Minął miesiąc od referendalnego zwycięstwa zwolenników uspołecznienia korporacyjnych mieszkań w Berlinie. Co dzieje się dalej w kwestii realizacji postulatu? Stolica Niemiec to nie jedyne miejsce w Europie, gdzie aktualnie toczy się ostra walka z instytucjonalnymi inwestorami spekulującymi nieruchomościami. Wstępne sukcesy odniosły ruchy protestu w Irlandii, Holandii i Hiszpanii.
Obywatelska Inicjatywa Deutsche Wohnen & Enteignen (DWE – Wywłaszczyć Deutsche Wohnen i Spółkę) zorganizowała z sukcesem kilkuletnią kampanię na rzecz przeprowadzenia referendum w stolicy Niemiec. Miało ono miejsce we wrześniu w trakcie wyborów krajowych i regionalnych. Pytanie dotyczyło wywłaszczenia za rekompensatą wielkich spółek mieszkaniowych posiadających więcej niż 3000 mieszkań. Wysiłki kampanijne, postulaty i propozycje zarządzania wywłaszczonymi nieruchomościami obszernie opisywaliśmy na Portalu Strajk jeszcze przed dniem referendum.
Po przeliczeniu głosów 26 września okazało się że Inicjatywa DWE osiągnęła ogromny sukces. Wynik zaskoczył nawet osoby przygotowujące kampanię: 57,6 proc. głosujących było na „tak”, przeciwko tylko 39 proc. – Ponad milion Berlińczyków zdecydowało: naszymi domami nikt nie będzie spekulował – mówiła Joanna Kusiak, rzeczniczka inicjatywy.
Spełnione zostały także inne wymogi formalne: głosowanie ponad jednej czwartej uprawnionych oraz uzyskanie zwykłej większości. Inicjatywie udało się dotrzeć z przekazem do różnych grup społecznych, zarówno klasy średniej, klasy robotniczej jak i imigrantów. W samej kampanii udzielał się m.in. berliński oddział Partii Razem. Warto zajrzeć na polskojęzyczną stronę internetową przygotowaną przez DWE.
– Nieważne, w jakim składzie – przyszła koalicja rządząca [Berlinem] będzie musiała doprowadzić do uspołecznienia korporacji mieszkaniowych. To żądanie zebrało o wiele więcej głosów poparcia niż którakolwiek z partii – kontynuowała po ogłoszeniu wyników Joanna Kusiak.
Czerwono-Czerwono-Zieloni na kolejną kadencję
Na razie do stworzenia koalicji przymierza się ekipa Rot-Rot-Grün, ta sama, która rządziła Berlinem przez ostatnie pięć lat (SPD-Lewica-Zieloni). Z tej trójki jedynie Lewica (Die Linke) jednoznacznie wspierała akcję referendalną i postulat DWE. Kierownictwo Zielonych zostało co prawda skłonione przez bazę partyjną do poparcia postulatu referendum, ale nie wiadomo, czy będzie z przekonaniem dążyć do jego realizacji. SPD było przeciwne, mimo entuzjastycznego nastawienia swojej młodzieżówki JUSOS. Temat realizacji rezultatu referendum może być najtrudniejszym punktem dla przyszłej koalicji. Na razie przewiduje się, że grupa ekspertów ma przez rok zbadać „możliwości, sposoby, przesłanki realizacji” i przedłożyć je nowemu Senatowi Berlina.
Lewica interpretuje to jako pracę nad prawem wywłaszczeniowym. Tego poglądu nie podziela Franziska Giffey, członkini SPD, która po utworzeniu koalicji obejmie urząd burmistrza w berlińskim Czerwonym Ratuszu. – W referendum głosowało ponad 50 proc. wszystkich wyborców. Sprawę należy potraktować poważnie. Nikt nie może mi zarzucić, że się tym nie interesuję – powiedziała Giffey gazecie Tagesspiegel. –Przy wywłaszczeniu na taką skalę wkraczamy na absolutnie nieznany grunt prawny. Musimy konsekwentnie zbadać przesłanki i konsekwencje wynikające z prawa konstytucyjnego.
