19 lutego 2021 roku, godz. 10.00. Na Uniwersytecie Artystycznym im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu rozpoczyna się posiedzenie w ramach postępowania wyjaśniającego przed rzecznikiem dyscyplinarnym. Na “ławie oskarżonych” siedzi prof. Rafał Jakubowicz. Naprzeciw niego zajmuje miejsce prof. Kazimierz Raba, rzecznik dyscyplinarny. Podczas koszmarnie długiego przesłuchania Jakubowicz trzykrotnie ma atak narkolepsji.
Zanim jednak przejdziemy do tego, co wydarzyło się 19 lutego, przenieśmy się do 2016 roku. Prof. Wojciech Hora zostaje rektorem Uniwersytetu Artystycznego. – Jestem wdzięczny społeczności akademickiej za takie wsparcie i kredyt zaufania. To dla mnie zobowiązanie, ale i potwierdzenie, że planowany przeze mnie kierunek zmian jest słuszny i oczekiwany. Postaram się zrobić wszystko, by zasłużyć na szacunek – deklaruje po głosowaniu.
Hora określa się jako zwolennik głębokich reform. Kreśli przed kadrą akademicką wizję uczelni przyciągającej najzdolniejszych młodych studentów. Zapowiada połączenie sił z innymi ośrodkami artystycznymi. Tylko w ten sposób staniemy się silnym lobby w relacjach z ministerstwem i urzędami – zapowiada. Prof. dr hab. Wojciech Hora zajmuje się bioniką – projektuje meble i przedmioty użytkowe na bazie wzorów inspirowanych szeroko pojętą naturą. Kadra UAP wkrótce przekonuje się, że potrafi przekształcać nie tylko rzeczy nieożywione.
W 2016 roku rektor ogłasza pierwsze decyzje: pracownicy, którzy ukończyli 70 rok życia stracą kierownictwo pracowni. Wśród nich jest prof. Jarosław Kozłowski, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli sztuki konceptualnej w Polsce i legendarny rektor Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w latach 1981-1987. Za jego kadencji prowincjonalna poznańska uczelnia zyskała renomę oraz międzynarodowy rozgłos. Profesor próbuje dialogu na spotkaniu rady wydziału. Tam jednak rządzą już ludzie rektora Hory. Przerywają Kozłowskiemu, nie dopuszczają go do głosu. Potem rektor twierdził, że to profesor nie przejawiał woli osiągnięcia kompromisu. Kozłowski traci bierne prawo wyborcze i nie może już uczestniczyć w radach wydziału.
Rektor próbuje upokorzyć największy autorytet uczelni przed studentami. Na pierwsze zajęcia do pracowni prof. Kozłowskiego wkracza prorektor ds. studenckich prof. Piotr Szwiec w asyście m.in. ówczesnego dziekana Wydziału Malarstwa i Rysunku. W dramatycznych okolicznościach pozbawia Kozłowskiego funkcji kierownika pracowni. Studenci nie mogą uwierzyć. Sala wzburzona, wszyscy stoją murem za profesorem. Przedstawiciel władz widzi, że nie ma poparcia, wiec sięga po argumenty siłowe.
– To było skandaliczne. Chyba pierwszy przypadek w historii tej uczelni, kiedy władze rektorskie grożą studentom wezwaniem policji – wspomina prof. Kozłowski podczas występu w radiu TOK FM.
Kozłowski traci zajęcia ze studentami. Władze oferują mu jedynie wspaniałomyślnie możliwość wygłoszenia dwóch wykładów w ciągu roku. Nie przyjmuje jednak tego do wiadomości i nadal prowadzi zajęcia. U jego boku stoją osoby formalnie do tego wyznaczone. Ludzie rektora naciskają, ostrzegają: nie rób tego.
Filmik z akcji w pracowni prof. Jarosława Kozłowskiego znaleziony w sieci, autor nieznany, październik 2016
W końcu Kozłowski otrzymuje wypowiedzenie. Umowę miał na czas nieokreślony, więc walczy przed sądem. Wspiera go zakładowa „Solidarność”. Wygrywa. Sąd przywraca go do pracy, odzyskuje też kierownictwo pracowni.
