W porządku politycznym (i etycznym) mamy wybór: stajemy po stronie ofiar albo sprawców. Nie da się naraz solidaryzować z ofiarami tortur i startować z listy z osobą politycznie za nie odpowiedzialną.
Prof. Monika Płatek, która od lat z zasługującą na szacunek konsekwencją walczy o prawa człowieka, zdecydowała się na startowanie z list Zjednoczonej Lewicy, razem z Leszkiem M. Jednocześnie podpisała się pod listem o ukaranie winnych za istnienie więzień CIA w Polsce. Nie mówię, że nie chciałabym widzieć prof. Płatek w Senacie. Jest godną szacunku specjalistką z dziedziny prawa karnego. Niestety – czy na szczęście – nie samym prawem żyje człowiek. Obok porządku prawnego mamy bowiem porządek polityczny oraz, co może ważniejsze, etyczny.
Po pierwsze i najważniejsze, wiara w to, że prokuratura i sądy działają zawsze – zwłaszcza wobec polityków – lepiej niż kontrola ze strony obywateli i mediów, jest skrajnie naiwna; często przecież podejmują one jakiekolwiek działania tylko wtedy, kiedy są poddane społecznemu naciskowi. Pamiętajmy, że winny wojny w Iraku, powstania i działalności więzienia Guantanamo, George W. Bush, wciąż jest wolny, nie został nigdy oskarżony przez żadną prokuraturę ani skazany przez żaden sąd, podobnie jak dziesiątki przywódców politycznych na przestrzeni dziesięcioleci. Czy w związku z tym prof. Płatek chce odebrać milionom ludzi na świecie prawo do mówienia, że Bush ponosi odpowiedzialność za zbrodnie tzw. „wojny z terroryzmem”? Osama bin-Laden, zabity przez wojska amerykańskie, nie został skazany prawomocnym wyrokiem, mimo to nikt nie ma problemu z nazywaniem go terrorystą – nie twierdzę, że nim nie jest, ale różnica jest oczywista. To, kto zostanie nazwany zbrodniarzem, a kto będzie się cieszył opinią szanowanego polityka, w znacznie większej mierze zależy od rozkładu sił politycznych, niż od sądu czy prokuratury. Te zresztą nie funkcjonują i nie będą funkcjonować w politycznej próżni, a człowiek – nieważne już, czy polityk, czy nie – jest zobowiązany do tego, żeby samemu, na podstawie swojego sumienia, dokonywać moralnych ocen w oparciu o posiadane informacje; odróżniać dobro od zła. Nie jest mi potrzebny Trybunał Stanu, żeby wiedzieć, że premier kraju, który świadomie pozwala innemu państwu na torturowanie ludzi na jego terenie, ponosi za nie odpowiedzialność.
Nie zgadzam się też na stosowanie mechanizmu z porządku prawnego – czyli zasady domniemania niewinności – w porządku politycznym. Nie można czekać, aż prezydent miasta, oskarżony o gwałt czy minister oskarżony o korupcję, zostaną skazani przez sąd – powinni odejść czy przynajmniej odsunąć się od życia politycznego na czas wyjaśnienia sprawy. Po pierwsze dlatego, że obywatele mają prawo do władzy, na której nie ciążą podobne oskarżenia, a po drugie – niezawisłość sądów nie bierze się znikąd. Jest rzeczą oczywistą, że w praktyce traktowanie prezydenta miasta, ministra czy posła jest inne, niż zwykłego obywatela. Tymczasem prof. Płatek, dołączając do zespołu Zjednoczonej Lewicy, swoim nazwiskiem firmuje pomysł, że Miller powinien zostać posłem, równocześnie twierdząc, że zależy jej na wyjaśnieniu sprawy, za którą on jest odpowiedzialny.
