Wczoraj wieczorem doszło do skandalicznego incydentu w podlaskiej miejscowości Wiejki. Ok godziny 16:00 trzech fotoreporterów zostało zaatakowanych przez niezidentyfikowanych funkcjonariuszy Wojska Polskiego. Reporterzy Maciej Moskwa, Martin Divíšek i Maciej Nabrdalik wykonywali czynności służbowe.
Fotoreporterzy zamierzali fotografować obecność wojska, o czym poinformowali wcześniej funkcjonariuszy. Gdy chcieli odjechać, zostali zatrzymani.
Wiejki znajdują się poza granicą stanu wyjątkowego, więc fotoreporterzy w żaden sposób nie naruszyli prawa. Mimo to zostali brutalnie zatrzymani, wyciągnięci z samochodu i skuci kajdankami.
„Pozbawionych kurtek dziennikarzy skuto kajdankami i przetrzymywano ponad godzinę, do przyjazdu policji. W tym czasie osoby te dokonały faktycznego przeszukania samochodu, przejrzały także zawartość kart pamięci w aparatach fotograficznych pomimo wyraźnego poinformowania ich, że mogą naruszać w ten sposób tajemnicę dziennikarską.” podaje Press Club Polska.
„Czekamy na wyjaśnienia Ministerstwo Obrony Narodowej i wyciągnięcie konsekwencji wobec osób, których zachowania nie tłumaczy nic. To była nieuzasadniona niczym agresja i naruszenie praw dziennikarzy. Oczekujemy od MON wprowadzenia procedur w wojsku, które zagwarantują, że taka sytuacja nigdy się nie powtórzy.” Pisze w oświadczeniu Stowarzyszenie Fotoreporterów, którego członkiem jest fotograf Maciej Moskwa.
Tego samego dnia Maciej Moskwa był obecny na muzułmańskim pogrzebie Syryjczyka, Ahmada Al Hasana który utonął w Bugu próbując dostać się do Polski. Cała trójka fotoreporterów wykonywała swoje obowiązki zawodowe zgodnie z prawem, dokumentując kryzys humanitarny rozgrywający się od dwóch miesięcy na terenie Polski. Przebywali poza strefą stanu wyjątkowego.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…