Dostała Nagrodę Humanitarną im. Jana Karskiego, ale uroczystość odwołano, bo, cytując tuzów dziennikarstwa z „Najwyższego Czasu” – „polski konsulat w Nowym Jorku uległ naciskowi przemysłu Holokaustu”. Nawiasem mówiąc, od początku było to do przewidzenia. Jak nie wiadomo, kto za czymś stoi, to na 90 procent stoją za tym Żydzi.
Historyczka ze stopniem doktora nauk, absolwentka Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Za komuny redaktorka i wydawca podziemnego biuletynu informacyjnego lubelskiej „Solidarności” i „Spotkań”. Specjalistka od dialogu polsko-żydowskiego. W jej wykonaniu to bardzo specyficzny dialog. Zadeklarowana wyznawczyni koncepcji Judeo-Polonii (zbyt duża liczba Żydów w kraju oznacza zagrożenie dla polskości). Scenariuszem zdominowania Polski przez Żydów straszyli już Julian Ursyn Niemcewicz, a potem Teodor Jeske-Choiński. Doktor Ewa Kurek kreatywnie rozwija ich myśl. Głównie poprzez negowanie faktu przyłożenia polskiego palca do Holokaustu i forsowanie popularnej na prawicy tezy „sami sobie winni”.
Kocha ją TVP, ale też Solidarni 2010, wszelkiego rodzaju wRealu24.tv, Sumienia Narodu, wprawo.pl, Najwyższe Czasy i inne „niezależne” ośrodki medialne. Jej wykłady chętnie współorganizowała fundacja założona przez Grzegorza Brauna. Później równie chętnie zapraszało ją na swoje eventy stowarzyszenie Jacka Międlara.
Ale najwyraźniej zwykli zjadacze chleba również identyfikują się z jej przekazem. Pod jej petycją o wznowienie wstrzymanych w 2001 decyzją Lecha Kaczyńskiego ekshumacji ciał Żydów zamordowanych w Jedwabnem podpisało się 12 tysięcy osób. Mimo apeli Kurek do Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry, wniosek utknął w Sejmie. Szczerze popiera go senator Jan Żaryn. A wniosek zaczyna się od słów: „Nie wiemy, co tak naprawdę wydarzyło się w 1941 w Jedwabnem” (pssst! Pamiętajcie: Jedwabne to Lewackie Kłamstwo!).
Nie żeby w samym pomyśle było coś złego. Pozytywnie wypowiada się o nim nawet Jan Tomasz Gross, zaznacza jednak, że ekshumować musiałby organ mający choć odrobinę historycznego obiektywizmu. Za to już IPN za bardzo się do tego nie pali. – Jeżeli prezes IPN zdecyduje się na jakieś kroki, to poprzedzone one będą rozmowami ze stroną żydowską. Podejrzewam, że będzie bardzo wstrzemięźliwy. Na pewno byłyby echa międzynarodowe – szef Kolegium IPN, prof. Jan Draus, kazał Kurek de facto spadać na drzewo.
Problemy z historią
Według Ewy Kurek „żydowscy historycy wymyślili całą legendę na temat tego, co wydarzyło się podczas II wojny światowej w Polsce. Według tej idiotycznej bajki byli wyłącznie ofiarami”.
Żydzi mieli paść ofiarą własnej brudnej polityki. Po klęsce 1939 roku elity żydowskie postawiły na systemową współpracę z Niemcami. Za cenę uległości wobec okupanta, chciały uzyskać „realizację swojego planu utworzenia żydowskich autonomii w dzielnicach żydowskich”. Getta miały być zatem… substytutem państwowości. To teza, z którą Kurek obnosi się w polskich mediach niezmiennie od lat.
„Skutkiem tego po upływie pierwszych trzech lat wojny mieli wprawdzie polscy Żydzi rozrzucone na terenie całej Polski upragnione struktury autonomiczne, których kursowały żydowskie tramwaje, dzieci żydowskie uczyły się w żydowskich szkołach żydowskiego języka, płacono żydowskimi pieniędzmi, przestępców łapała żydowska policja (…), lecz w sensie polityczno militarnym i mentalnościowym byli bezbronni i osamotnieni. Skazani tylko i wyłącznie na siebie i łaskę Niemców”.