Władze uczelni nie dają mu jednak spokoju. Rektor Hora próbuje roztrzaskać jego pomnik – władze rozpowszechniają więc informacje jakoby w latach 80. zwolnił z pracy prof. Magdalenę Abakanowicz, obecną patronkę uczelni. Kozłowski wspomina to z bólem. – To były podłe plotki i nieprzyzwoite sugestie. Ona zrezygnowała wtedy sama, z powodu sytuacji życiowej.
A stało się to już – dodajmy – za czasów następcy Kozłowskiego, prof. Witolda Gyurkovicha, w 1990 roku.
W czerwcu 2019 roku Kozłowski zostaje zwolniony po raz drugi. On – postać ikoniczna, zostaje potraktowany z buta.
W jego obronie stają znów związkowcy, oprócz Solidarności również Komisja Międzyzakładowa OZZ Inicjatywa Pracownicza przy Teatrze Ósmego Dnia, która obejmuje swym działaniem UAP. Jednak bez powodzenia. – Za drugim razem nasz głos w ogóle nie był uwzględniany przez władze uczelni. Uznaliśmy, że przy takim nastawieniu władz nie ma sensu droga sądowa. Nie dziwię się panu profesorowi, że w takich warunkach nie podjął walki – skomentował niedawno tamtą sytuację w radiu TOK FM prof. Andrzej Syska, przewodniczący uczelnianej Solidarności.
Kozłowskiego broniło całe środowisko sztuk wizualnych. Listy do rektora słali także studenci. „Kształtował w nas podejście do sztuki i jej rozumienie. Po prostu nas inspirował” – pisali. Petycję przeciwko jego pierwszemu zwolnieniu podpisało kilkuset naukowców i artystów z całej Europy. Na ulicach Poznania pojawiły się plakaty „Broń profesora Kozłowskiego”. Rektor pozostał jednak nieugięty.
Jednym z tych, którzy protestowali przeciwko wyrzuceniu Kozłowskiego był Rafał Jakubowicz. – To było przeczołganie, które miało wywołać efekt mrożący. Jeśli można w taki sposób potraktować ikonę tej uczelni, to właściwie można potraktować każdego – tak opisuje w TOK FM intencje rektora Hory.
O profesorze mówi w samych superlatywach. – Ikona sztuki konceptualnej, dobro uniwersytetu, najważniejszy jego filar. Zdaniem Jakubowicza pozbycie się ikony pokazuje, że rektor nie przejmuje się stratą wartościowych pracowników. -Wielu studentów wybierało Poznań, bo tutaj uczył prof. Kozłowski – wskazuje.
Po Kozłowskim przyszła kolej na bezprecedensowe czystki w dziale administracji, choć prof. Wojciech Hora, jeszcze jako kandydat na rektora, w swoim “Programie dla Pracowników Administracji” na pierwszym miejscu stawiał “Bezpieczeństwo i stabilność zatrudnienia”.
Rafał Jakubowicz ma opinię znawcy sztuki izraelskiej. Ale największy rozgłos zdobywają prace wizualne, w których porusza problem szeroko rozumianej pamięci; zachowywania, wypierania, trwania i zanikania śladów rzeczywistości historycznej i wizualnej. To właśnie Jakubowicz jest twórcą Arbeitsdisziplin: zdjęcia podpoznańskiej fabryki Volkswagena oraz filmu przedstawiającego strażnika spacerującego za ogrodzeniem z drutem kolczastym. Artysta nawiązał w ten sposób zarówno do współczesnych warunków wyzysku i kapitalistycznej kontroli naszego życia, jak i haniebnej roli Volkswagena w czasach nazistowskich Niemiec.
Jakubowicz jest wiceprzewodniczącym Komisji Międzyzakładowej OZZ IP przy Teatrze Ósmego Dnia. – Jako organizacja związkowa staramy się reagować zawsze, gdy ludzie tracą pracę – przyznaje. Rektor Hora zapamiętał tych, którzy przeciwko niemu wystąpili. Więc na cenzurowanym znajduje się m.in. właśnie Jakubowicz.