Co w przypadku, gdyby komisja ekspercka zarekomendowała wywłaszczenie firm mieszkaniowych? – Będziemy musieli sobie z tym poradzić politycznie – przyszła burmistrz unika zdecydowanych deklaracji. – W międzyczasie chcemy wzmacniać ochronę lokatorów oraz nowe budownictwo mieszkaniowe.
Inicjatorki referendum obawiają się, że to wszystko gra na zwłokę i chęć wymigania się od realizacji decyzji referendalnej. Kontynuują naciski przy każdej nadarzającej się okazji. 22 października, gdy pod Bramą Brandenburską przedstawicielki partii ogłaszały rozpoczęcie negocjacji trójstronnych, obecna była również drużyna Deutsche Wohnen & Co. Enteignen głośno domagając się wpisania do traktatu koalicyjnego wywłaszczenia zgodnie z wynikiem referendum.
W międzyczasie Deutsche Wohnen, spółka giełdowa posiadająca największą część mieszkań na wynajem w Berlinie, została przejęta przez drugiego giganta Vonovię, spółkę notowaną przez indeks największych firm giełdy frankfurckiej DAX30. Na naszych oczach powstaje moloch o niespotykanej sile kapitałowej, a co za tym idzie również politycznej. Nie podda się on wywłaszczeniu bez walki.
Referendum już stało się ciosem wizerunkowym dla kapitału spekulacyjnego nie tylko w Berlinie. W wielu miejscach w Europie narasta fala protestów przeciwko finansjalizacji sektora mieszkaniowego, zamienianiu nieruchomości na aktywa giełdowe, traktowania mieszkaniówki jako miejsca parkowania kapitału i spekulacji.
Holandia: Wywłaszczaj landlordów – czytaj Marksa!
Trwają protesty w Holandii. W pandemicznym 2020 roku średnie ceny wynajmu mieszkań w Holandii wzrosły o 20 proc. Na północy kraju wzrost sięgnął nawet 30 proc. Sprywatyzowany rynek mieszkań nie radzi sobie z dostarczeniem przestrzeni mieszkalnych. Mówi się o najgorszym kryzysie mieszkaniowym od czasów II wojny światowej. Brakuje ok. 280 tysięcy mieszkań, kolejka oczekujący na mieszkanie socjalne stale rośnie.
We wrześniu tego roku na ulicę Amsterdamu wyszły tysiące osób, by wziąć udział w proteście mieszkaniowym. Nieśli hasła „Mieszkanie prawem podstawowym”, „Więcej mieszkań socjalnych”, „Je*ać rynek mieszkaniowy”, „Musiałam się przeprowadzić już 11 razy w ciągu 13 lat”, „Stop eksmisjom”. Pojawiło się sporo czarnego humoru „Stać mnie na garaż”, „Stać mnie na dom tylko w Simsach”, „Dojenie zostawcie rolnikom” jak i postulat berliński: „Wywłaszczaj landlordów – czytaj Marksa”. W protesty zaangażowane jest około 200 podmiotów, organizacji lokatorskich, spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych, grup aktywistów miejskich oraz partii politycznych.
W Rotterdamie 17 października kolejna demonstracja pod hasłem: Woonopstand – Mieszkaniowe Powstanie zgromadziła również tysiące osób. Na scenie obecna była przedstawicielka Deutsche Wohnen und Co. Enteignen. Protestujący ogłosili listę dziewięciu postulatów, m.in. gwarancji dostępności rozsądnych cenowo mieszkań, zakazu eksmisji, zakończenia procederu finansjalizacji mieszkalnictwa, zamrożenia czynszów na pięć lat, większej dostępności budownictwa dla osób niepełnosprawnych.
