Mekka i Medyna – miasta stanowiące centrum świata muzułmańskiego – zmieniają w sprawnie zarządzane centra przemysłu pielgrzymkowego. Szczególnie widoczne jest zjawisko gentryfikacji – wypierania biednych z centrów metropolii i wzrostu cen nieruchomości, skutkującego wymianą składu klasowego całych dzielnic.
Krajobrazy dwóch najważniejszych miejsc kultu wyznawców islamu coraz bardziej przypominają londyńskie City czy nowojorską Upper West Side. Władze Arabii Saudyjskiej realizują bowiem wieloletni plan przebudowy Mekki i Medyny, którego oficjalnym celem jest usprawnienie przepływu pielgrzymów, zapewnienie im bezpieczeństwa oraz odpowiedniej infrastruktury.
Rewolucja w przestrzeni miejskiej pociąga za sobą decyzje, które dla wcześniejszych pokoleń muzułmanów były niewyobrażalne. „Independent”, powołując się na Gulf Institute, pisze, że w ciągu ostatnich 20 lat buldożery zrównały z ziemią 90 proc. budynków liczących ponad 1000 lat. Na miejscu zabytkowych budowli, ulic i akweduktów stają nowoczesne hotele, wieżowce, wielopiętrowe centra handlowe i luksusowe hotele.
Najbardziej drastycznym przykładem przekształceń jest plan wyburzenia kompleksu Mawlid an-Nabi – miejsca urodzin proroka Mahometa. Saudyjska firma Binladin Group, odpowiedzialna za przebudowę kilku dzielnic w Mekce, zamierza postawić na jego miejscu dom dla przyjezdnych imamów i pałac, w którym będą wypoczywać członkowie królewskiej rodziny.
Według Maureen Ahmed, specjalistki od Bliskiego Wschodu z brytyjskiego tygodnika „Guardian”, brak szacunku dla świętych miejsc jest charakterystyczny dla wahhabickiej wersji islamu, która w monarchii Saudów obowiązuje od XX wieku. Władcy królestwa uważają, że zachowanie relikwii Proroka jest zachętą do grzechu, gdyż powoduje, że „ludzie czczą bałwany bardziej niż Boga”. Wahabici twierdzą, że oddawanie czci budynkom jest niezgodne z przesłaniem islamu.
Liczba pielgrzymów przyjeżdżających do Mekki stale rośnie. Obecnie święte miasto jest odwiedzane rocznie przez ok. 3 mln osób, z których milion przybywa podczas Ramadanu. Wraz z wiernymi nadciągają inwestorzy. Mekka i Medyna stają się również ważnymi centrami biznesu i bankowości. Mieszkańcy starych dzielnic są wysiedlani na peryferia, aby brutalna modernizacja mogła przebiegać bez zakłóceń.
„Czy ekspansja nowoczesności naprawdę musi być prowadzona w taki sposób, że okna luksusowych apartamentów za 500 dolarów za noc wychodzą wprost na Kabę (najważniejsza świątynia w Mekce, w której znajduje się święty Czarny Kamień – przyp. red.)? Jak w związku z tym brzmi hasło, że wszyscy muzułmanie są sobie równi” – zastanawia się Jerome Taylor, korespondent izraelskiego serwisu AFP, którego zdaniem „Mekka zmienia się w drugie Las Vegas”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…