W całej Rosji odbyły się wczoraj protesty organizowane przez Komunistyczną Partię Federacji Rosyjskiej (KPRF), zwołane pod hasłem wolnych i uczciwych wyborów samorządowych. Organizatorzy nie zdołali jednak zmobilizować takiej liczby ludzi, jak opozycja liberalna w marszach tydzień wcześniej.
Manifestacja na Prospekcie Sacharowa była wspólnym przedsięwzięciem „sił ludowo-patriotycznych”. W rezultacie ze sceny przemówili zarówno działacze KPRF z Giennadijem Ziuganowem na czele, reprezentanci innych organizacji sytuujących się na lewicy (Zjednoczonej Partii Komunistycznej, Frontu Lewicy), związków zawodowych, jak i osoby o zgoła innych poglądach, ale podzielające przekonanie o tym, że Rosji potrzebna jest wymiana rządzących elit – jak konserwatywny prawosławny ksiądz Wsiewołod Czaplin. Nad tłumem powiewały czerwone sztandary, hasła o sprzeciwianiu się wyzyskowi, potężny baner z napisem „Lek na nieuczciwe wybory – rewolucja socjalistyczna”.
Giennadij Ziuganow przekonywał, że właściwym wyborem w obecnej sytuacji politycznej Rosji jest „sojusz sił ludowych i patriotycznych”, czyli postkomunistów, różnych organizacji lewicowych z wrażliwą socjalnie prawicą. – Dziękuję, że macie wolę i pragnienie odnowić Związek Radziecki w nowej postaci, w postaci przyjaźni i braterstwa ludzi. Dziękuję za waszą lojalność wobec socjalizmu i sprawiedliwości – przemawiał Ziuganow. Przywódca KPRF zarzucał również liberałom, że organizując w Rosji protesty działają w porozumieniu z siłami zewnętrznymi.
Według organizatorów, kierował swoje słowa do 20-tysięcznego tłumu. To jednak najpewniej ocena mocno przeszacowana: według organizacji obywatelskich na Prospekt Sacharowa przyszło 3-5 tys. ludzi, zdaniem policji – 4 tys. Dla porównania: na poprzednim proteście, zorganizowanym przez odrzuconych kandydatów do moskiewskiej Dumy Miejskiej, zgromadziło się 20 tys. uczestników, według szacunków oficjalnych i 60 tys. zdaniem organizatorów. Wtedy na marsz firmowany przez liberalną opozycję przyszli również socjaliści i komuniści z czerwonymi sztandarami. Wzajemności nie było: gdy trwał mityng KPRF, zwolennicy Aleksieja Nawalnego organizowali w zupełnie innej części Moskwy jednoosobowe pikiety, jedyną dostępną formę spontanicznego protestu.
Na korzyść rosyjskich postkomunistów i ich zdolności mobilizacyjnych nieco bardziej świadczy fakt, że udało im się zorganizować demonstracje w całym praktycznie kraju: w sobotę zgromadzenia liczące od kilkudziesięciu do kilkuset osób odbyły się w 94 miastach. W wielu z nich hasła o uczciwych wyborach lokalnych zeszły na drugi plan, a znacznie bardziej widoczne były postulaty socjalne, obrazujące trudności codziennego życia w Rosji poza wielkimi ośrodkami: protestowano przeciw wzrostowi cen podstawowych towarów i usług komunalnych, domagano się wyższych zarobków oraz emerytur, żądano odwołania kontrowersyjnej reformy podnoszącej wiek emerytalny.
Wybory samorządowe odbędą się 8 września. W Moskwie kandydatów i kandydatek do miejskiej Dumy będzie 233, zaś 57 osób nie zostało zarejestrowanych. Moskiewski komitet wyborczy oficjalnie uzasadnił odmowę przyjęcia ich kandydatur nieprawidłowościami w listach podpisów – 22 kandydatom zarzucono wpisanie na swoje listy podpisów osób już nieżyjących, zaś 29 – osób, które w ogóle nie istnieją. Opozycja odrzuca te wyjaśnienia.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Jak wiadomo żona Gierka latała samolotem do Paryża do fryzjera.
Nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z masywną agresją USA i sojuszników (w różnym stopniu posłusznych) na Federację Rosyjską. Agresją zarówno gospodarczą, jak medialną. Poprzez kanały ekonomicznego związku FR z USA i EU, poprzez „pozarządowe” organizacje działające w FR, poprzez Radio Swoboda (proszę popatrzeć na mapkę obrazującą zasięg tego radia i języki w jakich jest nadawane!) oraz kekot dziennikarski od Wall Street Journal, Guardian, po Gazetę Wyborczą i Nasz Dziennik oskarżający Rosję (Putina bawet personalnie) o sponsorowanie milionów trolli internetowych wpływających (sic!) na wybory w krajach demokracji burżuazyjnej.
Jak wiadomo żona Gierka latała. W wyobraźni antykomunistów i działaczy „demokratycznej opozycji”. Skończyło się to kontrrewolucją kapitalistyczną roku 1989. Czy może zaczęło, patrząc na to co dzieje się naokoło…
Dokładnie… nikt nie ma wątpliwości, że tak jak zadymy antyrządowe w Rosji są organizowane przez agenturę USA, tak samo zadymy antyrządowe w innych krajach… tyle że przez inne agentury… żółte kamizelki we Fr raczej na pewno przez USA, czy np. KOD w PL przez Rosję. Zastanawiam się tylko czyim dziełem są zadymy LGBT z ostatnio pojawiającą się reprezentacją pedofilską (Praga, Amsterdam).
Oczywiście kocie bobki czyli redukcja absurdalna. Nikt nie twierdzi, że wszystkie protesty społeczne są wywoływane/ manipulowane przez obce państwa.
Natomiast w przypadku niestabilnych sytuacji po 1989 np. w Serbii, na Ukrainie, w Kirgistanie, w Mołdawii czy Gruzji – przebieg, a niekiedy początek „rewolucji” był sterowany (co zostało wielokrotnie wykazane). W przypadku byłego ZSRR/FR mamy do czynienia ze zorkiestrowaną agresją USA i ich sojuszników, a fejk njusy to domena przede wszystkim gazet w USA i UE (w tym Guardiana!), rządów (np. WB). Poszczególne przypadki były dokładnie opisywane także na tym portalu. Trudno zrównywać czystej wody agresję informacyjną w rodzaju Radia Swoboda (reliktu zimnej wojny nadal aktywnego), z np. Sputnikiem, który dlatego spotyka się z taką agresją rządzących, bo pokazuje odmienny punkt widzenia. Rzetelny, ale odmienny. Odmienny, więc skłaniający do myślenia i poszukiwania.
Jeśli chodzi o „organizacje pozarządowe” to w USA są od dziesiątków lat poddane bardzo ścisłej kontroli. Władze FR z dużym opóźnieniem postąpiły tak samo (status tzw. agenta).
Moja opinia nt sytuacji gospodarczej w Rosji. Problemy gospodarcze Rosji są w dużej mierze spowodowane agresja ekonomiczna USA sankcjami które były przygotowane dużo wcześniej zanim doszło do kryzysu na Ukrainie , zachód zapewnie i bez tego znalazłby jakiś inny pretekst albo wymyślono by cokolwiek np to że Rosja miesza się w wybory w USA albo jakaś inna bzdurę.Tak samo Waszyngton postępuje wobec Chin które przecież na nikogo nie napadły . Po prostu to jest strategia na zniszczenie kraju. Rosyjskie skorumpowane elity polityczno-biznesowe służą z oddaniem zachodowi niszcząc własny kraj przecież to oni w końcu są beneficjentami tego systemu lokują oni miliardy dolarów w zachodnich bankach w USA i Europie latają prywatnymi odrzutowcami ,posyłają dzieci do elitarnych szkół . W przeciwieństwie do klepiacych biedę Rosjan nie mają powodów narzekać Ameryka ich sowicie nagradza