Kiedy na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi francuscy Zieloni (EELV) opublikowali afisze wyborcze ze swoimi kandydatami, uwagę publiczności przykuł szczególnie jeden z nich, prezentujący Douchkę Markovic i jej zastępcę Thierry’ego Schaffausera.
Oboje kandydowali z Paryża – Markovic jest obrończynią zwierząt i działaczką LGBT, a Schaffauser trudni się prostytucją, należy do związku zawodowego pracowników seksualnych i walczy o ich prawa. Uważa, że „prostytucja jest godną pracą, którą należy szanować”, mówił również, że „walka o prawa pracowników/pracownic seksu wydaje mi się całkowicie logiczna z punktu widzenia ekologii.” Zdjęcie było bardzo „gender” – Markovic wystąpiła w męskim krawacie i spodniach, a Schaffauser w swym „ubraniu roboczym”. Według świadków, w czasie sesji wszyscy świetnie się bawili.
Jednak po kilku dniach Markovic, pod wpływem krytyki ze strony swoich koleżanek i kolegów najpierw zagroziła dymisją, a potem podała się do dymisji. Ogłosiła nagle, że nie podoba się jej Schaffauser, jako osoba, która „nie szanuje innych”. Zdaniem krytyków kandydatka wystawiła się na ryzyko nie zdobycia 5 proc. głosów, które uprawniają do zwrotu kosztów kampanii, Po namyśle sztab wyborczy Zielonych nie przyjął dymisji Markovic, natomiast wykreślił z listy wyborczej Schaffausera, bez podania powodów. Markovic musi teraz zrobić sobie nowe zdjęcie, tym razem z kobietą. Schaffauser zapowiedział złożenie skargi o dyskryminację.
Zieloni przeżyli w zeszłym roku proces rozpadu, ze względu na brak wyraźnego profilu politycznego partii, liczne podziały, dezercję członków i nawet skandale. Ich grupa parlamentarna przestała istnieć, a szanse na nową reprezentację są bardzo małe.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
nie każdemu musi podobać się pan w sukience