Szesnaście lat temu przyszedł Rywin do Michnika. 22 lipca 2002 roku. Redaktor naczelny „Wyborczej” przyjął w swoim gabinecie znanego producenta filmowego. Lew Rywin złożył ciekawą propozycję. Agora miała przelać na konto jego wytwórni filmowej Heritage Films 17,5 mln dolarów (60 mln zł według ówczesnego kursu), w zamian za obietnicę korzystnych dla spółki zmian w przygotowywanej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Wydawcy „Wyborczej” byli poważnie zainteresowani przejęciem stacji telewizyjnej Polsat, a na przeszkodzie stanęły im antykoncentracyjne przepisy zawarte w projekcie. Rywin miał zapewnić ich usunięcie przy wykorzystaniu swoich wpływów w rządzie SLD.  Deal nie wypalił, bo Michnik rozmowę nagrał, wiedząc, że sprawę ciężko będzie mu wygrać. Na podstawie zgromadzonego materiału pół roku później na łamach „GW” ukazał się artykuł, zawierający również stenogramy z rozmowy. Rywin był skończony, a wkrótce potem rozpoczął się zmierzch potęgi SLD i stopniowa erozja zaufania do liberalno-demokratycznej koncepcji porządku społecznego.

Dziś porządek ten umiera śmiercią wyjątkowo brzydką. PiS nie napotykając na żaden poważny opór społeczny prowadzi rozbiórkę państwa prawa i podporządkowuje sobie sądownictwo. Budowa prawicowej dyktatury wchodzi w decydującą fazę. Największym wygranym tych szesnastu lat nie jest jednak Jarosław Kaczyński. Schorowanemu i samotnemu człowiekowi nie zostało już zapewne wiele czasu, by móc się nacieszyć swoim dziełem. Jest nim Zbigniew Ziobro, którego wielka kariera w polskiej polityce rozpoczęła się właśnie od Afery Rywina. Obecny minister sprawiedliwości zasiadał w sejmowej komisji śledczej badającej sprawę. Wtedy właśnie usłyszał od przesłuchiwanego Leszka Millera słynnnepanie pośle,  pan jest zerem”  

Teraz Ziobro jest jednym z najpotężniejszych ludzi w tym kraju. Ma pod sobą prokuraturę, a w perspektywie najbliższych kilku lat, dzięki zmianom w ustawach o KRS i sądach powszechnych, będzie mieć w garści cały aparat ścigania i wymierzania sprawiedliwości. Kariera tego człowieka nabierała rozpędu wraz z upadkiem III RP. To właśnie Zbigniew Ziobro jest grabarzem starego porządku oraz akuszerem i rozgrywającym nowego ładu. 

SLD przegrał Aferę Rywina, przegrała ją również „Gazeta Wyborcza”. Widok Leszka Millera wijącego się w ogniu krzyżowych pytań, chłodnego na co dzień lidera tracącego nerwy w starciu z politycznym nowicjuszem, a także zapis rozmów Michnika z producentem filmowym – to prawdziwe symbole patologii „wolnej Polski” – interesów realizowanych na styku biznesu i polityki, knajactwa i moralnego wykoślawienia mężów stanu. Ówczesna władza fatalnie rozegrała tamten kryzys. W podlegającej SLD Telewizji Polskiej próbowano jedynie bagatelizować znaczenie słów i zachowań.  Partia nie potrafiła opowiedzieć społeczeństwu tej afery w taki sposób, by zneutralizować jej niszczycielski impet. Narracja, w której dygnitarze władzy wypierają się  pijanego najpewniej reżysera, który przyszedł do redaktora największego polskiego dziennika proponując mu potężny szmal za wsparcie legislacyjne, nie była w najmniejszym stopniu wiarygodna. Znacznie lepiej sprzedała się opowieść o „grupie trzymającej władze”, którą, bazując na zeznaniach świadków, uknuli Ziobro z Janem Marią Rokitą. I właśnie ta opowieść pozwoliła Kaczyńskiemu stworzyć mit układu, który uruchomił potężne poparcie dla jego partii w wyborach parlamentarnych i prezydenckich w 2005 roku.

