Miliona złotych zadośćuczynienia oraz 50 tys. złotych na działania upamiętniające ojca domagał się syn Józefa Kurasia „Ognia”. Potomek „żołnierza wyklętego” srogo się jednak rozczarował werdyktem Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.

Proces zakończył się 31 stycznia, wyrok został ogłoszony wczoraj. Zbigniew Kuraś domagał się zadośćuczynienia za krzywdy doznane z rąk funkcjonariuszy Polski Ludowej przez swojego ojca oraz innych członków rodziny. Na jego wniosek proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. O tym, czy syn „wyklętego” otrzyma bezprecedensowe pieniądze od państwa, a dodatkowo kwotę na wzniesienie symbolicznego nagrobka ojca, w znacznej mierze decydowała ekspertyza IPN. Jej autor, Maciej Korkuć, od lat jest zaangażowany w upowszechnianie jednoznacznie pozytywnego wizerunku „Ognia”. Napisał o nim monografię, w sieci można również odnaleźć jego komentarze i wywiady, w których bagatelizuje formułowane pod adresem tego „żołnierzowi wyklętemu” zarzuty zbrodni na ludności cywilnej i tylko niechętnie przyznaje, że faktycznie oddziałowi Kurasia można przypisać zamordowanie kilkunastu Żydów ocalonych z Holokaustu czy zabicie „w niejasnych okolicznościach kilku słowackich chłopów”.

A jednak przedstawione przez krakowską placówkę Instytutu odpowiedzi na pytania nie przekonały sądu do uznania, że faktycznie synowi Józefa Kurasia należy się odszkodowanie. Wniosek Zbigniewa Kurasia został oddalony. Sąd stwierdził, że otrzymana opinia historyczna nie daje jednoznacznej odpowiedzi w zasadniczej sprawie: czy „Ogień” walczył o niepodległą Polskę, czy też jego działalność stanowiła zaprzeczenie takiej walki.

– Józef Kuraś do dnia dzisiejszego jest postacią kontrowersyjną, a jednocześnie jego osoba doczekała się szeregu różnych opracowań i wydawałoby się, że ta informacja Instytutu Pamięci Narodowej powinna być jednak nieco szersza – mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Pater.

Nie bez znaczenia był dla wyroku również fakt, iż Józef Kuraś nie zginął zamordowany czy też skazany na śmierć i stracony, ale sam się śmiertelnie postrzelił, otoczony przez żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

W 1990 r. oddział Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Nowym Targu zadeklarował, iż nie ma nic wspólnego z „Ogniem”, a zamiast publicznie upamiętniać jego osobę, należałoby raczej uczcić pamięć osób przez jego oddział zamordowanych – w ocenie kombatantów mogło być to nawet 430 mężczyzn, kobiet i dzieci. Żołnierze polskiego podziemia protestowali również przeciwko nazywaniu imieniem „Ognia” ulicy w Zakopanem. Sprawy te szeroko opisywano na łamach „Przeglądu”, przywoływano świadków i dokumenty. Jednak kreatorzy polskiej polityki historycznej konsekwentnie puszczali apel akowców i nowe publikacje mimo uszu. Teraz również syn Zbigniewa Kurasia nie ma zamiaru pogodzić się z tym, że w ocenie sądu jego ojciec jednak nie był niewinną ofiarą totalitaryzmu. W 2017 r., idąc do sądu, twierdził, że oskarżenia o zabijanie cywilów są powtarzane przez „ubeckie dzieci”. Będzie odwoływać się od wyroku.

paypal

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Geszeft jest geszeft. A że nie wyszedł …? Następnym razem wyjdzie. Póki styropianowcy rządzą zawsze jest szansa.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…