Nawiązanie do prezydenta Olsztyna nie jest przypadkowe. Czy wyobrażamy sobie, żeby w ostatnich wyborach, kiedy Czesław Małkowski nie był jeszcze skazany za gwałt, molestowanie seksualne i mobbing, zyskał on poparcie organizacji feministycznej, walczącej z przemocą seksualną wobec kobiet? Czy taka organizacja miałaby jakąkolwiek – to kluczowe słowo w całym moim wywodzie – wiarygodność? Tego typu przykłady można by mnożyć. Marian Kowalski nigdy nie usłyszał zarzutów za faszystowską przemoc, ale wspólny występ na demonstracji „Stop islamizacji Polski” wyklucza się raczej z otwartą postawą wobec uchodźców z Syrii. Abp Michalik nigdy nie został skazany za pedofilię, ba – wierzę, że nigdy nikogo nie zgwałcił. A jednak osoba, która chciałaby stawać w imieniu molestowanych w dzieciństwie przez księży katolickich, nie może jednocześnie całować go w pierścień, bo ofiary kapłanów-pedofilów nie zobaczą w niej swojej reprezentacji. Na konferencję prasową, podczas której będziemy się domagać przeprowadzenia śledztwa, znalezienia i skazania winnych za morderstwo Jolanty Brzeskiej, nie zaprosimy Marka Mossakowskiego – i fakt, że „kolekcjoner kamienic” nie został nawet przesłuchany w sprawie śmierci działaczki, naprawdę nie ma tu znaczenia. W porządku politycznym (i etycznym) mamy wybór – stajemy po stronie ofiar albo sprawców. Wspólny start w wyborach to dość jednoznaczna deklaracja.
Właśnie taką moralną i polityczną akrobatykę próbują uprawiać Zieloni i Monika Płatek. Podpisują się pod apelem Amnesty, protestują przeciwko TTIP (pakt transatlantycki został jednoznacznie oficjalnie poparty przez Jerzego Wenderlicha), Małgorzata Rawińska z Zielonych powiedziała nawet wczoraj na strajkowej debacie, że Leszek Miller jest idiotą. Te komunikaty, moim zdaniem, nie mają żadnej politycznej treści ani wartości, są pozbawionym znaczenia teatrem.
Mówiąc prościej i odnosząc się do Pani post scriptum i do gestu ściskania rąk, którego, Pani zdaniem, niesłusznie żałuję Leszkowi Millerowi: jeśli pójdzie Pani, Pani Profesor, do więzienia i będzie rozmawiać z osadzonymi, witać się z nimi i żegnać przez podanie ręki, to komunikat medialny będzie nieco inny, niż jeśli pójdzie pani do ratowników z Elbląga i zrobi to samo zaraz po procesie, w którym zostali skazani za gwałt. Pierwszy gest będzie znaczył, że uważa Pani więźniów za ludzi, z którymi należy rozmawiać. Drugi – że staje Pani po stronie sprawców gwałtu. Szkoda by było, żeby kobiety straciły tak kompetentną sojuszniczkę w walce z przemocą seksualną. Niestety, mam przekonanie, że wraz z Pani startem z list ZL tak właśnie stało się z ofiarami tortur w Kiejkutach Starych.
Argentyny neoliberalna droga przez mękę
„Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…
Francuzi maja takie przyslowie: Zaufanie i respekt zdobywa sie kroplami a traci litrami. Miller u mnie stracil wiecej niz kiedykolwiek zdolal zyskac. Pomijam nawet sprawe poruszona w artykule. Ludzi, ktorzy zalecaja patrzerc na postulaty nie na przeszlosc smiesza mnie. Ja patrze na postulaty, na te z przeszlosci i one jakos zbilansowac mi sie z praktyka nie chca.
Jestem pełen podziwu dla nieznośnej lekkości z jaką Autorka wydaje wyroki o winie innych.
Przywilej młodości arogancji czy głupota?
Czas pokarze/pokaże!
Nie znam Justyny Smolińskiej, nie wiem kto ta Pani, co i kogo reprezentuje. Lenistwo nie pozwala mi szukanie w necie.
Z rzadka wchodząc na portal strajk.eu po raz pierwszy wpadł mi w oko jej „protest”. Że nie song to dobrze. Bo jak to śpiewać? Dworuję sobie.
Ale jak się inaczej do tekstu Justyny Smolińskiej, odnieść, skoro w nim żółć, mentorstwo, protekcjonalność się wylewa w każdym zdaniu.