Codzienne życie w gettcie było według pani historyk całkiem w porządku: „głodne wprawdzie i chłodne, ale z wolną sobotą, żydowskimi tramwajami, własną pocztą, policją, teatrami, restauracjami”. To wszystko prawda, pomijając szczegóły, takie jak brak wody, światła i urządzeń sanitarnych, tyfus, gruźlicę i głód, który zabrał 100 tys. ludzi.
„Problemy z historią” to niestety nie diagnoza stanu ducha prelegentki, ale tytuł książki, w której przedstawia te arcyciekawe spostrzeżenia. W getcie warszawskim postawienie muru sfinansowała Gmina Żydowska i miała zrobić to nader chętnie. Snuto nawet plany ewentualnej obrony getta przed Polakami.
Stąd już naprawdę tylko krok do osławionego ostatnio w mediach stwierdzenia o tym, że „Żydzi w getcie się bawili. Mieli co świętować. W końcu żyli w autonomicznej prowincji, którą wynegocjowali od Niemców” (to z kolei z innej książki Ewy Kurek – „Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-45”). W przeciwieństwie do Polaków. Ci „w pierwszych latach wojny w Warszawie żyli w ciągłym strachu przed łapankami i egzekucjami”.
W końcu Żydzi zapłacili rachunek za swoją wrogość wobec Polski. Bo nagle, w 1941 roku, Niemcy zaczęli wywozić ich na śmierć. I tu jednak doktor Kurek przejrzała ich cwane gierki: wielu z nich (żydowska policja, administracja, a także żydowska inteligencja – od 6 do 10 procent Żydów z getta w stolicy) zapędzało do wagonów swoich braci, wmawiając ludności getta, że transporty jadą na wschód do pracy. Zupełnie nie kłóciło się to z ich etyką: „Pierwsze tradycyjne prawo żydowskie mówi o możliwości składania w ofierze życia części Żydów w celu ratowania życia reszty społeczności żydowskiej”. Potem jednak, brzydko mówiąc, również ci zdrajcy własnej rasy zostali przez Niemców wykolegowani.
Jeżeli jeszcze nie dostaliście raka z przerzutami, to imaginujcie sobie, że Żydzi zasadzali się na budowę swojej państwowości na polskich ziemiach jeszcze w okresie zaborów. Tego też można dowiedzieć się z książek doktor Kurek.
„Wyobrażali sobie, że Polska będzie jak ser szwajcarski. Dążyli do tego, aby 813 miejscowości stały się niezależne od Polaków”. W zasadzie to kombinowali już od czasów panowania Kazimierza Wielkiego. To im zostało do dziś. „Adam Czerniaków, prezes Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Warszawie, współpracował z Niemcami, ponieważ chciał stworzyć największe na świecie państwo żydowskie”.
Głos odpowiedzialnego człowieka
Doktor Kurek ma za złe, że Żydzi rozgrzeszyli się po wojnie według sformułowanej przez Herlinga-Grudzińskiego zasady: „Przekonałem się wielokrotnie, że człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach, i uważam za upiorny nonsens naszych czasów sądzenia go według uczynków, jakich dopuścił się w warunkach nieludzkich”.
Historyczka pisze w tonie oburzenia: „W świetle żydowskiego prawa i tradycji haniebne czyny żydowskich katów zostały usprawiedliwione. Rozdział X izraelskiej ustawy z roku 1950 uwalniał ich wszak od winy, jeśli dowiedli, że uczestniczyli czynnie w zagładzie własnego narodu w zamiarze uratowania się od groźby natychmiastowej śmierci”.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia szmalcowników: – Żydowskich szmalcowników było więcej niż polskich. Żydzi powinni cieszyć się, że narażaliśmy swoje życie, aby ich uratować – mówiła w lutym na jednym z wykładów zorganizowanych przez fundację o tajemniczej nazwie „Civis” a sfinansowanych przez MSZ. – Przestańmy być wrażliwi na antypolskie głupoty i nazywanie nas antysemitami. Każdy naród ma swoje przypadłości. Żydzi mają tę przypadłość, co jest strasznie śmieszne, że narody, które udzielają im gościny, obwiniają o antysemityzm.
Bardzo podobała jej się wypowiedź premiera Morawieckiego w Monachium o żydowskim sprawstwie. Miał to być „wreszcie głos odpowiedzialnego człowieka” – Powoli zmierza to wszystko do tego, że jedynymi ofiarami będą Żydzi i Niemcy, a my będziemy sprawcami!