Podczas przemarszu przez miasto demonstracja została zaatakowana przez policję, która przeprowadziła szarżę konną na moście Erazma, spałowała ludzi, ostatecznie rekwirując tramwaj, by wywieźć część zatrzymanych osób. Pretekstem do wywołania zamieszek były rzekome informacje, że w wielotysięcznym tłumie demonstrantów znajduje się grupka szykująca się do wywołania zamieszek.
To nie znaczy, że holenderski rząd jest całkowicie głuchy na protesty i ślepy na sytuację mieszkaniową w kraju. W styczniu 2022 ma wejść w życie tzw. Opkoopbescherming – ochrona przed wykupem. Regulacja ma w wybranych obszarach zezwalać na zakup mieszkań tylko osobom chcącym w nich zamieszkać. Ma ona ograniczyć szaleństwo wykupu mieszkań na wynajem i lokatę kapitału.
Fala protestów jednak nie opada. Ruch mieszkaniowy domaga się m.in. maksymalnego rozszerzenia powierzchni obszarów, które mają być objęte Opkoopbescherming. Kolejne demonstracje zaplanowane są na 13 listopada w Hadze, 21 listopada w Utrechcie i 28 listopada w Groningen.
Irlandia: Mieszkanie dla wszystkich?
Kilkanaście kwartałów bezustannego wzrostu czynszów, które jeszcze przed pandemią w 2019 roku osiągnęły średni poziom 1391 euro miesięcznie, sprawiło, że Dublin stał się najdroższym pod względem kosztów utrzymania miastem w strefie euro. Komisja irlandzkiego ministerstwa finansów raportowała, że 40 procent wszystkich nowych mieszkań wykupywane jest na pniu przez inwestorów instytucjonalnych, wyspecjalizowane spółki giełdowe, fundusze ubezpieczeniowe, banki.
We wrześniu ogłoszono nowy akt prawny pod nazwą „Housing for All” (Mieszkanie dla Wszystkich). Dzięki większym wydatkom Irlandia ma zwiększyć podaż mieszkań do średnio 33 000 rocznie przez okres dziesięciu lat. Plan zakłada, że będą przystępne cenowo, a część z nich będzie przeznaczona na cele socjalne. Jednak środowiska lokatorskie i lewicowe są sceptyczne, czy to pozwoli zażegnać kryzysowi jeśli masowy wykup na wynajem będzie wciąż dozwolony. Członkini rady miejskiej Dublina Tina MacVeigh z partii People Before Profit komentowała: „Nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia na zezwalanie właścicielom korporacyjnym na działanie w kraju. Zakazanie ich jest prostym środkiem legislacyjnym, który może podjąć każdy rząd, który poważnie podchodzi do obniżenia czynszów i ochrony najemców”. Protesty będą mieszkaniowe będą trwać.
Hiszpania: administracyjne limity czynszów. Ale kiedy?
Omawiając casus hiszpański warto przypomnieć, że wielki kryzys finansowy 2008 roku na Półwyspie Iberyjskim przybrał właśnie formę spekulacyjnej bańki mieszkaniowej. Jej pęknięcie skutkowało masowymi eksmisja, pozostawiło całe dzielnice niezasiedlonych pustostanów, niszczejącą infrastrukturę. Były to bezpośrednie efekty zdania się na wolny rynek i nieplanowego rozrostu inwestycji w sektorze nieruchomości. W późniejszych latach plagą turystycznych miejscowości stały się też platformy typu AirBnB. Właściciele przerabiali masowo dodatkowe mieszkania na lokalne na wynajem krótkoterminowy.
Pod koniec października 2021 po wielu miesiącach napiętych negocjacji lewicowy rząd ogłosił zmiany w prawie mieszkaniowym. Najdalej idąca regulacja forsowana przez Unidas Podemos wprowadza maksymalny pułap czynszów zależny od ich średniej wysokości na danym obszarze kraju. Dotyczyć ma ona dużych właścicieli nieruchomości, posiadających 10 i więcej lokali na wynajem oraz osoby prawne czyli spółki profesjonalnie zajmujące się wynajmem. Teraz administracja państwowa będzie mogła ustalać limity czynszów wynajmowanych mieszkań.
