Bomba, którą saudyjski samolot zrzucił 9 sierpnia w Jemenie na szkolny autobus, pochodziła z dostaw broni ze Stanów Zjednoczonych – ustalono na podstawie analizy szczątków pozostałych po wybuchu.
Uderzenie na autobus przejeżdżający akurat przez zatłoczony targ w Dahjan w północnym Jemenie kosztowało życie 40 chłopców w wieku od 6 do 11 lat oraz jedenastu dorosłych. Ponadto 79 osób zostało rannych, a zdecydowana większość (56) to ponownie nieletni. Zginęli lub odnieśli rany uczestnicy szkolnej wycieczki oraz przypadkowi klienci bazaru.
Bloodied schoolbags belonging to children who never came home after an airstrike by the Saudi-led coalition #Yemen. At least 33 children were killed. Where does Saudi Arabia get most of its arms? From Britain and the US. pic.twitter.com/Y14OkUmeqE
— Orla Guerin (@OrlaGuerin) 18 sierpnia 2018
Rzecz jasna za tę zbrodnię wojenną nie poniosła odpowiedzialności ani Arabia Saudyjska, ani żaden z jej zachodnich sojuszników i partnerów w handlu bronią na wielką skalę. Sprawcy ataku nie musieli się nawet specjalnie tłumaczyć – rzecznik prasowy koalicji prowadzącej wojnę w Jemenie oznajmił, że miało miejsce uderzenie na cel wojskowy. Nie powołano nawet, jak w poprzednich przypadkach, komisji udającej, że sprawdza okoliczności „przypadkowego” wyrządzenia krzywdy cywilom.
Wczoraj sprawa stała się ponownie głośna w mediach za sprawą śledztwa dziennikarskiego witryny Bellingcat, która na podstawie zdjęć szczątków zrzuconej z samolotu bomby ustaliła, z jaką bronią dokładnie mieliśmy do czynienia. Na podstawie oznaczeń na jej sporym zachowanym fragmencie udało się powiązać broń z dostawami, jakie Arabia Saudyjska otrzymała jeszcze w 2015 r. Na podstawie decyzji Baracka Obamy kluczowy sojusznik USA na Bliskim Wschodzie otrzymał tysiąc takich bomb. Łącznie administracja tego prezydenta sprzedała Saudom broń wartą 115 mld dolarów. Żadna inna amerykańska administracja nie podpisała z Ar-Rijadem kontraktów na takie kwoty. W 2016 r. Obama wstrzymał dostawy broni do Arabii Saudyjskiej po tym, gdy tamtejsze bombowce zabiły 155 Jemeńczyków uczestniczących w pogrzebie. Jego decyzję odwołała w marcu roku następnego nowa administracja Trumpa.
Także CNN wskazał, że wytwórcą bomby, która zabiła dzieci w Dahjan, był koncern Lockheed Martin, jedna z pięciu największych amerykańskich firm zbrojeniowych (choć w swoim materiale zidentyfikował inny model bomby, w kontakcie ze źródłami na miejscu i ekspertami zajmującymi się uzbrojeniem).
Oburzenie z powodu ustaleń mediów wyraził na Twitterze demokratyczny senator Bernie Sanders, deklarujący socjalistyczne poglądy. – USA muszą przerwać tę katastrofalną wojnę – napisał. – Nie możemy mówić „nie wiedzieliśmy”. Zamiast dostarczać bomby i zapewniać tankowanie, musimy zrobić wszystko, co możliwe, dla pokojowego rozwiązania w Jemenie i zapewnienia pomocy humanitarnej.
The US must stop supporting this catastrophic war. We cannot say we did not know. Instead of supplying bombs and refueling capabilities, we should be doing everything possible to create a peaceful resolution in Yemen and provide humanitarian help. https://t.co/oiCLGMUfof
— Bernie Sanders (@BernieSanders) 19 sierpnia 2018
Żaden z wiodących polityków amerykańskich, łącznie z prezydentem Trumpem, demonstracyjnie opłakujących swojego czasu dzieci zabite podczas wojny w Syrii, nie zabrał głosu tym razem.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
bomba była ineligentna, dobra i oczywiście pełna demokracji.Ręka Moskwy zepchnęła ją właściwego kursu