Dr Ewa #Kurek w #OCoChodzi: Pan Premier @MorawieckiM po 30 latach wolnej #Polski przemawia głosem odpowiedzialnego człowieka, który stwierdza #fakty płynące ze źródeł #historycznych żydowskich, dodam. Nie tyle polskich, co nawet #żydowskich #wieszwiecej pic.twitter.com/CifCP29hw1
— TVP Info ?? (@tvp_info) 19 lutego 2018
Wywodowi temu ze zrozumieniem przysłuchiwała się w studiu TVP Magdalena Ogórek (jedna z antybohaterek wystawy „Obcy w domu. Wokół marca’68”, której tweet posłużył jako przykład antysemickiej mowy nienawiści). Obie panie z pewnością znalazły więc porozumienie w kwestii oceny Muzeum POLIN:
Doktor Ewa Kurek nie lubi pedagogiki wstydu. Okładki najnowszego „Newsweeka” też nie lubi. Gazeta nawiązuje do opracowania pod redakcją Barbary Engelking i Jana Grabowskiego „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”.
– Skandaliczna okładka. To dalszy ciąg wmawiania Polakom, że byli mordercami. Niektóre media chcą wychowywać Polaków w duchu polityki wstydu. Pragną wmawiać nam różne głupstwa, w które mam nadzieję, większość nie uwierzy. Prof. Jan Grabowski i pani Engelking wymyślili, że Polacy zamordowali 200 tysięcy Żydów. Skąd wzięli tę liczbę? Na jakiej podstawie tak twierdzą? To tak jak Gross napisał o zamordowaniu 1600 Żydów w Jedwabnem na podstawie jednej relacji człowieka, którego tam nie było na miejscu zdarzenia – mówi ekspertka TVP. I straszy: – Sprawą powinna zająć się prokuratura i sąd. Historyk musi mieć źródła i dowody na potwierdzenie swoich tez. Musi udowodnić na jakiej podstawie pisze.
Jedno jest pewne: to dla takich ludzi jak ona napisano nową ustawę o IPN.
– Jeśli Gross nadal będzie mówił o współodpowiedzialności Polaków za zagładę Żydów, powinien siedzieć, bo Polacy z niemieckim ludobójstwem względem narodu żydowskiego nie mieli nic wspólnego.
Powiem Wam coś. Fatalnie, że premierem jest jakiś tam Morawiecki, a nie Ewa Kurek. Ta to dopiero by pokazała kwity na Żydów: – Ja, jako historyk, zagroziłabym Żydom, że jeśli nie przestaną, opublikujemy w ekspresowym tempie w kilku językach żydowskie źródła z czasów wojny, które są w naszych zasobach archiwalnych, a które uświadomią światu skalę udziału Żydów w zagładzie własnego narodu. To powinno wystarczyć.
A wszystko dlatego, że połasili się na autonomiczną państwowość z tyfusem i gruźlicą za murem.
Powstać z kolan
Pamiętajcie: „Nie ma żadnej cywilizacji judeochrześcijańskiej. Żydzi posługują się odmiennym kodem kulturowym niż przedstawiciele świata zachodniego chrześcijaństwa. (…) Uspokoić nastroje można jedynie wtedy, jeśli Polska powstanie z kolan”.
Oto osoba, którą z jakichś względów w polonijnych środowiskach postanowiono przedstawić do nagrody za polsko-żydowski dialog (laureatką poprzedniej edycji nagrody im. Karskiego została pośmiertnie Irena Sendlerowa). Zapewne to dzieło spisku (wszak niektórzy publicyści Frondy po wybuchu bliżej nieokreślonego sporu o Wołyń pomiędzy Kurek i Waldemarem Łysiakiem ogłosili naszą bohaterkę „reprezentantką antypolskich interesów Żydów amerykańskich”). Dlatego wiecie – za wszystkim przez cały czas mogą stać ci sami, co zwykle. Zwłaszcza, że doktor Kurek jest obiektywna – demonizuje nie tylko Żydów, ale przestrzega też przed islamską inwazją.
BRICS jest sukcesem
Pamiętamy wszyscy znakomity film w reżyserii Juliusza Machulskiego „Szwadron” …
Dobrze że portal publikuje wyczerpująco wypowiedzi p. dr Kurek. Każdy myślący człowiek może dzięki temu wyrobić sobie własną opinię. :) Pzdrw.
Ale szajba! Ale jaka naukowa!