Czy państwo PiS jest pacjentem, który przeszedł odnowę moralną? W żadnym wypadku. Jego kwintesencją strukturalną jest porządek, w którym władza polityczna podporządkowuje sobie media, kpiąc w żywe oczy z prawa i konstytucyjnych standardów. Jest jednak poważna różnica pomiędzy rządem Millera z 2002 roku, a rządem Morawieckiego z roku 2018 roku. Polega ona na skutecznej komunikacji i tworzeniu narracji na temat następujących wydarzeń, nawet potencjalnie bardzo szkodliwych i wywrotowych, w taki sposób aby nie tylko zmyć z siebie winę, ale i przedstawić przeciwników politycznych jako zdrajców i sługusów obcych sił. Dziś wystarczyłoby kilka fake newsów w TVP i odpowiedni strumień „właściwych” postów na Twitterze z automatycznych kont. Ziobro nie jest w najmniejszym stopniu bardziej uczciwy od Millera. Jest po prostu politycznie sprawniejszy, pewnie również bardziej bezwzględny. I dlatego teraz to nie on jest zerem.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Fajny artykuł pt: „Piotrowicz – prokuratorem Andrzejem Wyszyńskim J. Kaczyńskiego

    Fragment:
    Piotrowicz skraca czas wypowiedzi posłów opozycji. Piotrowicz straszy karami prezes SN. Piotrowicz likwiduje – na rozkaz J. Kaczyńskiego praworządność w Polsce. Robi to oczywiście w imię praworządności prawdziwej i autentycznej. Piotrowicz jest narzędziem prezesa PiS do likwidacji głównego wroga polskiego ludu jakim jest demokracja liberalna. Piotrowicz jest Wyszyńskim J. Kaczyńskiego. Kim był Wyszyński? Był prokuratorem w czasach procesów moskiewskich w latach 30 –tych XX wieku. Był narzędziem Stalina do likwidacji opozycji. Wyszyński do 1919 roku był największym wrogiem bolszewików. Był mieńszewikiem – należał do frakcji socjaldemokratów mordowanej na rozkaz Lenina, Trockiego i Stalina. Nie było większego wroga władzy radzieckiej niż mieńszewicy.
    Piotrowicz należał do PZPR, był prokuratorem w stanie wojennym. Był największym wrogiem J. Kaczyńskiego i A. Macierewicza. Wyszyński i Piotrowicz postanowili służyć swojemu dawnemu wrogowi
    Całość: http://sila-lewicy.pl/spoleczenstwo/131-piotrowicz-wyszynski-j-kaczynskiego

  2. Cała ta ,,afera Rywina” to pic na wodę i wygrana pismaków nad systemem prawnym…
    Dwóch napitych po cebulki włosów panów gada o… jakiejś zmianie ustawy…. która okazuje się nie dojść do skutku a… wówczas jeden z nich (ten cwańszy) grzeje do mediów z płaczem…
    Zdobyte nielegalni nagranie (owoc z zatrutego drzewa – jak mawiają w USA) staje się koronnym dowodem i do oskarżenia wystarcza…. jeden świadek będący stroną w tym dealu…
    W normalnej sytuacji – Rywin nie powinien zostać skazany – ale szaleńczy nacisk mediów spowodował, że sędzia poszedł po rozum do głowy i… kupił bzdurę.
    Dziś – kiedy (przynajmniej teoretycznie) próbuje się zapobiec podobnym sędziowskim wpadkom, zapewnic rzeczywistą niezawisłość w zakresie orzecznictwa i wprowadzić odpowiedzialność za partolenie prawa – wrzask pod niebiosa sie podnosi ze toi ,,zamach na niezawisłość sędziowską”…
    Bo o wszystkim ma decydować kolega pana sędziego, który kupczy orzeczeniami.
    Za przykład niech posłuży ostatnia ze spraw – o kradzieże sklepowe kosmetyków i orzeczenie komisji dyscyplinarnej SN.
    Tak właśnie wygląda to czego Strajk w tym artykule próbuje bronić…

    1. Mam podobne zdanie. Za wszystkim stal Michnik i jego obsesja na punkcie SLD. Szmatą okazał się fircyk Nałęcz, dwuznaczna (obłudna) rola Kwaśniewskiego i wyszło jak wyszło.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Assange o zagrożeniu wolności słowa

Twórca WikiLeaks Julian Assange po kilkunastu latach spędzonych w odosobnieniu i szczęśliw…