Jego problemy rozpoczynają się w 2018 roku. Dziekan wydziału Edukacji Artystycznej i Kuratorstwa, prof. Izabela Kowalczyk, która wcześniej poświęciła jego sztuce cały rozdział w swojej rozprawie habilitacyjnej, zmienia mu ocenę okresową wystawioną przez kierownika katedry – z pozytywnej na negatywną i podaje ją pod głosowanie Komisji ds. Oceny Nauczycieli Akademickich. Kierowniczka katedry nie zważa na wyróżniający się dorobek artystyczny naukowy, dydaktyczny, ani pozytywne opinie studentów. Na radzie wydziału odczytuje, jak mówi Jakubowicz, dziewięciostronicowy „paszkwil”, w którym wykazuje, że podwładny przejawia „zachowania roszczeniowe”. Padają też inne zarzuty: Jakubowicz upomina się o asystenta do swojej pracowni, wchodzi w spory na radzie wydziału. Dziekan Kowalczyk przedstawia Jakubowicza jako czynnik oporu przeciwko strategii rozwoju, przyjętej przez władze uczelni.
Jakubowicz nie daje się stłamsić. Wspomniany paszkwil posłużył mu do realizacji książki artystycznej Ciało pedagogiczne i władza, prezentowanej w 2019 roku w szczecińskiej Trafostacji Sztuki, której tytuł jest parafrazą tytułu książki o sztuce ciała lat 90. autorstwa Kowalczyk. W 2020 roku wszczyna przeciwko dziekan Kowalczyk postępowanie o mobbing. Wykazuje, że przełożona kieruje się złą wolą i zarzuca jej nierówne traktowanie. „Pani działania i zachowania podejmowane w stosunku do mnie realnie utrudniają mi właściwe wykonywanie obowiązków i zmierzają do wykluczenia mnie ze społeczności artystyczno-naukowej, dyskredytują mnie w oczach współpracowników, przełożonych i studentów” – wcześniej jeszcze pisze w liście do Izabeli Kowalczyk, odpowiadając na ów paszkwil. Jednocześnie zwraca się też z prośbą o wsparcie do rektora. Jego wnioski są ignorowane.
Październik 2020. Rektor Uniwersytet Artystycznego w Poznaniu zawiadamia związki zawodowe o kolejnych zwolnieniach. Prof. Hora wyjaśnia: „Przyczyną zamierzonego wypowiedzenia jest konieczność redukcji zatrudnienia wynikająca z trudnej sytuacji ekonomicznej pracodawcy (istotnie zmniejszona subwencja, istotnie zmniejszone przychody własne ze względu na COVID-19, wzrost kosztów funkcjonowania uczelni)”. UAP jest jedyną uczelnią w stolicy Wielkopolski, i jedyną uczelnią w Polsce, która decyduje się pozbawić zatrudnienia pracowników w tak trudnym momencie. I to od razu dwadzieścia osób. Związkowcy są oburzeni. Wskazują, że to kolejny cios w jakość kształcenia, a także zwykła podłość w stosunku do ludzi, pozbawianych dochodu podczas epidemii.
„Odnosimy wrażenie, że kryzys spowodowany przez pandemię koronawirusa został w tym przypadku użyty przez pracodawcę jako wygodna figura retoryczna, mająca uzasadnić prowadzone właśnie czystki” – piszą do rektora. Sprawą interesuje się „Gazeta Wyborcza”.
Wśród tych, którzy mają stracić pracę jest dr Raman Tratsiuk, białoruski artysta, mieszkający w Polsce od ponad 20 lat. I to w momencie, gdy wszyscy ostentacyjnie solidaryzują się z narodem Białorusi. Dla niego utrata zatrudnienia to oddalenie perspektywy uzyskania polskiego obywatelstwa. Po interwencji związków i artykułach w lokalnej prasie, rektor Hora wzywa skreślonego pracownika na dywanik i wielkopańskim geście proponuje mu pół etatu. Tratsiuk na to przystaje, nie ma wyboru.