Podobnie jak w przypadku prawa holenderskiego dotyczyć to będzie wybranych obszarów (zonas de mercado tensionado), tych gdzie ceny wyraźnie odbiegają od średniej krajowej. Jako nadmierne obciążenie ustawa określa pułap, w którym wydatki mieszkaniowe (w tym prąd, woda, gaz, telefon i internet, podatki związane z mieszkaniem i wydatki wspólnotowe) przekraczają 30 proc. dochodów netto gospodarstwa domowego. To więcej niż we współczynniku Przeciążenia Czynszowego (Housing Cost Overburden Rate) który ten pułap określa na 40 proc.
Brzmi dobrze, ale… Wysokość limitów czynszowych ma zależeć od oficjalnych statystyk, ale współczynnik referencyjny nie został jeszcze skonfigurowany. Dodatkowo wprowadzenie prawa może opóźnić się, przekraczając okres kadencji obecnego rządu. Regulacja będzie dotyczyć tylko przyszłych umów zawieranych już po wejściu prawa w życie. Jednocześnie mechanizm kontroli cen uruchamiany miałby być przez zarządy wspólnot autonomicznych co oznacza, że de facto nie wszedłby w życie w miejscach, gdzie rządzi prawica z Partii Ludowej. Obecnie dotyczy to np. Madrytu, ale też Galicji, Kastylii, Murcji i Andaluzji. Do ustawy wprowadzono ulgi podatkowe. Najemcy gotowi obniżyć stawki czynszów w wyróżnionych obszarach mają skorzystać z obniżek podatków.
Te i inne słabości ustawy budzą sprzeciw m.in. Inicjatywy na rzecz Ustawy Gwarantującej Prawo do Mieszkalnictwa, platformy zrzeszającej 120 organizacji społecznych. „Żądamy, aby rząd ponownie rozważył i opóźnił uchwalenie ustawy przez Radę Ministrów do czasu, aż wprowadzi ona realne gwarancje zapewniające prawo do mieszkania” napisali w oświadczeniu.
Pod polskim dachem
W Polsce ceny mieszkań rosną w zawrotnym tempie, mimo to sprzedaż w sektorze mieszkaniowym w I półroczu 2021 r. była jedną z najwyższych w historii rynku pierwotnego i sięgnęła blisko 13 tys. mieszkań. Rośnie jednocześnie kolejka oczekujących rodzin na przydział w lokalu komunalnym lub socjalnym: jest ich już ponad 150 tysięcy. Powodem może być to samo zjawisko, które doprowadziło do kryzysu mieszkaniowego na zachodzie Unii: szacunkowo więcej niż co trzecie mieszkanie jest nabywane jako lokata kapitału.
Jako pierwsza siła parlamentarna potrzebę walki z inwestorami instytucjonalnymi zauważyła Partia Razem. W uzupełnionej na październikowym zdalnym Kongresie deklaracji programowej zobowiązała się do „zablokowania ekspansji dużych funduszy mieszkaniowych, wprowadzenia progresywnego podatku od wartości drugiej i każdej kolejnej nieruchomości, czy konieczności przekazywania przez deweloperów części budowanych mieszkań do zasobu komunalnego”.
Polska pilnie potrzebuje alternatywy deweloperskiego sektora budowlanego, to jedno. Rząd powinien natychmiast rozpocząć działania w kwestii ukrócenia spekulacji nieruchomościami.
Warto pamiętać, że prawo do dachu nad głową jest prawem człowieka uznawanym przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Spekulacje mieszkaniami są sprzeczne z tym prawem i powinny być zwalczane na poziomie ponadnarodowym.
Para-demokracja
Co się dzieje, gdy zasady demokracji stają się swoją własną karykaturą? Nic się nie dzieje…