Pod budynkiem Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa będą protestować osoby zatrudnione w największym polskim porcie lotniczym. Kierownictwo obiektu próbuje jednak storpedować demonstrację. Sprawa dotyczy sporu zbiorowego, ciągnącego się od miesięcy.
Konflikt dojrzał – tak można podsumować ostatnie zapowiedzi pracowników Lotniska im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Jak podaje portal Radia Zet, zatrudnieni planowali rozpoczął protest dziś ok. 8:30, jednak szefostwo nie pozwoliło części z nich wziąć urlopów na żądanie. Jak udało się dowiedzieć naszemu portalowi, manifestacja została z tego powodu przesunięta na późniejsze godziny.
Protest jest efektem impasu w negocjacjach z zarządem lotniska. Przedstawiciele załogi akcentują, że ich jedynym postulatem jest utrzymanie gwarancji płac, która kończy się w kwietniu 2017 roku. Warto pamiętać, że wynagrodzenia personelu zostały zdławione w wyniku terapii oszczędnościowej, zastosowanej podczas kryzysu gospodarczego w latach 2007-10. – Dzięki przeprowadzonej restrukturyzacji udział płac w kosztach operacyjnych firmy spadł do 35 procent – przyznał w rozmowie z „Pulsem Biznesu” reprezentujący port lotniczy Piotr Sieńko.
Biuro prasowe lotniska twierdzi też, że lista żądań pracowników nie kończy się na gwarancjach. Domagają się ponoć podwyżek oraz odpraw w wysokości wielokrotności 36 pensji. Związkowcy temu zaprzeczają. Zapowiadają jednak, że jeśli ich postulat nie zostanie spełniony, wówczas odbędą się nie tylko protesty, ale i strajki. – Nie wykluczamy, że strajk zorganizujemy jeszcze w tym roku. Do ostatniej chwili będziemy starać się jednak skłonić pracodawcę do porozumienia – mówił „Pulsowi Biznesu” Marek Żuk, szef Związku Zawodowego Pracowników Lotnictwa Cywilnego. Załoga domaga się również dymisji obecnych władz lotniska.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…