Obowiązkowe umowy o pracę i możliwość zlecania zadań spółkom-córkom podmiotów zamawiających bez przetargu – to zmiany, wprowadzone w prawie zamówień publicznych. Samorządy się cieszą, opozycja zgrzyta zębami.
Według przyjętej głosami PiS tzw. małej noweli Prawa zamówień publicznych wszystkie firmy, wykonujące zadania zlecone przez podmioty publiczne będą musiały przestrzegać prawa pracy; szczególną uwagę zwrócono na formy zatrudnienia. Dotychczasowa polityka „taniego państwa” i wymóg wybierania najkorzystniejszej finansowo oferty wręcz premiowała śmieciowe zatrudnienie, czyli podpisywanie z pracownikami umów cywilno-prawnych w sytuacji, w której występuje stosunek pracy. Proponowane zmiany bardzo nie podobały się opozycji, protestowała przeciwko nim przede wszystkim Platforma Obywatelska.
– Ta ustawa de facto zabija polską małą i średnią przedsiębiorczość. To jest skandaliczne – mówił oburzony Ryszard Petru. Lider .Nowoczesnej był dzisiaj wielkim przeciwnikiem wprowadzenia zasady „in-house”, według której podmiot zamawiający, np. samorząd, może bez przetargu zlecić wykonywanie danej usługi spółce-córce, o ile 90 proc. jej działalności koncentruje się na powierzanych zadaniach. Oznaczać to będzie na przykład, że gminy będą mogły po prostu zlecić wywóz śmieci własnym spółkom komunalnym, w ogóle nie biorąc pod uwagę prywatnych firm. Jednocześnie można mieć jednak wątpliwości, czy przy zamówieniach „in-house” również będą brane pod uwagę stosunki pracy, panujące w firmie – jak wiadomo, wyzysk i śmieciowe zatrudnienie nie są w Polsce domeną jedynie sektora prywatnego.
– Trybunał Konstytucyjny, Komisja Europejska, setki wystąpień, debat, protestów, opinii prawnych – to kilka lat walki o dostrzeżenie przez ustawodawcę prawa samorządów do realizowania zadań publicznych na warunkach podobnych do tych, jakie obowiązują w Europie Zachodniej – mówi Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia, bardzo zadowolony z wprowadzenia nowelizacji; wtóruje mu wielu innych samorządowców.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Jeszcze kilka takich ustaw, a PiS będzie mógł sędziów TK wytarzać w smole i w pierzu, a potem pognać nahajkami przez całą Warszawę i żaden zwykły obywatel nawet się nie zająknie w ich obronie. Tak się skończy funkcjonowanie opozycji w wirtualnej rzeczywistości.
Ja z racji wieku pamiętam czasy gdy miasta posiadały własne firmy do obsługi podstawowych działalności. WPRD, MPRD, MPRE, MPRO, WPRK, WPRInż, itd (przykłady z Warszawy). I pamiętam jak je prywatyzowano tłumacząc że wielość prywatnych podmiotów obniży koszty. Zawsze pytałem co jest tańsze, czy gdy ja sam pomaluję sobie kuchnię czy jak zatrudnię do tego jedną z wielu zewnętrznych firm. Nikt nie mógł tego argumentu odeprzeć ale i tak dogmat prywatyzacyjny brał górę. Życie szybko pokazało że zamiast taniej zrobiło się drożej ale to również nie zaszkodziło dogmatowi. „Pragmatycy” i „realiści ekonomiczni” byli niewzruszeni. Tak już jest z poglądami religijnymi.
Paradoksem jest to że obecnie kroki w kierunku normalności podejmuje PiS, środowisko niewątpliwie bardzo przypominające ruch religijny. Rzeczywistość się komplikuje…
Generalnie się zgadzam, miasta powinny mieć swoje przedsiębiorstwa zajmujące się wywozem śmieci , remontami budynków komunalnych i tym podobnymi , powtarzalnymi robotami. Bo na pewno będzie taniej. Ale twój przykład jest już nie do końca właściwy. Bo jakbyś miał zatrudnić na etat kogoś kto pomalowałby ci nawet i cały dom raz na dwa lata to myślę że bardziej opłacalne byłoby zatrudnienie zewnętrznej firmy. Burmistrz miasta też nie maluje sam swojego biura.
A druga sprawa i to chyba najważniejsza – nie da się wziąć w łapę za zlecenie wykonania roboty od własnej firmy .
Może to wreszcie krok w stronę uczciwych przetargów?
skoro petru sie zapluł, to znaczy, że jest to dobra ustawa :))))