez doświadczenia dostawał 3,8 tys. zł), a najmniej – 4,4 tys. zł – w podkarpackim (młodszy specjalista – ok. 3,5 tys. zł).  Najmniejsze wynagrodzenia otrzymywali ci, którzy pracują najciężej – brygadziści osiągali dochody w granicach ok. 3,9-4,5 tys. zł, pracownicy fizyczni z doświadczeniem – 3-3,4 tys. zł, a początkujący robotnicy mogli liczyć na zaledwie 2,6-2,7 tys. zł brutto, a więc na tylko rękę ok. 1,9 tys.

W 2018 roku całkowite przychody ponad 20 grup budowlanych notowanych na GPW wzrosły nominalnie o 9,8 proc. Skorzystali z tego prezesi największych spółek, którzy mogą dosłownie płacić się w gotówce. Pokazują to dane przedstawione przez portal WNP, który przygotował zestawienie zarobków krezusów polskiego rynku budowlanego.

Najwięcej zarobił Dariusz Blocher, prezes Budimeksu, największej grupy budowlanej w Polsce. Wzbogacił się on o 3,31 mln zł, z czego pensja podstawowa wyniosła 2,52 mln zł. Daje to 277 tysięcy miesięcznie.  Pozostała część to premie w ramach programu motywacyjnego grupy Ferrovial, której częścią jest Budimex. Warto zauważyć, że Blocher zwiększył swoje dochody w ciągu roku o 331 tysięcy złotych.  Nieźle powodzi się również Jerzemu Wiśniewskiego, prezesowi i głównemu akcjonariuszowi PBG. W 2018 r. zainkasował on ok. 2,65 mln zł, co oznacza miesięczny przychód na poziomie 220 tysięcy.  Na trzecim miejscu uplasował się Piotr Juszczyk, prezes i główny udziałowiec Instalu Kraków. Jego zarobki wyniosły ok. 2,26 mln zł, co w przeliczeniu wychodzi 188 tysięcy miesięcznie. Warto podkreślić, że wymienione apanaże nie obejmują wynagrodzeń wynikających z zasiadania w radach nadzorczych lub zarządach spółek-córek.

Kapitaliści z budowlanki opływają w bogactwie, ale kiedy przychodzi do wypłaty wynagrodzeń tym, którzy pracują na ich fortuny, pojawia się problem.  Z terminowym regulowaniem zobowiązań nie radzi sobie w sumie blisko 43 tys. przedsiębiorstw budowlanych, czyli 5,9 proc. z puli firm działających. Zaległości wobec robotników urosły na koniec 2018 roku do astronomicznej kwoty 4,75 mld zł. Dane pochodzą z raportu „Sytuacja finansowa przedsiębiorstw budowlanych”.

paypal

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Dziwne? Zwykła chciwość. Wszak cudowny kapitalizm istnieje tylko dzięki chciwości bogaczy i tylko dla chciwości bogaczy.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…