Na Wiejskiej odbył protest organizacji feministycznych i lewicowych w obronie praw kobiet. Były występy feministycznych kolektywów, mówczynie uświadamiały, jakim koszmarem jest podziemie aborcyjne i powtarzały: nie ma demokracji bez praw kobiet!

fot. Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Protest pod Sejmem firmowały Komitet Ratujmy Kobiety oraz Wielka Koalicja za Równością i Wyborem, w której skład wchodzi ponad sto organizacji, m.in. Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Dziewuchy Dziewuchom, Ogólnopolski Strajk Kobiet, Wielkopolski Kongres Kobiet. Jako że organizatorki zaprosiły do eksponowania symboli partii i organizacji wspierających inicjatywę, nad głowami uczestników powiewały flagi Razem, Zielonych, Inicjatywy Feministycznej, Pracowniczej Demokracji, byli również obecni przedstawiciele SLD i Inicjatywy Polskiej.

Do zebranych przemówiła m.in. wiceprezeska Kongresu Kobiet Anna Karaszewska (była dyrektor ds. rozwoju strategicznego kapitalistycznej Konfederacji „Lewiatan”). Podkreślała ona przede wszystkim konieczność walki o demokrację, mówiła o łamaniu jej zasad w Polsce. O tym, że nie ma demokracji, gdy są łamane prawa kobiet, ale także o tym, że Polki są wściekłe, gotowe walczyć o swoje prawa i godność, mówiły działaczki Dziewuch Dziewuchom. Za przyjście na protest i wytrwałe sprzeciwianie się antykobiecemu rządowi dziękowała zgromadzonym Barbara Nowacka. Inni mówcy zachęcali do podpisywania się pod projektem Ratujmy Kobiety i opowiadali, na jakie problemy (agresja, przeszkody ze strony lokalnych prawicowych władz) narażali się zbierający.

Szczególnie wstrząsające było wystąpienie Kamili Ferenc, prawniczki z Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Zaapelowała ona do rządzącej prawicy, by forsowaniem zakazu przerywania ciąży nie wspierała podziemia aborcyjnego. Uświadamiała, że w otaczających zebranych budynkach, w sąsiednich bramach mogą znajdować się ukryte gabinety ginekologiczne, gdzie w fatalnych warunkach zdesperowane kobiety poddają się zabiegowi, a potem, zaraz po nim, ukradkiem wracają do domu, byle nie zorientowano się, co zrobiły. Mówiła o nielegalnej sprzedaży tabletek wywołujących poronienie, o niepewnym składzie, mogącym doprowadzić nawet do śmiertelnego wykrwawienia się.

Przed zebranymi wystąpiły feministyczne kolektywy, m.in. Chór Czarownic z Poznania i Wściekłe Polki. Duży entuzjazm wywołała także wiadomość o nadesłaniu kilkuset podpisów pod projektem Ratujmy Kobiety przez zbierających z miejscowości Brzeszcze, w której swoją karierę polityczną zaczynała Beata Szydło.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. tym feministkom potrzeba ostrego rżniecia bo im brakuje sexu i to wszystko dlatego

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty

W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…