„Dziś Paryż – jutro Warszawa!” – zabrzmiało we wtorkowy wieczór przed budynkiem francuskiej ambasady w stolicy Polski. Kilkadziesiąt osób, aktywistów i aktywistek, działaczy i działaczek związkowych symbolicznie przekazało wyrazy solidarności uczestnikom masowych protestów Żółtych Kamizelek. Była również mowa o ostatnich wydarzeniach w polskim ruchu pracowniczych – niestety, niewesołych.
Prowadzący zgromadzenie Jakub Grzegorczyk ze związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza na wstępie przypomniał, że Żółte Kamizelki to ruch, który powstał w odpowiedzi na antyspołeczne, neoliberalne reformy „demokratycznego” prezydenta Emmanuela Macrona. I nie tylko jego – „liberalny zwrot” we francuskiej polityce dokonał się ponad trzy dekady temu i systematycznie prowadzi do pauperyzacji społeczeństwa. Cięcia socjalne, prywatyzacja usług publicznych sprzyjają narastaniu nierówności i działają na korzyść wyłącznie najzamożniejszych.
Francuzi i Francuzki w końcu się przeciwko temu zbuntowali i nie tylko demonstrują na ulicach, ale i podejmują próby samoorganizowania się w lokalnych zgromadzeniach, oddolnych organizacjach – podkreślała działaczka mówiąca w imieniu Pracowniczej Demokracji, zaznaczając, że ruch rozwija się, chociaż ma do czynienia z represjami, bezpardonową policyjną przemocą. Tadek Zinowski, członek kolektywu Syrena, wskazał, że skala tej przemocy przeczy wizerunkowi Francji jako najstarszej europejskiej nowoczesnej republiki, wzorowego państwa laickiego i demokratycznego. Demokracja liberalna kończy się, gdy ludzie próbują sami się organizować, a nie tylko wybierać między partią bardziej liberalną i bardziej konserwatywną. Wtedy przeciwko nim kierowane są pałki policyjne – mówił Zinowski.
Solidarni z Żółtymi Kamizelkami! Związkowcy i aktywiści zebrali się dziś pod ambasadą #Francja w Warszawie #GiletsJaunes #GreveGenerale5fevrier #Solidaires #solidarnosc pic.twitter.com/uBA9txXaUr
— Strajk.eu (@strajkeu) 5 lutego 2019
Nie zabrakło odniesień do aktualnej sytuacji w polskim ruchu pracowniczym. Do zgromadzonych przemówiły związkowczynie zaangażowane obecnie w walkę o wyższe płace i godne warunki zatrudnienia. Reprezentantka związku Ad Rem, zrzeszającego pracowników sądów, opowiadała o dramatycznie niskich zarobkach sekretarzy sądowych, protokolantów i asystentów sędziów – w tych odpowiedzialnych i niezbędnych do funkcjonowania sądów zawodach można pracować latami, otrzymując najniższą krajową pensję lub niewiele więcej. Monika Żelazik, liderka Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego, jedna z głównych organizatorek głośnego strajku w PLL LOT w październiku ubiegłego roku, podzieliła się gorzką refleksją na temat obecnej sytuacji w linii lotniczej: wyraziła przekonanie, że przerwanie strajku było błędem, a dalsze rozmowy z zarządem nie przynoszą pracownikom pożytku. – Rozmawiamy o niczym – podsumowała.
Żelazik zaprosiła do zabrania głosu Piotra Szumlewicza, związkowca, który bardzo aktywnie wspierał pracowników PLL LOT w ich walce, a który kilka godzin przed demonstracją w skandalicznych okolicznościach został usunięty z OPZZ (Portal Strajk szczegółowo relacjonował kulisy sprawy). – Prawdziwe związki zawodowe to takie, które razem, różne branże, wychodzą na ulicę, protestują, okupują, strajkują, piszą petycje, skarżą się po mediach, walczą razem, a potem podpisują porozumienia, które są korzystne dla całego świata pracy – mówił działacz. Jasnym było dla wszystkich, że polskie największe centrale związkowe temu opisowi nie odpowiadają…
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
@nikt: bo żółte kamizelki walczą z realnym neoliberalizmem a nie fikcyjnym „faszyzmem”…
i dlatego że to Kaczor jest tam gdzie kamizelki, a opozycja tam gdzie Macron
A Kolego Kocie Ty jesteś tam, gdzie ZOMO?
A czemu „jutro Warszawa” a nie dziś? Przecież kaczce bliżej do faszyzmu niż Makaronowi.