Wyjście z UE bez umowy? To rozwiązanie wydaje się być coraz mniej prawdopodobne. We wtorek Izba Gmin przegłosowała poprawkę blokującą możliwość podniesienia podatków w razie „twardego” Brexitu.
Szefowa brytyjskiego rządu próbowała stworzyć możliwość reagowania na katastrofę gospodarczą i zapewne również budżetową, jaka może nastąpić w przypadku gdy głosowanie nad umową, jaką Theresa May wynegocjowała z Unią Europejską zakończy się jej porażką. Wyższe podatki miały by zrekompensować nagły spadek dochodów państwa i dać instrument stymulacyjny w razie załamania na rynkach.
May po wczorajszym głosowaniu wie już jednak na pewno, że swojego planu B nie będzie mogła uruchomić. Wszystko za sprawą deputowanej Yvette Cooper z Partii Pracy, która zgłosiła poprawkę do ustawy o finansach w Izbie Gmin, blokującą możliwość zwiększenia obciążenia fiskalnego. To przypadek dość niezwykły, kiedy laburzustka wychodzi z inicjatywą uniemożliwiającą podwyżkę podatków. Co było przyczyną? Jak zadeklarowała Copper, celem było przeciwdziałanie perspektywie „twardego” Brexitu, jako najgorszego scenariusza z możliwych. Poprawkę poparło 303 parlamentarzystów. 296 było przeciw.
Kluczowe głosowanie w Izbie Gmin – nad wynegocjowanym przez brytyjski rząd porozumieniem z Unią Europejską w sprawie Brexitu, odbędzie się 15 stycznia – tak przynajmniej twierdzi BBC, powołując się na źródła rządowe. Początkowo do głosowania miało dojść w grudniu, ale Theresa May zdecydowała o zmianie terminu. Jest prawdopodobne, że premier przegra również to starcie. Co wtedy? Teoretycznie Wielka Brytania musi opuścić wspólnotę 29 marca. Co wtedy? Skutki „twardego” Brexitu byłyby koszmarem dla obywateli, spowodowałyby chaos na niewyobrażalną skalę, dla premier oznaczałby koniec kariery politycznej, a Torysi mogliby na długie lata zostać pozbawieni zaufania społecznego. Dlatego też coraz realniej rysuje się możliwość powtórnego referendum.
Jak zagłosowaliby Brytyjczycy gdyby plebiscyt odbył się w styczniu? 46 proc. obywateli w ponownym referendum opowiedziałoby się za pozostaniem w Unii Europejskiej, a 36 proc. wciąż chce opuszczenia wspólnoty. Gdy jednak weźmie się pod uwagę tylko głosy zdecydowanych osób, układ sił wyglądałby tak: 54 proc. było za pozostaniem w UE, a 46 proc. przeciw. W referendum sprzed trzech lat 52 proc. opowiedziało się za wystąpieniem Królestwa z UE.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Ponowne głosowanie ludowe byłoby kpiną z demokracji. Słowo się rzekło i nie robi się ponownego głosowania w tak krótkim czasie i gdy nie sytuacja nie zmieniła się w sposób kluczowy dla całej sprawy. Nie bazuje się na nastrojach chwili, a oddany głos w głosowaniu ludowym powinien być domniemany za wybór przemyślany i świadomy.
Swoją drogą, sądzę że twardy Brexit jest na rękę różnym unijnym kapitalistom i innym kapitalistycznym przywódcom państw członkowskich UE. Trochę zamieszania związanego z opuszczeniem Zjednoczonego Królestwa z UE z pewnością przełoży się na umniejszenie eurosceptycznych głosów w pozostałych państwach członkowskich.
Przed rozpisaniem referendum tez chyba zwolennicy pozostania mieli większość…