Byłby to chichot historii, gdyby obecnemu PiS-owi połowę poparcia odebrał drugi PiS, bardziej pisowski niż pierwszy. Ale zupełnie szczerze – myślę, że nowa formacja nie zaszkodzi partii rządzącej. W najlepszym razie uszczknie jej trochę emerytek przesiadujących w kościołach. W najgorszym – wróci i odda hołd lenny.
Ale nie dlatego, że, jak twierdzi część komentatorów, „lista Rydzyka” jest prowokacją (taką samą jak swego czasu odłączenie Ziobry, nastawione na to, żeby w ostatniej chwili przed wyborami połączyć siły i za jednym zamachem zgarnąć zarówno elektorat twardy, jak i umiarkowany). Ani Ruch Prawdziwa Europa nie jest prowokacją, ani myk z PJN-em czy Solidarną Polską nie był prowokacją. To były prawdziwe rozłamy.
Ziobro na serio sądził, że powtórzy z sukcesem manewr Brutusa. Zaś nieistniejące już ugrupowanie Kamińskiego, Gowina, Kluzik i Wiplera było pokłosiem szczerego sprzeciwu części prawicy przeciwko zdominowaniu dyskusji politycznej parówkami i puszkami ekspertów Macierewicza. Czymś w rodzaju wolty, którą na dniach zrobił Nigel Farage w Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa. Takie bunty stanowią pewien fenomen: określiłabym go jako „autentyczność w hipokryzji”.
Bo liderowi brytyjskich antysystemowców nie przeszkadzała powolna faszyzacja, dopóki nie zaczęła odbijać się na wynikach wyborów. Podobnie było ze smoleńską retoryką. Ostatecznie okazało się, że partie Ziobry i Gowina nie poradzą sobie bez instytucjonalnego wsparcia PiS, a ich liderzy są ludźmi na tyle żądnymi poselskich apanaży, że woleli wstydliwy sojusz niż polityczną śmierć z podniesionym czołem.
Tak będzie i z partią Radia Maryja, jeśli ta wykiełkuje do wyborów 2019. W PiS zanosiło się na schizmę umiarkowanych i radykalnych od dłuższego czasu. Kaczyński nie jest dewotem. Będzie trzymał kościół na tyle blisko, żeby robił mu dobrą robotę, ale postawi tamę jego działaniom, jeżeli tylko zacznie w jakimś stopniu mu zagrażać. Z Janem Szyszko i Antonim Macierewiczem zrobił dokładnie to samo, co z Markiem Jurkiem w 2006. Dlatego frakcja skupiona wokół Rydzyka jest według mnie autentycznym, choć również straceńczym rodzajem „ruchu wkurwionych”.
Kaczyński nie zniżyłby się do taniej komedii pod tytułem „a teraz udajmy, że wcale się nie lubimy z ojcem dyrektorem”. Jest na to zbyt butny, ma też obsesję na punkcie własnej sprawczości.
Nie pojawił się na imprezie urodzinowej Radia Maryja nie dlatego, żeby kogoś zmylić a potem wyskoczyć jak królik z kapelusza, tylko dlatego, że ma z redemptorystą rzeczywiście na pieńku. Prezes wiele zniesie, ale pod względem wybujałego ego jest jak piosenkarka Doda i wyznaje zasadę, że królowa jest tylko jedna. Ojciec Rydzyk już raz dostał po nosie za trolling prezydentowej Kaczyńskiej. Krytykowanie odsunięcia Macierewicza, zastopowanie Szyszkowej wycinki, a także naciskanie na niepopularne zmiany w prawie aborcyjnym, do tego kąśliwe uwagi na temat stosunku do zwierząt – to za dużo szturchańców wymierzonych w miłość własną Kaczyńskiego. Nie podważa się publicznie autorytetu pryncypała, dzięki łaskawości którego wyhodowało się swoje imperium i ojciec Tadeusz za chwilę dobitnie się o tym przekona.
Bo myślę, że wbrew niektórym prognozom, że nakłady na toruńskie imperium z państwowych dotacji wzrosną jeszcze bardziej, Kaczyński właśnie teraz przykręci kurek z pieniędzmi. Do tej pory pozwalał na szastanie dotacjami, żeby środowisko Radia Maryja siedziało cicho zapchane milionami i nie wychylało się ponad miarę. Teraz nie będzie miał żadnego interesu we wspieraniu grupki katotalibów robiących mu jawnie koło pióra.
Tym bardziej, że linia programowa nowego ugrupowania się nie obroni: wizja „Prawdziwej Europy” to wizja 60- i 70-latków, archaiczna, odrealniona, niestrawna nawet dla większości dzisiejszych praktykujących katolików, taka sama jak ta zaprezentowana w kolportowanej przez Rydzyka książce Mariana Pirożyńskiego. Środowisku Radia Maryja umknęło, że dziś nikt nie pójdzie bić się o wstrzemięźliwość seksualną do ślubu, nie będzie darł szat w sprawie zakazu spacerów lub tańców damsko-męskich, na lekcjach religii większość dzieciaków jednak przysypia lub gra na telefonie, a śluby kościelne bierze się głównie dla kiecki i żeby babcia Zosia nie jojczyła. Dla młodszych konserwatystów środowisko Rydzyka jest po prostu obciachowe. Za to są szczerze wdzięczni za 500 plus. Tak więc prezes może spać spokojnie i nic nie wskazuje na to, by miało być inaczej.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …