Prezydent Tunezji Kais Sajed, po dwóch miesiącach od pozbawienia władzy premiera Hiszema Mesziszi, mianował wczoraj na to stanowisko 63-letnią Nadżlę Buden Romdhan, zaskakując nie tylko swych współobywateli, ale i wszystkie kraje Maghrebu, jak i Zachód. Nowa premier była dotąd znana jedynie w lokalnym świecie uniwersyteckim, nie ma wielkiego doświadczenia politycznego, ale krytyka osób religijnych skupia się głównie na jej płci.
„Prorok powiedział: Żaden naród nie odniesie sukcesu, jeśli jego sprawami będzie zarządzać kobieta” – to nie jest werset Koranu, ale fragment hadisu, tj. opowieści o życiu Mahometa, które, choć powstały 200 lat po jego śmierci, wśród sunnitów uchodzą za najbardziej wiarygodne i święte po Koranie. Po ogłoszeniu decyzji prezydenta, to zdanie było wielokrotnie cytowane w krytycznych reakcjach środowisk religijnych, dziś odsuniętych od władzy. Podobnie w innych krajach arabskich wielu internautów cytowało ten fragment, ale są też inne, przychylne, czy wręcz radosne reakcje, zarówno w Tunezji, jak i u sąsiadów.
„Kobiety są często bardziej lojalne i mniej skorumpowane niż mężczyźni, a lepsze w zarządzaniu kryzysami” – uważa Adnan Imam, znany tunezyjski politolog i historyk, który popiera „rewolucyjną” decyzję prezydenta Sajeda. W lipcu prezydent zwolnił premiera, który zawarł sojusz z religijną partią Ennahda, i przejął pełnię władzy w państwie. Spowodowało to krytykę państw zachodnich, m.in. Francji (d. kolonizatora), która wcześniej w pełni popierała obalonego w czasie „arabskiej wiosny” dyktatora Ben Alego. Zdaniem lokalnych komentatorów, mianowanie kobiety na premiera powinno „zamknąć im usta”.
Szok polityczno-obyczajowy wywołany wyniesieniem kobiety tak wysoko, mieszanina dumy i niechęci, minie dość szybko – uważają lokalne media. W tunezyjskim prawodawstwie stanowisko premiera, podobnie jak we Francji, jest całkowicie zależne od decyzji prezydenta, obejmuje jedynie koordynację działań rządu w realizacji jego polityki. „Nad kobietą będzie jednak mężczyzna” – pocieszają sceptyków aktywni internauci. Wyraźnie cieszą się za to kobiety, głównie z miast. Pani premier jest profesorem geologii, która od „arabskiej wiosny” była aktywna politycznie. Od 2011 r. pracowała jako dyrektor generalna w ministerstwie szkolnictwa wyższego i badań naukowych.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…