Rok temu zdjęcie Wszechpolaków kopiących leżącego działacza KOD obiegło całą Polskę. Dziś prokuratura twierdzi, że nie było napaści, tylko bójka, w której członkowie obu organizacji brali udział w równym stopniu.
Do bulwersujących wydarzeń w Radomiu doszło w przeddzień rocznicy radomskich protestów robotniczych w 1976 r. Swoje zgromadzenia na ten dzień zaplanowały zarówno Młodzież Wszechpolska, jak i KOD. Narodowe wydarzenie zakończyło się jako pierwsze, część jego uczestników postanowiła następnie pójść przeszkadzać organizacji Mateusza Kijowskiego okrzykami typu „Raz sierpem, raz młotem…”. Uczestnicy zgromadzenia KOD starali się zagłuszać Wszechpolaków. Ostatecznie doszło do przepychanek, podczas których młodzi nacjonaliści obalili na ziemię i skopali aktywistę KOD Andrzeja Majdana.
Fotograf F. Błażejowski uchwycił jak Wszechpolacy tłukli dziś człowieka z KOD w Radomiu. Nie oszukujmy się. Dziś on, jutro mogą pobić ciebie pic.twitter.com/cDuBcZLuUr
— Łukasz Woźnicki (@lukaszwoznicki) 24 czerwca 2017
Z pierwszych doniesień wynikało, że policja i prokuratura będą ścigać Wszechpolaków za pobicie. Śledztwo kilka razy przedłużano, ostatecznie jednak zdecydowano o zachowaniu tego samego artykułu i paragrafu kodeksu karnego, ale z istotną zmianą – oskarżeni mają być nie tylko trzej agresywni młodzi mężczyźni, ale także dwie osoby z KOD. Prokuratura Rejonowa Radom-Wschód doszła do wniosku, że to również aktywni uczestnicy bójki.
Postępowanie po raz kolejny przedłużono, tym razem do końca miesiąca. W końcu lipca prawdopodobnie sprawa trafi do sądu. Nie będą mieć natomiast dalszego ciągu zarzuty, jakie sympatycy KOD formułowali pod zarzutem policji, twierdząc, że nie ochraniała ona demokratycznego zgromadzenia z należytym zaangażowaniem. Prokuratura Rejonowa w Kozienicach uznała jednak, że umyślnego niedopełnienia obowiązków nie było, wystarczy, że w tej sprawie zostały przeprowadzone wewnętrzne postępowania dyscyplinarne (m.in. odwołano komendanta miejskiego w Radomiu).
Działacze i sympatycy KOD nie mogą się pogodzić z decyzją prokuratury. Przekonują, że to decyzja polityczna, a oni mają dowody potwierdzające, że żadnej bójki nie było. – Dokumentacja fotograficzna i filmowa, jaką posiadamy, wskazuje wyraźnie, że zostaliśmy zaatakowani, nikt z nas w żaden sposób nie atakował. Ludzie z naszej straży są przeszkoleni m.in. przez policję, wiedzą, jak postępować, gdy dochodzi do rękoczynów. Ochraniali wiele naszych manifestacji i nigdy nigdzie nikogo nie zaatakowali – powiedział radomskiej „Gazecie Wyborczej” Waldemar Bukalski ze stowarzyszenia Radomianie dla Demokracji.
Triumfują za to nacjonaliści, którzy od początku twierdzili, że kopali leżącego, bo „musieli się bronić”, a potem dostali ciche poparcie władz – rzeczniczka rządu Beata Mazurek, komentując sprawę, stwierdziła, że podobne działania są oczywiście niedopuszczalne, ona jednak „rozumie emocje” Wszechpolaków.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…