Trudno więc wchodzić w polemikę z autorką, która jest przekonana o swojej wysokiej etyce, moralności. Na punktowanie zaś szkoda czasu.
Wiem, że młodość, że idały, że wartości, ale czy na prawdę nie ma autorka Justyna Smolińska innego problemu, tylko prof. Monika Płatek, startująca z listy ZL? Na której widnieje nazwisko, jak to elegancko ujęła – Leszka M., a nie np. z innej marginalnej orbitującej wokół lewicowych wartości partyjki, których się nieco namnożyło przed wyborami? Tyle że bez żadnej szansy na osiągnięcie nawet nędznego wyniku wyborów.
Rozumiem Justynę Smolińską, że ją uwierają politycy bezczelni, aroganccy. W swoim tekście pokazuje paletę tych polityków: od gwałciciela prezydenta miasta do skorumpowanego polityka ministra. Jej nieaceptowalność tego powszechnego w kraiku nad Wisłą, stanu rzeczy, jest słuszna. Podzielam ją. Tyle że mieszanie, łączenie sprawy „amerykańskiej” z pospolitymi obyczajowymi, kryminalnymi występkami miejscowych polityków nie ma połączenia.
Nie dziwi mnie to, że Justyna Smolińska, nie rozumie tych niuansów.
Jeśli wyważony tekst, odwołujący się do elementarnych wręcz zasad etycznych, wywołuje takie reakcje, to zwolennikom ZLew-u, którzy tu sączą swoje jady, mogę powiedzieć tylko jedno: wasz polityczny cynizm i obryzgiwanie błotem każdego, kto nie ma zamiaru brać pod uwagę waszych zimnych kalkulacji, jest odrażający. Ale wasz czas się kończy, nieodwołalnie. I pewnie stąd ta panika.
Otóż to! I wypowiedzi tych Zlewów dokładnie tłumaczą mój szok, że lubiana, ceniona i szanowana przeze mnie pani Monika Płatek zgodziła się wejść w to „lewicowe” towarzystwo…
Samolińska po raz kolejny pokazuje, że nie ma pojęcia o polityce. Zafundowała kazanie godne przywódczyni jakiejś religijnej sekty. To generalnie szerszy problem ludzi, którzy nie odróżniają polityki od np. psychoterapii grupowej. Spotykają się w jakiejś niszowej grupce, która pozwala im sprawić wrażenie, że coś znaczą, ale poza tym wąskim środowiskiem zazwyczaj nikt ich nie docenia . Ale to jeszcze bardziej powoduje u nich zacietrzewienie, sztywność umysłową i zamknięcie we własnej sekcie z przekonaniem, że mają monopol na prawdę i moralność. Chcieliby skazywać, oceniać, mówić kto może być aktywny politycznie, a kto nie może. Ale na szczęście nikt nie chce ich słuchać. Jak ktoś ma problemy emocjonalne, to nie powinien uciekać w politykę. Nie każda działalność społeczna jest zresztą polityką – można być artystą, hobbystą. To też może być skuteczne leczenie własnych kompleksów Pani Samolińska. Sekta czy prawicowa, czy religijna czy „lewicowa” jest zawsze niebezpieczna!!
Pięknie napisane, ale to nie zmienia faktu, że Leszek to jest niedobry chłopiec. Pełen uroku, niedobry chłopiec.
A jak już jesteśmy przy Leszku to chciałbym wiedzieć: ile polskie firmy zarobiły w Iraku. Bo mieliśmy ten Irak odbudowywać i jakieś rafinerie chyba obsługiwać. Belka nawet był przez pewien czas technicznym premierem. Dysponuje ktoś jakimś bilansem, jak na tej eskapadzie bez mandatu ONZ wyszliśmy? straty w ludziach są znane. Ile zarobiły na tej wojnie nasze firmy?
Tutaj to już pełna zgoda, ale to rozmowa na inny temat. Państwo leżące na peryferiach systemu kapitalistycznego oczywiście nic nie zarobiło na wyprawie na Bliski Wschód, bo to nie było jego zadaniem. Bulanda – kolonia amerykańska w Europie miała wysłać tylko mięso armatnie i umacniać sojusz polsko-amerykański.
