Rok więzienia w zawieszeniu i trzy tysiące złotych na cel społeczny – to kara jaką usłyszał mieszkaniec Białegostoku, który w lipcu 2019 roku brał udział w ataku na lokalny Marsz Równości.
Przed sądem skazany próbował wykazać, że kostką brukową nie rzucał w policyjny kordon, tylko w „zupełnie inną stronę”, co jest dość jasną sugestią, że jego celem były osoby uczestniczące w marszu. Być może oskarżony wyszedł z założenia, że rzucanie kamieniami w gejów i lesbijski jest zachowaniem akceptowalnym. Mówił też, że działał „pod presją tłumu”.
Sąd potraktował przestępstwo motywowane nacjonalistyczną nienawiścią dosyć łagodnie. Mimo, że oskarżony brał udział w nielegalnym spędzie, obliczonym na fizyczną przemoc wobec uczestników legalnej demonstracji, a jego zachowanie mogło narazić obecnych na trwały uszczerbek na zdrowiu, mężczyzna dostał wyrok w zawieszeniu oraz będzie musiał zapłacić 3 tys. zł.
– Wszystko, co było w aktach sprawy, za wyjątkiem części wyjaśnień, ewidentnie świadczyło o tym, że pan popełnił zarzucane mu przestępstwo – mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Piotr Markowski.
Sędzia dodał, że zachowanie mężczyzny świadczy, że nie toleruje on „innych osób”. – A nasza przestrzeń jest dla każdego, należy się i tym, co inaczej myślą i tym, co po pana myśli myślą – mówił.
W Białymstoku pobitych bądź trafionych przedmiotami zostało kilkadziesiąt osób. Wśród nich dzieci i młodzież. Wydarzenia miały miejsce kilka miesięcy po zakończeniu kampanii wyborczej do Europarlamentu, która w wykonaniu komitetu Zjednoczonej Prawicy opierała się na homofobicznym szczuciu. 140 osób zostało zatrzymanych w związku z wykroczeniami i przestępstwami.
Wydarzenia z Białegostoku opisane zostały w reportażu na naszych łamach.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…