W zakładach Polskiej Grupy Zbrojeniowej wrze. W większości fabryk pracownicy grożą odstąpieniem od wykonywania obowiązków. Znają swoją wartość i wiedzą, że rządowe podmioty powinny zagwarantować im wyższe płace. Póki co do porozumienia jest jednak bardzo daleko.

Fiaskiem zakończyły się rozmowy związkowców z  radomskiej fabryki Broni „Łucznik” z kierownictwem zakładu. Przedstawiciele pracowników nie ukrywają, że zarządcy placówki nie zbliżyli się nawet z ofertą do ich oczekiwań.
– Spotkanie „ostatniej szansy” nie przyniosło żadnych rezultatów. Dziś będzie podpisany protokół rozbieżności. Zarząd nie zbliżył się do oczekiwań pracowników. W związku z tym będziemy kontynuować negocjacje w sprawie podwyżek przy udziale mediatora wskazanego przez ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej – powiedział Zbigniew Cebula, przewodniczący Komisji Zakładowej Solidarności w Fabryce Broni „Łucznik”.
Co to oznacza? Najprawdopodobniej dojdzie do eskalacji konfliktu, a kolejnym, oczywistym z punktu widzenia pracowników i przewidzianym w polskim prawie etapem, jest strajk. Związkowcy zdają sobie sprawę, że większość załogi jest gotowa odstąpić od maszyn. W zakładzie przeprowadzono już referendum strajkowe. Wzięło w nim udział ponad 60 procent pracowników, co oznacza, że jego wynik jest ważny. Sporo ponad 90 procent uczestniczących w referendum opowiedziało się za strajkiem.
Związkowiec Zbigniew Cebula deklaruje jednak, że najpierw planowane jest wykorzystane wszelkich pozastrajkowych metod nacisku na dyrekcję. Strajk jest opcją, której z horyzontu związkowcy tracić nie zamierzają.
Buntownicze nastroje w „Łuczniku” wpisują się w trend panujący w całej zbrojeniówce. Pracownikom nie chodzi wyłącznie o pracę. Ważna jest dla nich przede wszystkim stabilność zatrudnienia, gwarancja, że ich zakłady będą odpowiednio zarządzane, co jest gwarantem otrzymywania zleceń, a co za tym idzie – stabilności ekonomicznej fabryk. Obecnie, zdaniem związkowców, brakuje odpowiedniego nadzoru, co nie powinno szczególnie dziwić, jeśli spojrzymy na nazwisko ministra aktywów państwowych – Jacek Sasin. Pracownicy zbrojeniówki chcą mieć pewność spokoju w przyszłości, a zatem domagają się partycypacji ich przedstawicieli w zarządzeniu zakładami.
Oprócz tego zostały wyartykułowane konkretne postulaty płacowe. Związkowcy domagają się podwyżki płac od 1 października o 250 złotych dla każdego zatrudnionego. Część pracowników otrzymało już w tym roku podwyżki. Związkowcy proponują więc, aby te osoby, które już dostały podwyżki w kwocie 250 i więcej złotych nie uczestniczyły w kolejnej waloryzacji wynagrodzeń. Ci, którzy dostali mniejsze niż 250 złotych podwyżki, mieliby dostać wyrównanie do kwoty 250 złotych.
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…