Czy ktokolwiek na tutejszym forum wychwala przyłączenie się Polski do zbrodniczej amerykańskiej napaści na Irak albo akceptuje Kiejkuty?
Niewprowadzenie ZL do sejmu – bo o to chodzi RAZEMakom – nie spowoduje przecież, że w sejmie nie znajdą się amerykańscy bałwochwalcy. Niestety, cała tzw. klasa polityczna jest bezkrytycznie filoamerykańska. A POPiS dołoży jeszcze niczym nieograniczony katolicki obskuratyzm i neoliberalizm.
Czy gdyby udział Polski w zbrodniczej amerykańskiej wojnie w Iraku przyniósł nam jakieś profity, to Wiśni ta „impreza” by się podobała?
Być może nie, ale plujemy, plujemy wszystkim co tylko przyjdzie do głowy, po to, żeby ta ohydna ZL nie weszła do sejmu.
I to będzie dzień RAZEMackiego wielkiego zwycięstwa.
Żałosne pajace!
Zlew w Sejmie to przecież wyłącznie wsparcie dla PO… no chyba że przewalczą możność chodzenia nago do teatru lub wywalczą jeszcze inną tego rodzaju wolność…
Ach! Nigdy bym nie pomyślała, że słuchacz radiomaryjny jest użytkownikiem Strajk.eu.
No. nigdy!
Mam pewien kłopot z oceną tekstu, bo nie chciał bym być chamski, ale tu się nie da inaczej. Pomieszane z poplątanym, podlane sosem „lepiej być pięknym i szlachetnym, niż brzydkim i wrednym” i bijąca z każdego zdania pewność swojej nieomylności.
Nawiedzenie jest może dobre w pracy misyjnej, w publicystyce wychodzi to średnio.
to wszystko ładne, szlachetne i pachnie czytanką o bezkompromisowej lewicy, która chciałaby bawić się uwielbiającą kompromisy politykę.
do autorki: ściskanie Millera trzeba mieć w pamięci nie tylko w związku z torturami w St Kiejkutach. A na kogo by głosowała pani w okręgu 41 w wyborach do senatu?
Tylko idioci pożyteczni dla POPiS-u mogli uznać, że dobrze zrobi lewicy, co by to nie znaczyło, żeby w ostatnich dniach kampanii wyborczej wściekle atakować Millera i tych, którzy mu podają rękę.
Pani Justyno Samolińska, Pani tekst rozsadza jakaś dziwaczna nadpobudliwość. Panią ktoś goni? Może walerianka by pomogła?
Mam nadzieję, że nie zechce się Pani wysmagać mnie , jako zwolenniczki zakłamania i ukrywania zbrodni, których dopuścił się zbrodniarz Miller. Na wszelki wypadek nie będę sprawdzać, bo furiaci bardzo mnie męczą.
Czy Agnieszka Wołk-Łaniewska akceptuje właśnie takie metody kampanii przedwyborczej?
Skoro już o idiotach pani pisze, to powinna pani słowo to wstawić jako swój podpis… bo pani wypowiedź niestety dokładnie tam panią plasuje. I żadna waleriana w pani przypadku nie pomoże. Są wprawdzie ponoć jakieś środki stymulujące pracę mózgu, ale to też na nic kiedy brak tegoż…
Jestem cierpliwy, ale czasem już nie wytrzymuję i zastanawiam się, czy w ogóle oddawać głos w tych wyborach. Zamiast debaty o postulatach programowych i ewentualnych pomysłach na ich realizację mamy festiwal osobistych oskarżeń. Nie dość, że w przestrzeni publicznej jako lewica praktycznie nie istniejemy, to jeszcze te ciągle ta wojna na wyniszczenie przeciwnika…Dążenie do bezwzględnej konsekwencji często przeradza się w dogmatyzm, a taka postawa budzi mój niesmak.
