Po 43 dniach zakończył się protest górników w Krzywym Rogu na południowo-wschodniej Ukrainie, w jednym z największych na świecie zagłębi rudy żelaza. Robotnicy walczyli o podwyżkę płac, zagwarantowanie bezpieczeństwa w pracy i zachowanie uprawnień do wcześniejszych emerytur, pozostając pod ziemią. To jedna z najbardziej wyczerpujących, ryzykownych dla zdrowia form strajku.
Górnicy z Krzyworoskiego Kombinatu Rud Żelaza (niegdyś państwowego, obecnie należącego, poprzez sieć spółek, do oligarchów Ihora Kołomojskiego i Rinata Achmetowa) musieli jednak zdecydować się na ekstremalną formę protestu, żeby ktokolwiek zechciał z nimi poważnie rozmawiać. Podwyżek płac domagali się od dawna: zarobki w kombinacie, w zależności od konkretnego stanowiska, wahały się w granicach 6-8 tys. hrywien miesięcznie (ok. 820-1100 zł). Jedynie najciężej pracujący górnicy przodowi mogli liczyć na 12 tys. hrywien, jeśli akurat praca odbywała się bez przerw wywołanych awariami sprzętu. Jeśli w ostatnich latach zarobki w kombinacie nieznacznie podnoszono, to też wyłącznie po pracowniczych protestach. Górników oburzało również lekceważące podejście kierownictwa kopalń do bezpieczeństwa i konserwacji sprzętu, brak inwestycji w nowe maszyny.
Protest trwał od 3 września, gdy grupa 29 górników z kopalni Oktiabrska nie wyjechała po zakończonej zmianie na powierzchnię, ogłaszając bezterminowy strajk. W kolejnych dniach dołączyli ich koledzy z pozostałych kopalń kombinatu: Ternowskiej, Gwardiejskiej i Rodiny. W kulminacyjnym momencie strajku pod ziemią (na głębokości od 1190 do 1500 metrów) pozostawało blisko 400 robotników, protestując w skrajnie trudnych warunkach: w niskiej temperaturze i dużej wilgotności powietrza. Na powierzchni ich rodziny i sojusznicy organizowali protesty przed siedzibą rady miejskiej Krzywego Rogu. Pod koniec września pojechali również do Kijowa i przez ponad tydzień demonstrowali codziennie przed budynkiem administracji prezydenta, licząc na to, że prezydent Wołodymyr Zełenski, który sam urodził się w Krzywym Rogu, zainteresuje się całą sprawą. Zełenski jednak, którego z oligarchą Kołomojskim przez lata łączyły bliskie biznesowe relacje, ani razu do nich nie wyszedł. Nie odpowiedział również na wystosowane w tej sprawie oficjalne zapytanie deputowanego Rady Najwyższej Mychajły Wołynca, który jest równocześnie przewodniczącym Niezależnego Związku Zawodowego Górników Ukrainy.
Działający w imieniu oligarchów-właścicieli zarząd kopalń robił wszystko, by doprowadzić do szybkiego zakończenia protestu i nic górnikom nie dać: kilkakrotnie ogłaszał wielomiesięczne przerwanie wydobycia z powodu „nieodwracalnych szkód” wyrządzonych przez strajkujących, groził również, że pracownicy będą musieli z własnej kieszeni pokryć firmie stracone zyski, a ich „szkodliwą” postawą zainteresuje się Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Przypomnijmy, że chodzi o przedsiębiorstwo, które, jak udowodniono kilka lat temu, eksportuje ukraińskie rudy żelaza poprzez łańcuch spółek zarejestrowanych w rajach podatkowych i tym samym unika płacenia podatków na sumy przewyższające wartość europejskiej pomocy makrofinansowej dla Ukrainy.
Ostatecznie po kilkunastu turach negocjacji Niezależny Związek Zawodowy Górników Ukrainy podpisał z zarządem kombinatu porozumienie: najgorzej opłacani górnicy oraz wszyscy pracownicy powierzchni, których pensje również zaliczały się do najniższych w kombinacie, otrzymają podwyżkę w wysokości 38 proc. dotychczasowych zarobków. Wszyscy pozostali – podwyżkę w wysokości 21 proc. Dyrekcja kombinatu wycofała się również z wcześniejszych gróźb, iż strajkujący będą musieli płacić za protest, a za dni spędzone „bezproduktywnie” pod ziemią nie otrzymają wynagrodzenia.
To dużo mniej, niż żądali strajkujący; wysuwany był postulat podniesienia płac do równowartości 1000 dolarów. Jednak po 43 dniach wyczerpującej walki również taki wynik rozmów górnicy i ich rodziny przyjęli z radością. Do ostatniego dnia pod ziemią pozostawało 21 osób – 19 górników, którzy pozostawali w kopalni od pierwszego dnia strajku, i dwie sygnalistki, które dołączyły do kolegów pod koniec września.
– Próbowano ich złamać, zdeptać ich honor i godność, ale oni pozostali niezwyciężeni! – napisał na Facebooku Mychajło Wołyneć, informując, że wszyscy protestujący wyjechali na powierzchnię, wiedząc już, że dzień wcześniej delegacja związkowa podpisała porozumienie.
?‼️ Ми всі довго чекали на ранок, коли новини з КЗРК будуть такими. Коли протестувальники будуть вдома. Їх намагалися зламати , розтоптати їхню честь та гідність, але вони піднялися нескореними!
Opublikowany przez Михайло Волинець Czwartek, 15 października 2020
Związkowiec zwracał również uwagę, że to dzięki górnikom z Krzywego Rogu ukraińska inspekcja pracy zweryfikowała opracowaną wcześniej listę zawodów uprawniających do wcześniejszej emerytury i ponownie wniosła na nią 10 zawodów górniczych, w ubiegłym roku z niej skreślonych.
Dziesięciu spośród górników, którzy opuścili Oktiabrską, niemalże wprost z kopalni będzie musiało udać się do sądu, na pierwsze posiedzenie w sprawie o bezprawne przerwanie produkcji i narażenie przedsiębiorstwa na straty. Wyznaczono je na 16 października, ale może być to posiedzenie pierwsze i ostatnie – w porozumieniu podpisanym ze związkiem dyrekcja kombinatu zobowiązała się do wycofania swoich skarg.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…