Artyści kolejny raz wyszli na ulicę – tym razem przy okazji obchodów Międzynarodowego Dnia Teatru, odbywających się w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Wystąpili z flagami „Solidarności” i transparentami „Żądamy 30 proc. podwyżki płac”.
Protest rozpoczął się wczoraj, tuż przed galą Nagród Teatralnych Miasta Gdańska oraz Marszałka Województwa Pomorskiego. Protestujący witali przybywających gości, wymachując flagami.
– To kontynuacja naszego protestu – powiedział potem „Dziennikowi Bałtyckiemu” Krzysztof Rzeszutek, artysta śpiewający w chórze oraz członek Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Państwowej Operze Bałtyckiej. – Chodzi nam o podwyżki obiecane przez dyrektora Opery Bałtyckiej, a zablokowane przez Urząd Marszałkowski. Ponadto, od 2014 roku jesteśmy w sporze zbiorowym o 30 proc. wzrost płacy zasadniczej. Rozmowy ze związkami zawodowymi odbyły się już jakiś czas temu w Urzędzie Marszałkowskim i nic od tamtej pory się nie wydarzyło. Tak więc będziemy protestować dalej. Zebraliśmy się akurat tutaj, bo dzisiaj jest wręczanie nagród w związku z Międzynarodowym Dniem Teatru i oficjele tacy jak marszałek Struk i prezydent Gdańska pojawią się w tym miejscu. Chcemy im przypomnieć o sobie oraz o tym, że problem w Operze Bałtyckiej ciągle jest.
Rzeczywiście, nie jest to pierwszy dramatyczny apel pracowników opery. Przeciwko zamrożeniu podwyżek zrzeszeni w „S” artyści protestowali również miesiąc temu, 1 marca, w formie strajku głodowego w budynku Urzędu Marszałkowskiego. 2 marca zawiesili protest – urząd podał do wiadomości mediów, że zaoferował protestantom nocleg w budynku oraz zaprosił na rozmowy. Wówczas Krzysztof Rzeszutek tak komentował tamte wydarzenia: – Nie przypominam sobie, żeby ktoś nam to zaoferował. Nikt do nas oficjalnie nie wyszedł i tego nie powiedział. Niestety, jeśli mam mówić za siebie, to nie mam chwilami siły rozmawiać z władzami, bo jeśli te spotkania mają kończyć się tak jak do tej pory, to nie widzę rozwiązania. Przecież protestujemy od 2014 roku! To dużo czasu, a nic się nie zmienia.
Artyści jeszcze przed rozpoczęciem akcji strajkowej w urzędzie, wielokrotnie informowali, że płace zasadnicze w Operze Bałtyckiej oscylują wokół 2 tys. zł brutto. Przedstawili raport z zarządzania placówką przez dyrektorów Marka Weissa i Danutę Grochowską. Napisali list otwarty do marszałka województwa pomorskiego. Skarżyli się na rażąco niskie dotacje z budżetu województwa. – W Operze Bałtyckiej nie było systemowych podwyżek od 6 lat. Pensje pracowników są bardzo niskie. Od dwóch lat z tego powodu jesteśmy w sporze zbiorowym. W końcu, gdy udało się nam dojść do porozumienia z dyrektorem opery i mieliśmy otrzymać podwyżki, i tak niższe od tych, które postulowaliśmy, to zostały one zablokowane w wyniku interwencji przez Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego – skarżył się Krzysztof Rzeszutek.
Mieczysław Struk, marszałek województwa, i tym razem zlekceważył żądania protestujących. Dziennikarze zobaczyli, że na galę wszedł do teatru bocznym wejściem, tak, aby ominąć demonstrującą grupę. Tłumaczył, że tego dnia był już umówiony na spotkanie „z aktorami, reżyserami, a także z dyrektorami teatrów” i „to nimi się teraz zajmie”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…