Zgadzam się, że te kłótnie, w większości nieczytelne dla ludzi spoza środowisk lewicy, wzmacniają obecny duopol na polskiej scenie politycznej. Przykro patrzeć na to malejące poparcie dla ZL i rozpaczliwe wołanie Razem: „oni są źli i nieprawdziwi, a my prawdziwi, szlachetni i dobrzy”. Moim zdaniem niewiele to pomoże i chyba ziści się najczarniejszy scenariusz. PiS i PO tylko się z tego cieszą, a jak tak dalej pójdzie, cała prawica będzie po wyborach strzelać korkami od szampana (pierwszy sejm bez lewaków i postkomuchów). Paru komentatorów z Wyborczej ciężko westchnie i z udawaną troską zacznie się rozwodzić nad „błędami lewicy”, snując przy tym jakieś bajanie o „stabilizacji sceny politycznej” i analogie do duopolu z USA. Reszta dopilnuje, by ów scenariusz powtarzał się co 4 lata. Mam znajomych o poglądach prawicowych i wierzcie mi, oni nie oszczędzą nikogo. Czy to PZPR-owski nostalgik, czy współczesny neomarksista – dla nich to jedna „czerwona hołota”, która strzelała w Katyniu, deprawuje ludzi rozdmuchanym „socjalem” lub propaguje homoseksualizm (niepotrzebne skreślić). Mam tylko dziwne wrażenie, że niektórzy z nas próbują ten prawicowy dyskurs przejmować i stosować go do wewnętrznych rozgrywek lub ew. po to, by dać upust swoim emocjom.
Może to tylko moje czarnowidztwo, a może naprawdę lewica (i czerwona, i fioletowa) dąży do samounicestwienia…
Mam nadzieję, wprawdzie dość wątłą, że Razem-akom nie uda się doprowadzić do takiej sytuacji, że Razem zdobędzie 0,35% głosów a ZL 7,90%.
Ależ nie ma obawy; te elektoraty się nie pokrywają.
Nie mogę pojąć skąd taki dziwny pogląd, że te zielone zlewy i palikoty to lewica? Jakoś od tej strony nie daliście się poznać…
Lewicowe odbieranie rent i zasiłków czy lewicowe eksmisje na bruk niczym się dla mnie nie różnią od prawicowych. A likwidacja Funduszu Alimentacyjnego, po to, żeby dalej płacić kościołowi Fundusz Kościelny jako odszkodowanie za dawno zwrócone dobra to już chyba Himalaje lewicowości!
A ja natomiast mogę pojąć skąd ta wylewka z ust gene-raptor. Z głupoty. Po prostu. Żegnam.
Czy przypominanie rozwiązań wprowadzanych przez „lewicowe” rządy to „wylewka”? Dla mnie są to fakty świadczące o tym, że SLD nic wspólnego z lewicą nie ma.
A pamięta pani „lewicowy” program lewicowej kandydatki na prezydenta?
Nie rozumiem, skąd użycie czasownika w drugiej osobie, bo ja sam nie należę do żadnej partii ani organizacji, ani tym bardziej nie kandyduję w najbliższych wyborach. Mówiąc „nie istniejemy” miałem na myśli wszystkich, którzy nie zgadzają się z hasłem: „ciąć podatki, prywatyzować i dekomunizować”. Myślę, że w moim komentarzu jest pośrednio zawarta odpowiedź na pytanie retoryczne postawione na początku…
Tymczasem tocząca się tutaj dyskusja staje się powoli doskonałą ilustracją tego, o czym pisałem wcześniej.
Zacytuję prof. Karwata „Sekciarstwo inicjuje jałową lub samobójczą licytację, kto jest prawdziwą lewicą, a kto nie”. Dodam od siebie, że od tej licytacji i nawoływania do rozliczeń nie wzrośnie stabilność zatrudnienia, nie stanieją mieszkania, nie zmniejszą się nierówności społeczne, nie znajdzie się recepta na stworzenie alternatywnej narracji wobec IPN-u…Chyba wszystkim nam (prócz prawicowych trolli) na tym zależy. Czy się mylę?
do Chvastek – piszesz: miałem na myśli wszystkich, którzy nie zgadzają się z hasłem: „ciąć podatki, prywatyzować i dekomunizować” – nie różni się to wiele od hasła millerów „ciąć podatki, prywatyzować i robić dobrze swoim i innym bogaczom” – w końcu już dwukrotnie mieli okazję pokazać swoje priorytety…