4 czerwca, podobnie jak w poprzedni piątek, dwa tygodnie i jeszcze wcześniej, około tysiąca ludzi protestowało w centrum Lublany. Lewicowa opozycja zarzuca premierowi Janezowi Janšy atak na niezależność mediów. Sprawą zaczyna interesować się także Komisja Europejska.

Komisja Europejska zwróciła uwagę na słoweńskie media po apelu kilku międzynarodowych stowarzyszeń dziennikarskich. Alarmują one, że prawicowy rząd coraz gorzej traktuje swoich medialnych krytyków i obserwatorów, tnie wydatki na państwowe media, którym nie ufa, za to intensywnie inspiruje powstawanie nowych, sobie przychylnych.

Janez Janša, który przeszedł polityczną drogę od działacza komunistycznej młodzieżówki, przez dysydenta, demokratycznego liberała do konserwatysty i miłośnika Donalda Trumpa, wzorem swojego amerykańskiego idola od dawna oskarża media o szerzenie kłamstw. Jest również aktywnym i agresywnym użytkownikiem Twittera, do tego stopnia, że media nazwały go Marszałkiem Twitto. Janša w sieci nie przebiera w słowach: potrafi nazywać dziennikarki „prostytutkami”, podaje dalej teorie spiskowe i śledzi co najmniej kilku skrajnie prawicowych komentatorów.

Agencja bez pieniędzy

Komisja Europejska zażądała wyjaśnień od rządu w Lublanie po tym, gdy ten ogłosił zawieszenie finansowania dla państwowej agencji prasowej STA. Przyczyną tej decyzji miało być niedostarczenie przez agencję dokumentów rozliczeniowych. Dyrektor STA Barbara Štrukelj twierdzi jednak, że to nieprawda, a prawica po prostu próbuje wymusić na dziennikarzach przychylne pisanie o rządzie. Ewentualnie sprawić, by z braku funduszy nie pisali wcale. Państwowa dotacja stanowi połowę całego budżetu STA.

Państwowe dopłaty straciły również inne media, które pisały o prawicy krytycznie lub chociażby obiektywnie. Ministerstwo Kultury, które nadzoruje programy grantowe dla środków masowego przekazu, twierdzi, że pieniądze dostają po prostu najlepsi.

Komisja Europejska zainteresowała się również sprawą Blaza Zgagi, znanego w swoim kraju dziennikarza śledczego. Na początku pandemii autor ten skrytykował działania rządu w związku z koronawirusem. Krótko potem rządowe centrum kryzysowe podało dalej tweeta, w którym anonimowy użytkownik obrażał Zgagę. Rozpoczęła się kampania obelg, a potem także gróźb. Jednak gdy Komisja Europejska podjęła temat, groźby natychmiast zniknęły. W przekonaniu dziennikarza to wystarczający dowód na to, że kampanię zainicjował ktoś na bardzo wysokim stanowisku – a potem jednym ruchem ją zakończył.

Konserwatywny rząd Słowenii, o którym ciepło myślą również ludzie Zjednoczonej Prawicy, atakuje media państwowe jako „lewackie i antyrządowe”, tworzy natomiast własne, prywatne. Jednym z nich jest telewizja Nova24, założona przy współudziale inwestorów z Węgier. Profil telewizji łatwo można określić jako skrajnie prawicowy i nacjonalistyczny, z antyromskimi i antysemickimi akcentami.

Czego chcą protestujący?

Protest w Lublanie 28 maja, fot. Radio Student

Wszystkie te kroki niepokoją protestujących Słoweńców i Słowenki, którzy wychodzą na ulice systematycznie co piątek od blisko roku. Lewicowi i liberalni aktywiści twierdzą, że po ataku na media może nawet nastąpić całkowity demontaż demokratycznych procedur, choćby pod pretekstem walki z koronawirusem. Węgierskie czy polskie inspiracje premiera nie są tajemnicą. Podobnie jak fakt, że swoją partię, SDS, Janša zmienił w narzędzie ręcznie sterowane. W organizacji panuje absolutny kult jednostki, nie ma mowy o wewnętrznej dyskusji czy sprzeciwie wobec pomysłów premiera.

Dopóki zgromadzenia były zakazane, protestujący gromadzili się w centrum Lublany w małych grupach, nazywając się „spacerowiczami” i pozostawiając w przestrzeni publicznej swoje banery z hasłami.  Od kwietnia zaczęli przyjeżdżać na rowerach i łączyć protesty przeciwko Janšy z podejmowaniem ściśle aktualnych tematów. W maju była to np. solidarność z Palestyną (słoweński rząd oczywiście stał po stronie izraelskiej).

Również pod koniec maja protestom udzieliło swojego poparcia największe w kraju zrzeszenie związków zawodowych, ostrzegając, że skrajnie prawicowy rząd wkrótce rozmontuje resztki słoweńskiego państwa dobrobytu, doprowadzając do wzrostu nierówności i zamykając usta krytykom. W protestach bierze udział socjaldemokratyczna parlamentarna i pozaparlamentarna opozycja, organizacje studenckie, kobiece i artyści. W niektórych sondażach niezadowolenie z powodu konserwatywnego kursu rządu sięga 70 proc. Janez Janša jednak, wzorem podobnych polityków z Polski i Węgier, oskarża o wszystko „lewaków” i robi swoje.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…