Była przewodniczącą Samorządu Studenckiego, do obrony pracy magisterskiej brakowało jej kilka miesięcy. Jej uczelnia właśnie wykreśliła ją z listy studentów. Powód? Wygłosiła emocjonalne przemówienie w obronie Strajku Kobiet.
Na każdego znajdzie się hak, a na tych, którzy nam podpali – znajdzie się najszybciej. Tak funkcjonuje państwo polskie za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Po prześladowaniach urzędników, pracowników samorządów i nauczycieli, którzy ośmielili się wesprzeć protesty kobiet przeciwko wyrokowi Trybunału Przyłębskiej, przyszła pora na represje wobec studentów, jak za dawnych czasów.
Agnieszka Łańska była jedną z najaktywniejszych studentek Akademii Pomorskiej w Słupsku. Przez kilka lat ciężko pracowała na rzecz społeczności uczelni. Sprawowała funkcję przewodniczącej Samorządu Studenckiego. Na ostatnim posiedzeniu Senatu uczelni zaapelowała o wsparcie władz akademii dla Strajku Kobiet. Oto treść jej przemówienia:
Studenci i studentki: Brak stanowiska Akademii Pomorskiej boli najbardziej
– Długo zastanawiałam się, czy zabrać głos, ale, biorąc pod uwagę obecną sytuację panującą w Polsce, w mojej głowie pojawiły się obawy, czy za chwilę ten głos nie zostanie mi kompletnie odebrany. Ulice polskich miast są przepełnione tłumem obywatelek i obywateli, którzy wychodzą wyrazić niezadowolenie w związku z wyrokiem TK. Nie da się tego nie zauważyć, nawet jeśli bardzo się chce. Wśród stojących na ulicach do późnych godzin wieczornych, skandujących przeróżne hasła, wymachujących transparentami, są głównie młodzi ludzie, m.in. studenci i studentki przerażeni tym, co się dzieje, i tym, co może się dopiero stać. Są tam doktorantki i doktoranci, pracownice i pracownicy, wykładowczynie i wykładowcy naszej uczelni, którzy być może wiążą swoją przyszłość z naszą Alma Mater (…) Zwracam się do władz uczelni nie z wrogim nastawieniem, ale z sercem przepełnionym żalem i głową pełną pytań. Tym, co boli mnie, nas najbardziej, jest brak stanowiska Akademii Pomorskiej. Drodzy państwo, nam brakuje wsparcia, choćby słowem. Proszę mi wierzyć, ten rok daje nam w kość. Jesteśmy jedną społecznością, jej fundamentem powinno być wyznawanie akademickich wartości, jedność i wsparcie, a powoli idziemy w kompletnie innym kierunku. Brać studencka po raz kolejny podnosi rzuconą przez górę rękawicę i nie zamierza się poddawać. Jestem z nich ogromnie dumna, a przemawia przeze mnie obawa i przeczucie, że nie wszyscy wyjdziemy z tej sytuacji obronną ręką. Niewyrażanie wsparcia dla swoich studentów w walce o podstawowe prawa to strzał w kolano. Nie idźmy tą drogą, proszę. Szkoda tych 50 lat starań, tradycji, szkoda Akademii. Z tego miejsca jako młoda osoba, świadoma praw i obowiązków wynikających z bycia kobietą, obywatelką, ale również przewodniczącą samorządu studenckiego, apeluję do państwa o przemyślenie moich słów i szybką reakcję, bo studenci czekają”
Po kilku minutach od zakończenia posiedzenia otrzymała wiadomość z informacją o wykreśleniu z listy studentów. Znaleźli na nią haka: brak jednego wpisu w indeksie. Wcześniej nikt z Biura Obsługi Studenta nie kontaktował się z nią w sprawie konieczności uzupełnienia formalności.
„Jako żywo przypomina to rok 1968 i represje wobec protestujących wówczas uczelni. To kobiety takie jak Aga tworzą i będą tworzyć świat, w którym żyjemy. Co do Akademii Pomorskiej, to jako absolwentka tej uczelni po prostu wstydzę się dzisiaj za nią” – skomentowała sprawę Katarzyna Odrowska, działaczka społeczna, dodając „Tak działa chora władza”.
Co na to władze uczelni?
Prorektorka ds. studentów Akademii Pomorskiej, dr hab. Danuta Gierczyńska przekonuje, że to nie represje polityczne, a regulamin studiów zadecydował o wykreśleniu studentki z listy. – Nie zaliczyła semestru studiów. Otrzymała informację, iż nastąpi skreślenie z listy z uwagi na niedopełnienie podstawowych wymogów i ma prawo do odwołania. Z prawa tego nie skorzystała. Zgodnie z regulaminem decyzja uprawomocniła się i studentka została skreślona z listy studentów – tłumaczy. – Uczelnia nie jest instytucją, która w zakresie wrażliwych kwestii etycznych ma prawo, by formalnie oceniać, ingerować oraz deklarować poparcie dla jakiejkolwiek ze stron, co mogłoby podsycać negatywne emocje i podziały wewnątrz społeczności akademickiej – twierdzi Gierczyńska, komentując sprawę studentki V roku.
– Nie żałuję tego, co zrobiłam. Jako przewodnicząca Samorządu Studentów nie mogłam postąpić inaczej, tym bardziej, że prosili mnie o to studenci i studentki – kwituje Agnieszka.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…