Zarząd Polskiej Grupy Górniczej, a także minister energii Krzysztof Tchórzewski nie chcą dzielić się rekordowym zyskiem, jaki wypracowała w 2017 roku spółka. Pracownicy są rozczarowani, a reprezentujący ich w negocjacjach związkowcy zapowiadają twarde negocjacje do upragnionego celu, jakim są podwyżki dla załogi.

Pracownicy PGG wysuwają żądania płacowe/ youtube.com

Górnicy  z PGG argumentują, że ostatnie lata były dla nich czasem poświęceń, Wielu z nich, w zamian za możliwość zachowania etatu, musiało się zgodzić na redukcje czasu pracy, wysokości wynagrodzenia, a wszyscy byli czasowo pozbawieni „czternastek”. Ich branża obecnie przeżywa rozkwit, głównie dzięki szybującym cenom węgla na rynkach światowych. Planowany zysk grupy w 2018 roku ma wynieść pół miliarda złotych. Specjaliści podkreślają, że jest to efekt ograniczenia wydobycia w Chinach i kilku innych krajach, które eksportują najwięcej czarnego kruszcu i trudno się spodziewać spadków w najbliższym czasie, co jest kolejnym mocnym argumentem za podniesieniem płac w polskim przedsiębiorstwie.

Czego domagają się związkowcy? 10-procentowej podwyżki. Negocjacje w tej sprawie trwają już od tygodnia. 8 marca do zarządu spółki wpłynęło oficjalne pismo z żądaniami. Do teraz, mimo spotkań z udziałem szefa resortu energii oraz wiceministra Grzegorza Tobiszowskiego, odpowiedzialnego za górnictwo, nie udało się osiągnąć porozumienia. Dla strony pracowniczej, składającej się z przedstawicieli dwunastu działających w ramach spółki centrali, oznaczało to konieczność uruchomienia procedury sporu zbiorowego. Po fiasku kolejnej fazy negocjacji, strony zgodziły się na kontynuowanie rozmów w obecności mediatora.

– Zarząd nie chce zaryzykować, a my uważamy, że te podwyżki nie są wygórowane. Zresztą widać, co się dzieje na kopalniach – młodzi ludzie odchodzą (…). Trzeba prowadzić inwestycje – też się z tym zgadzamy. Tylko mając nawet najlepszy sprzęt, jeżeli nie będzie do pracy wykwalifikowanych pracowników z dobrym wynagrodzeniem, ta firma i tak przestanie funkcjonować i tak – ocenił Bogusław Hutek, przewodniczący Solidarności w PGG.

Co na to strona rządowa?  Wiceminister Tobiszowski przypomniał, że zarząd bierze pod uwagę nie tylko bieżącą kondycję finansową spółki i konieczność realizowania inwestycji, ale też trwającą restrukturyzację oraz obowiązek spłaty zadłużenia w wysokości 5 mld zł. – Mieliśmy już to kiedyś w Kompanii Węglowej – i to zapisaliśmy w protokole – że w momencie, gdy była niezła sytuacja na rynku, zatrzymano, zaniechano inwestycji i podniesiono wynagrodzenia bez głębszej refleksji, co spowodowało, że mieliśmy później dramatyczne sytuacje. I tego chcielibyśmy na pewno uniknąć – podkreślił Tobiszowski.

Związkowcy uważają, że trudno znaleźć argument za tym, by płace miały nie wzrosnąć. – Po pierwsze: dzisiaj nie ma już chętnych do pracy w PGG z powodu za niskich płac właśnie.Musimy czymś przyciągnąć kolejne pokolenia do górnictwa. Po drugie – przez pięć ostatnich lat pracownicy nie mieli podwyżek, wręcz poświęcili swoje wynagrodzenia zgadzając się na zawieszenie czternastek na dwa lata – wymienia w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” Przemysław Skupin, szef Sierpnia 80 w PGG.

Jeśli kolejna faza pertraktacji nie przyniesie rezultatu, wówczas wśród pracowników może zostać przeprowadzone referendum strajkowe.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…