Jedna z najgroźniejszych organizacji terrorystycznych na świecie, Asz-Szabab, somalijskie ramię Al-Kaidy, nie daje za wygraną. Mimo porażek i utraty kontroli nad krajem, wciąż jest zdolna do zamachów. Tym razem samochód-pułapka wybuchł w bazie wojskowej etiopskich żołnierzy, służących dla Unii Afrykańskiej.
Dokładna liczba ofiar nie jest znana, z pewnością znaczną większość z nich stanowią etiopscy żołnierze. To właśnie oddziały tego kraju wkroczyły do Somalii w 2006 roku, wyrywając kraj spod władzy Unii Trybunałów Islamskich, radykalnej organizacji islamskiej. Samochód-pułapka z zamachowcami w środku wjechał na teren bazy wojskowej AMISOM (tak nazywana jest misja Unii Afrykańskiej w Somalii), doszło do strzelaniny, a potem wybuchu. Na razie mówi się o 43 ofiarach śmiertelnych, jednak w przeszłości zdarzało się, że w oficjalnych komunikatach umniejszano liczbę zabitych przez Asz-Szabab, żeby zmniejszyć poczucie zagrożenia, wywołane zamachami.
Organizacja, która wydzieliła się z Unii Trybunałów Islamskich, dąży do wprowadzenia w Somalii rządów opartych na najbardziej rygorystycznym rozumieniu sunnickiego islamu. Jest związana z Al-Kaidą, ma podobne metody działania i ideologię. W ciągu ostatnich lat straciła kontrolę nad znaczną większością kontrolowanych terenów, wciąż jednak – mimo interwencji wojsk Unii Afrykańskiej, w większości z Etiopii i Kenii – udaje jej się przeprowadzać skuteczne zamachy terrorystyczne. Działania przeciwko terrorystom wspierane są także przez Zachód, m.in. przez wojska amerykańskie i brytyjskie.
Do podobnej akcji doszło w obozie El Adde, pod kenijską granicą, w bazie AMISOM, w której znajdowali się kenijscy żołnierze. Wówczas Asz-Szabab udało się zabić ponad 100 osób – oficjalna liczba ofiar nigdy nie została ujawniona przez kenijską armię. Tydzień temu sekta uderzyła w hotel w Mogadiszu, stolicy kraju, gdzie zamordowano 15 osób, w tym dwóch posłów – prawdopodobnie był to odwet za śmierć dwóch ważnych dowódców organizacji, zabitych przez wojska somalijskie, wspierane przez amerykańskie lotnictwo.
Somalia jest jednym z najbiedniejszych krajów na świecie. 73 proc. ludności żyje w skrajnym ubóstwie, zaledwie 42 proc. dzieci w wieku szkolnym ma dostęp do edukacji i tylko co trzeci uczeń jest dziewczynką. Zaledwie co trzeci Somalijczyk potrafi czytać i pisać. Kraj od lat 90. targany jest kolejnymi wojnami domowymi. Jego dwie prowincje funkcjonują jako de facto niezależne państwa. Są to: Somaliland na północy, który ogłosił niepodległość w 1991 roku i sąsiadujący z nim Puntland, który wypowiedział posłuszeństwo rządowi w Mogadiszu w 1998 r. Somaliland i Puntland nie są uznawane przez wspólnotę międzynarodową, co utrudnia ich rozwój i nie pozwala na skuteczną walkę z organizacjami ekstremistycznymi na ich terytorium. Cztery lata temu autonomię ogłosiła także prowincja Khatumo. W 2011 roku przez kraj przeszła fala głodu, która zabiła 260 tys. ludzi; wciąż szacuje się, że około miliona Somalijczyków potrzebuje natychmiastowej pomocy humanitarnej.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…