Trzynaście osób zostało aresztowanych w Turcji w związku z podejrzeniem o udział w organizacji zamachu na lotnisko im. Ataturka. To dżihadyści z Państwa Islamskiego – twierdzi rząd.
Trzech terrorystów-samobójców zabiło na trzecim pod względem liczby obsługiwanych pasażerów lotnisku w Europie co najmniej 43 osoby, raniło ponad 240. Najpierw strzałami wywołali panikę przed wejściem, następnie wysadzili się w powietrze. Od wczoraj rząd turecki twierdzi, że krwawego ataku dokonało Państwo Islamskie. Wczoraj i dziś oddziały antyterrorystyczne tureckiej policji dokonały serii rajdów w stambulskich dzielnicach Pendik, Basaksehir i Sultanbeyli. Podejrzewano, że wśród ich mieszkańców, na ogół ubogich i podatnych na hasła religijnych ekstremistów, znaleźli się zdecydowani na wszystko sympatycy IS. Serię aresztowań przeprowadzono w Izmirze, gdzie policja zatrzymała dziewięciu podejrzanych o udzielanie terrorystom schronienia, pozyskiwanie nowych rekrutów na „świętą wojnę” i jej finansowe wspieranie.
Łącznie w rękach władz jest trzynaście osób – dziesięciu Turków, po jednym Uzbeku i Kirgizie oraz obywatel Rosji, muzułmanin, co do pochodzenia którego podawane są sprzeczne informacje. Prorządowy dziennik „Yeni Safak” pisał, że jako głównego organizatora zamachu wstępnie wytypowano Czeczena Ahmeda Czatajewa, poszukiwanego przez Rosję i objętego sankcjami ONZ za kierowanie szkoleniami rosyjskojęzycznych bojowników IS. Rząd nie potwierdził jednak, że osoba Czatajewa jest łączona z zamachem ani by ten ultraniebezpieczny terrorysta wpadł w ręce policji. Inne tureckie media sugerowały, że trzynasty zatrzymany to fundamentalista z Dagestanu.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
a jutro się dowiemy, że za wszystkim stoi Asad