34-letnia Teodora del Carmen Vásquez wyszła na wolność po 11 latach więzienia. Sąd Najwyższy złagodził jej wyrok dzięki prawnikom działającym na rzecz kobiet pokrzywdzonych przez drakońskie prawo aborcyjne.
W 2007 Teodora miała już 4-letniego syna, była w dziewiątym miesiącu ciąży. Zasłabła w pracy. Wezwała pogotowie, ale zaczęła krwawić i straciła przytomność, zanim karetka dojechała na miejsce. Kiedy odzyskała przytomność, okazało się, że dziecko jest martwe. Wezwano policję i prokuratora, a Vásquez została oskarżona o przyczynienie się do śmierci dziecka (czyli według tamtejszej logiki za aborcję, która często bywa karana w Salwadorze tak samo surowo, jak morderstwo).
Teodora del Carmen Vásquez lost her baby and more than 10 years of her freedom in El Salvador https://t.co/EhrWdgB9Mh
— New York Times World (@nytimesworld) 16 lutego 2018
Skazano ją na 30 lat więzienia, ale dzięki determinacji aktywistów i prawników ze Stowarzyszenia Obywateli na rzecz Dekryminalizacji Aborcji Sąd Najwyższy złagodził jej wyrok (choć nie uniewinnił). Kobieta może wreszcie wyjść na wolność po 11-letniej bitwie sądowej.
To szesnasty przypadek uwolnienia kobiety po interwencji aktywistów w Salwadorze, w którym aborcja jest całkowicie zakazana i penalizowana, nawet w przypadku, gdy ciąża zagraża życiu przyszłej matki. Proces sądowy odbywa się zaś przy każdym poronieniu, co do którego można nabrać „podejrzeń”, iż przyczyniła się do niego ciężarna, nawet jeżeli nie działała celowo.
W marcu na wolność ma wyjść po 15 latach odsiadki inna kobieta – Mayra Figueroa, której przypadek był bardzo podobny, tyle że miał miejsce w 2003 roku.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Kaczy ideał – Salwador