Nie potrafili znieść, że większość członków Labour Party wyraża obecnie propracownicze poglądy, postanowili się wystąpić z jej szeregów. Paradoksalnie, największy od 1981 roku rozłam w w brytyjskiej Partii Pracy może oznaczać jej wzmocnienie.

W dość infantylnym proteście trzasnęli drzwiami. Mowa o grupie siedmiorga deputowanych Partii Pracy, którzy ogłosili dziś odejście z ugrupowania. W Izbie Gmin powstanie złożona z nich nowa frakcja. Na razie roboczo nazwali ją Niezależną Grupą.

Brytyjskie media piszą o „największym rozłamie od 1981 roku, jednak trudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym w wyniku dzisiejszego odejścia formacja dowodzona przez Jeremy’ego Corbyna mogłaby w jakikolwiek sposób stracić. Zarówno lider tego rokoszu Chuka Ummuna, jak i pozostali buntownicy –  Luciana Berger, Chris Leslie, Angela Smith, Mike Gapes, Gavin Shuker and Ann Coffey, zaliczali się do gwardii byłego przewodniczącego Eda Milibanda i wyznawali raczej wartości liberalne czy trzeciodrogowe niżeli prospołeczne. Odejście deputowanych wpłynie więc przypuszczalnie na konsolidacje laburzystów w ważnym dla nich momencie.

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że Ummuna był kontrkandydatem Corbyna na stanowisko szefa partii w 2015 roku. Mimo przegranej był wówczas przekonany, że zwolennik renacjonalizacji kolei oraz powrotu Labour do propracowniczych korzeni nie przetrwa długo na pozycji zarządczej. Wkrótce potem do Partii Pracy przystąpiło kilkadziesiąt tysięcy osób o poglądach zdecydowanie lewicowych, co zapewniło Cobrynowi spokojną możliwość realizacji planu. Chuka Ummuna natomiast kipiał żółcią, oskarżając swojego oponenta o prowadzenia ugrupowania w przepaść.

Ciekawą postacią jest również inna bohaterka tej historii- Luciana Bergen – jedna z głównych proizraelskich lobbystek na łonie Labour, odpowiedzialna za brutalne ataki na Corbyna, któremu, wraz z konserwatywną prawicą próbowała przylepić łatkę antysemity, tylko dlatego, że ten ośmielił się krytykować politykę apartheidu wobec ludności palestyńskiej.

Kolejny z tych antymonów, Chris Leslie od trzech lat regularnie bił na trwogę, że Partia Pracy została przejęta przez „twardą lewicę”, której zarzucił m.in. „nieodpowiedzialne” podejście do negocjacji w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Leslie powtarzał również na rzekomo nieodpowiedzialne podejście Corbyna do polityki obronnej i bezpieczeństwa, zarzucając mu utrzymywanie kultury nietolerancji i antysemityzmu, a także gotowość przedkładania wyjaśnień państw trzecich nad ustalenia brytyjskich służb specjalnych, nawiązując do publicznego kwestionowania przez Corbyna stanowiska brytyjskich służb po ubiegłorocznej próbie zabójstwa byłego pułkownika rosyjskiego wywiadu wojskowego Siergieja Skripala.

Jest całkiem możliwe, że po kolejnych wyborach Partia Pracy sięgnie po władzę. Ostatni sondaż, dla Observera daje formacji Jeremy’ego Corbyna 37 proc. poparcia. Na tyle samo może liczyć Partia Konserwatywna, która przypuszczalnie straci jeszcze wiele punktów procentowych po wiszącym w powietrzu Brexicie.

paypal
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…