Mniej szczęścia miał dr Jakub Jasiukiewicz, niegdyś kierownik Katedry Intermediów, chwalony jako dynamiczny organizator, wystawiany w czołowych instytucjach sztuki w Polsce i za granicą. Musiał pożegnać się posadą. Podobnie dr Marek Glinkowski, który przez lata prowadził uczelnianą Galerię Aula. Ich zwolnienie było kolejnym ciosem dla Uniwersytetu Artystycznego. Środowisko artystyczne nie mogło zrozumieć: jakie były przesłanki do wyrzucenia tak perspektywicznych i zaangażowanych w życie uczelni artystów?
Prof. Jakubowicz, wraz z innymi członkami akademickiej społeczności, głośno domaga się powstrzymania zwolnień. -Działania prof. Wojciecha Hory są destrukcyjne. Dobro uczelni leży mi na sercu. Dlatego głośno o tym mówię. Tego, co teraz utracono, nie da się już odbudować, Ci ludzie pójdą pracować gdzie indziej – komentuje zwolnienia.
Aktywne wystąpienie przeciwko zwolnieniom sprowadza na Jakubowicza retorsje. Do akcji wkracza prof. Kazimierz Raba. Rzecznik dyscyplinarny, zaufany człowiek rektora – jest jednocześnie członkiem rady uczelni, uczelnianej komisji wyborczej i przyklepującego wszystkie decyzje władz związku zawodowego. Raba napisał oświadczenie skierowane do społeczności akademickiej, w którym napiętnował osoby podejmujące krytykę, zarzucając im manipulowanie faktami i mówienie nieprawdy. Manipulacje, według rzecznika Raby, miały polegać na mówieniu, że jedną z przyczyn zwolnień jest epidemia.
18 stycznia Raba informuje Jakubowicza o „wszczęciu postępowania wyjaśniającego”. W piśmie przyznaje, że podstawą prawną do podjęcia takich działań jest ustawa o szkolnictwie wyższym. Przyznaje też, że inicjatorem postępowania jest rektor.
-Mój adwokat, mec. Jarosław Głuchowski, którego zapewniła mi Inicjatywa Pracownicza, wniósł o odsunięcie rzecznika dyscyplinarnego, prof. Kazimierza Raby od sprawy, gdyż rzecznik wypowiedział się już o mnie jako przewodniczący tzw. „żółtego” związku zawodowego, czyli Związku Zawodowego Pracowników Uniwersytetu Artystycznego, twierdząc, że manipuluję faktami, szerzę oszczerstwa, naruszając dobre imię uczelni. A potem miał on rozpoznać czy uchybiłem obowiązkom nauczyciela akademickiego lub godności zawodu nauczyciela akademickiego. Niestety, wniosek mojego obrońcy nie został uwzględniony. W tej sytuacji uczelnianym śledczym trudno będzie zachować chociażby pozory obiektywizmu i bezstronności – wspomina prof. Jakubowicz.
W środowisku akademickim narasta wzburzenie. Pomimo paraliżującej atmosfery strachu 18 profesorów z UAP pisze list do rektora Hory. „Autorytet Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu nie ucierpi od krytycznych wypowiedzi naszego kolegi, lecz od działań, które w powszechnym odczuciu środowiska artystycznego i akademickiego odczytane być mogą jako ograniczanie swobody wypowiedzi, krytyki i działań twórczych. Apelujemy do Rzecznika Dyscypliny ds. nauczycieli akademickich UAP, aby umorzył postępowanie przeciwko dr hab. Jakubowiczowi, a sprawę konfliktu personalnego z jego przełożoną dr hab. Izabelą Kowalczyk rozstrzygnął przy pomocy mediacji i porozumienia stron”.
