W sytuacji niedoborów siły roboczej na rynku pracy kapitalistom nie wystarcza obciążanie zatrudnionych większą ilością pracy i odmawianie im urlopów. Coraz częściej korzystają z pracy więźniów.
Osoby przebywające w zakładach penitencjarnych są zatrudniane najczęściej przez firmy zajmujące się produkujące meble – podaje portal Money.pl. Na ich pracy korzysta nie tylko biznes prywatny, ale i spółki skarbu państwa, przeważnie Poczta Polska, dla której w całej Polsce tyra 560 więźniów. Wykonują pracę fizyczną: załadunek, rozładunek paczek i ich sortowanie.
Od 2015 r. liczba więźniów pracujących dla firm i instytucji zewnętrznych szybko rosła. Coraz więcej z nich pracuje też odpłatnie, chociaż na rękę otrzymują za to grosze. Trzy lata temu pracowało niecałe 7 tys. osadzonych, a ponad 3 tys. robiło to odpłatnie. Ubiegłoroczne dane mówią już o prawie 10 tys., a za pieniądze zatrudnionych jest ponad 8 tys.
Rzeczniczka Służby Więziennej podkreśla, że więźniowie to karni, zdyscyplinowani pracownicy, co na pewno jest czynnikiem zachęcającym biznes to korzystania z ich pracy w sytuacji, gdy mierzy się z nasiloną falą strajków w Polsce – w 2017 odbyło się ich 1,5 tys. Ludzie pozbawieni wolności raczej się nie zbuntują.
Praca zarobkowa więźniów to jednak skandaliczny wyzysk dokonywany ręką zarówno prywaciarzy jak i państwa. Najczęściej zarabiają oni pensję minimalną, ale z tego, co otrzymają, część idzie na różne fundusze penitencjarne i postpenitencjarne, jak również na Fundusz Rozwoju Przywięziennych zakładów pracy, które rosną jak grzyby po deszczu. Bardzo często więźniom na rękę zostaje zaledwie 500 zł.
Dla kapitału to z kolei złoty interes. Polityka państwa aktywnie zachęca biznes do zatrudniania osadzonych w zakładach karnych. Rzeczniczka informuje, że właściciele firm mogą liczyć na ryczałt wynoszący 35 proc. sumy płac wypłacanych przez nich więźniom. Dostępne są dla nich specjalne pożyczki, a nawet dotacje. Nic dziwnego, że przy zakładach penitencjarnych powstają coraz częściej całe hale produkcyjne. Wygląda na to, że firmy uczą się powoli zastępować wyzysk zwykłych pracowników ultra-wyzyskiem więźniów.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Widzę, że lewactwo w najlepsze opowiada się za PRACODAWCAMI podtrzymując rozpowszechniane przez nich farmazony o rzekomym „braku rąk do pracy”. To jedna sprawa. A druga sprawa to ich politowanie nad kryminalistami, którzy muszą pracować i to jeszcze ze szczególnym podkreśleniem, że DLA SPÓŁEK SKARBU PAŃSTWA.
Panie PJ , malkontenci pan okrutnie i wybrzydza. Spotkał pan kiedyś takiego pracującego więźnia? Ja spotykałem. Człowiek był niezwykle szczęśliwy, że może pracować, wyjść z celi na te 8 godzin, spotykać się z ludźmi i robić coś użytecznego. Fakt, zarabiał nędznie, ale i tak mógł tym wesprzeć rodzinę. Więźniowie nie mają przymusu pracy, ale z tego co wiem, to chętnych jest więcej, niż ofert.