Już teraz można stwierdzić, że obchody stulecia Bitwy Warszawskiej będą naznaczone brunatnym cieniem. Do opanowanego niedawno przez PiS Centrum Sztuki Współczesnej zawita węgierska kapela Hungarika – zespół związany ze sceną ekstremistycznej prawicy. Na biuro ministra kultury i dyrektora instytucji trafi apel o odwołanie koncertu.

Faszyzacja życia publicznego idzie pełną parą. Po przepełnionym agresją i faszystowską retoryką Marszu Powstania Warszawskiego, aresztowaniach działaczy na rzecz praw człowieka, mamy przykład ofensywy na poziomie kultury. A wszystko za sprawą niedawno mianowanego dyrektora warszawskiego Centrum Kultury Współczesnej. Piotra Bernatowicza. Ten menedżer kultury w czasach pracy w poznańskich instytucjach kultury organizował m.in. wystawy poświęcone katastrofie Smoleńskiej i antysemickie dysputy literackie. Jako dyrektor CSW zdążył już sprowadzić do cenionej niegdyś instytucji prymitywnego antykomunistycznego barda Jana Pietrzaka. Teraz przyszedł czas na przekroczenie kolejnej granicy.

14 sierpnia w CSW wystąpić ma węgierski zespół rockowy Hungarica, kapela, której występy były dotąd organizowane na niszowych neonazistowskich koncertach takich jak Orle Gniazdo, czy na prywatnych działkach działaczy ekstremistycznych. Członkowie bandu, związani z skrajnie prawicową partią Jobbik, wprost odwołują się do tradycji strzałokrzyżowców, czyli węgierskich faszystów, kolaborantów hitlerowskich, którzy rządzili Węgrami podczas II wojny światowej, stojąc po stronie III Rzeszy. Obecnie, oprócz promowania postaw autorytarnych i ksenofobicznych, członkowie Hungaricy kwestionują też rozmiar tragedii Holocaustu.<- Wokalista Hungarici Balázs Sziva należy do Aryan Greens, faszystowskiej grupy kibiców Ferencvárosu Budapeszt, wspiera na Węgrzech wszystko, co na prawo od Jobbiku, domaga się powrotu do Węgier Siedmiogrodu, Słowacji, a nawet polskich Orawy i Spisza - wyjaśnia w rozmowie z Portalem Strajk dr. Przemysław Witkowski, politolog, badacz skrajnej prawicy.

Nieakceptowalną w demokratycznym społeczeństwie treścią są też przesączone utwory zespołu.

– Sziva jest autorem coverów piosenek założyciela nazistowskich terrorystów Combat18 Iana Stuarta Donaldsona. Był oskarżany o udział w zamieszkach, niszczenie mienia i wydalono go w 2008 r. ze Słowacji, którą zresztą uważa za cześć Węgier. Wydał EPkę „Góry to nie Słowacja” – wymienia.

Fakt, że ultraprawicowi Litza, Malejonek i Kękę rezygnują z występu z powodu Hungariki, pokazuje wyraźnie jak bardzo podjechaliśmy pod nacjonalistyczną ścianę. A to dopiero początek rządów dyr. Bernatowicza. Co dalej CSW, benefis Honoru? Tribute to Burzum? A może zaproszenie dla Varga Vikkernesa? – pyta Witkowski.

W sieci pojawiła się petycja skierowana do ministra kultury Piotra Glińskiego oraz dyrektora CSW. Można ją podpisać tutaj. 

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Przy takiej muzyce aż chce się pomaszerować na wschód.Tylko tam mogą mieć jeszcze donośniejsze pieśni.A wtedy ( ! ) zbita.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…