Wyrazy solidarności z represjonowanym profesorem i oburzenia na działania władz UAP przesyła grupa 59 naukowców i naukowczyń w liście otwartym do Wojciecha Hory. „Publiczna, oparta na faktach, krytyka władz uczelni staje się wręcz obowiązkiem odpowiedzialnego pracownika oraz elementem godności zawodu. Nie ma naszej zgody na cenzurowanie wypowiedzi członków i członkiń żadnego związku zawodowego. Nie zgadzamy się również na ograniczanie czyjegokolwiek prawa do dostępu do procedur antymobbingowych i możliwości dochodzenia swoich praw przed bezstronną instancją”. Jakubowicza wspiera również Obywatelskie Forum Sztuki Współczesnej oraz Międzynarodowe Stowarzyszenie Krytyków Sztuki AICA.
19 lutego Jakubowicz staje przed Komisją Dyscyplinarną To, co formalnie było zapowiedziane jako „postępowanie wyjaśniające” miało charakter klasycznego przesłuchania. Brakowało tylko gołej żarówki dyndającej nad stołem. Rzecznik dyscyplinarny powtarzał w kółko te same pytania. Trwało to pięć godzin. Wśród zarzutów pojawiło się pomawianie dziekan Kowalczyk o mobbing, publikowanie wpisów na prywatnym profilu na Facebooku, publiczne wygłaszanie w mediach nieprawdziwych i wyrwanych z kontekstu twierdzeń dotyczących zwolnień na uniwersytecie, wykorzystanie strony internetowej pracowni do rozpowszechniania materiałów organizacji związkowej, posługiwanie się w prowadzonej korespondencji służbowej i wewnątrzuczelnianej podpisem „Wiceprzewodniczący Komisji Międzyzakładowej OZZ Inicjatywa Pracownicza przy Teatrze Ósmego Dnia w Poznaniu”, umieszczanie wpisów krytykujących władze uczelni na portalach społecznościowych, na stronie pracowni, publikowanie artykułów naukowych naruszających dobre imię i wizerunek UAP, a także inspirowanie studentów do czynów niezgodnych z treścią ślubowania oraz – co chyba najbardziej kuriozalne – promowanie na zajęciach ze studentami publikacji i ideologii niezgodnych z treścią programu pracowni oraz misją uczelni. Rzecznik Raba dociekał też przyczyn zaangażowania Jakubowicza w obronę członkini Inicjatywy Pracowniczej, Małgorzaty Szaefer, która kilka miesięcy wcześniej odeszła z Galerii Tak.
-Przedmiotem tego osobliwego „śledztwa” był m.in. mój autoetnograficzny artykuł pt. „Uniwersytet jako wspólnota strachu. O wegetacji i strategiach przetrwania oraz oporu w murach fabryk edukacyjnych” opublikowany na stronie „Nowej Krytyki”, inspirowany m.in. znakomitą książką Oskara Szwabowskiego, pt. „Nekrofilna produkcja akademicka i pieśni partyzantów: (2019) – relacjonuje Jakubowicz. -A przecież uczelnia, zwłaszcza artystyczna, powinna stać na straży wolności poszukiwań artystycznych i badań naukowych – dodaje.
-Musiałem się tłumaczyć ze wsparcia studenckich petycji słanych do rektora w trakcie Czarnych Protestów, a także z krytycznych wobec uczelni projektów studenckich realizowanych w pracowni – czyli realizowanego właśnie artzina. Dostałem wydruki mojej korespondencji mailowej ze studentami i musiałem się tłumaczyć m.in. z filmów polecanych studentom podczas pandemii, czyli „Buongiorno, notte” Marco Bellocchio, „The Baader Meinhof Complex” Uliego Edela, „Diaz: Don’t Clean Up This Blood” Daniele Vicari, a nawet nagrodzonego Złotą Palmą „La Classe operaia va in paradiso” Elio Petriego (1971). Zrozumiałbym to jeszcze – komentuje Jakubowicz – gdyby rzecznik dysponował skargą studentów. Ale nic takiego nie wpłynęło. Więc po prostu szukano na mnie haków.
Rzecznik oskarżał Jakubowicza o przeprowadzenie dyskusje ze studentami o publikacjach z „Przeglądu Anarchistycznego” z 2012 roku, zawierającego blok tekstów o edukacji. -W tym numerze sam publikowałem, redagując przy okazji blok tekstów o formach uwięzienia. Czułem się wręcz zażenowany musząc odpowiadać na pytania rzecznika dyscyplinarnego. Poza tekstami z bloku o edukacji, m.in. Harrego Cleavera, o zbyt chyba radykalnych tytułach, problemem okazał się również plakat reprodukowany na ostatniej stronie okładki grupy manuFAktura uprawiającej partyzantkę komunikacyjną, przedstawiający, jak to ujął rzecznik, „przepis na przygotowanie tzw. koktajlu Mołotowa”. Trudno uwierzyć, że dzieje się to wszystko na uczelni artystycznej, gdzie szkolimy przecież specjalistów od kultury wizualnej – mówi Jakubowicz.
Ostateczna decyzja w sprawie Rafała Jakubowicza jeszcze nie zapadła. W ostatnich tygodniach, z inicjatywy Katedry Interdyscyplinarnej Wydziału Edukacji Artystycznej i Kuratorstwa do rektora Hory wpłynęło pismo z prośbą o rozwiązanie sprawy za pomocą dialogu. Rektor wyznaczył termin spotkania na 10 marca, jednak Jakubowicz nie został na nie zaproszony. Wszystko wskazuje na to, że odbędzie się ono za jego plecami.
-Chodzi o to, by mnie zwolnić – przyznaje Jakubowicz. -Zresztą rektor przyznał otwarcie, że chciałby się mnie pozbyć na spotkaniu ze studentami w listopadzie zeszłego roku. Ale nie jest to proste, bo jestem zatrudniony na umowie o pracę na czas nieokreślony i mam związkową ochronę. Chcą więc, bym sam stwierdził, że nie chcę już dłużej pracować na uczelni, w sytuacji, gdy praca ta kosztuje mnie tyle zdrowia i jest tak bardzo destrukcyjna dla psychiki.
W ostatnich miesiącach Jakubowicz zachorował na tachykardię i nadciśnienie. Nie ma wątpliwości, że jest to związane ze stresem w pracy.
– Nie wiem, czy tym razem mnie zwolnią czy tylko przeczołgają, wywierając presję i dyscyplinując. Nie dam się jednak zaszczuć i nie pozwolę sobie zamknąć ust. Opisane przeze mnie absurdalne działania dyscyplinujące władz UAP już na pierwszy rzut oka idealnie wpisują się w “anty-lewackie” fobie ministra Czarnka. Choć w tym przypadku przecież to nie Czarnek występuje w roli inkwizytora makkartyzmu.
Wdrożona w 2018 roku reforma Gowina odebrała władzę na uczelniach radom wydziałów i przeniosła decyzyjność na poziom rektorów, co w zamierzeniu miało doprowadzić do większej sterowności w zarządzaniu uczelniami i umożliwić podejmowanie przysłowiowych „trudnych, niepopularnych, acz niezbędnych decyzji”. Warto przypomnieć slogan wyborczy obecnego rektora: “Chcę pracować z Wami w przyjaznej, szczerej i sympatycznej atmosferze. Razem tworzymy wartość tej szkoły i razem będziemy cieszyć się z jej sukcesów a jej powodzenie będzie naszym. Gdy człowiek się boi to nie ma radości z pracy – nie bójcie się!!!”. Tymczasem nie można oprzeć się wrażeniu, że prześladowania prof. Jakubowicza mają w sobie pewien rys teatralny, jakby władze UAP chciały zaprezentować całemu środowisku akademickiemu nowy styl zarządzania polską nauką. Styl 2.0.
BRICS jest sukcesem
Pamiętamy wszyscy znakomity film w reżyserii Juliusza Machulskiego „Szwadron” …
Władze UAPu to wyjatkowo niekompetętne osoby !!!
Rektor ma poparcie PIsu dlatego tak bezkarnie pogrywa