Druga po USA gospodarka świata dostaje zadyszki, co może wpłynąć na cały światowy rynek. Rosną obawy o miejsca pracy.
Opublikowane dzisiaj dane ekonomiczne pokazują, że w 2015 r. tempo wzrostu gospodarczego Chin było najniższe od 25 lat. Co prawda wzrost PKB dla całego roku był o 0,1% niższy niż oczekiwano i wyniósł 6,9%, lecz w ostatnim kwartale wyniósł 6,8%.
Wiele krajów rozwiniętych z pewnością cieszyłby wzrost na poziomie chińskim, ale w Pekinie rośnie obawa przed skutkami długoterminowego spowolnienia. Tym bardziej, że przez ponad dekadę Chiny przeżywały dwucyfrowy wzrost gospodarczy, dzięki któremu zdetronizowały Japonię jako drugą światową gospodarkę.
Rząd chiński musi teraz zmierzyć się z nowymi wyzwaniami takimi jak słabnący eksport, wysoki poziom zadłużenia przedsiębiorstw czy też spowolnione tempo inwestycji.
– Oceniając po tym co się dzieje teraz na rynkach, można widzieć ulgę, że kwartalny wzrost gospodarczy wyniósł 6,8%, a nie powiedzmy 6%. Lecz jest jeszcze za wcześnie – prawdziwym testem będą dane odnośnie PKB za pierwszy kwartał tego roku – powiedział Gordon Kwan, analityk koncernu Nomura w Hong Kongu.
W ostatnim swoim raporcie, World Economic Outlook, Międzynarodowy Fundusz Walutowy zrewidował wcześniejsze prognozy gospodarcze na rok 2016 i 2017 o 0,2%, uzasadniając to między innymi ogólnym spowolnieniem wzrostu w gospodarkach tzw. wschodzących rynków, koniecznością zrównoważenia rozwoju Chin, a także spadkiem cen surowców.
Recesja w Brazylii okazała się głębsza i bardziej długotrwała, niż wcześniej szacowano, a prognozy dla Rosji i Arabii Saudyjskiej nie są zbyt optymistyczne gdyż spadek cen ropy naftowej mocno dotknął ich gospodarki. Te prawdopodobnie dalej będą spadać ze względu na zniesienie sankcji gospodarczych wobec Iranu, bogatego w złoża „czarnego złota”. Należy przy tym dodać, że prognozy MFW zakładają cenę ropy w wysokości prawie 42 dolarów za baryłkę w 2016 roku, czyli znacznie wyższym niż poziom poniedziałkowy, wynoszący 28 dolarów.
Wprawdzie MFW podniósł prognozy dla Europy do 1,7% w 2016 roku, ale od kilku miesięcy koncerny działające w krajach europejskich informują o planowanych cięciach kosztów, co oznacza zwolnienia pracowników. Kilka tysięcy miejsc pracy w Europie jest zagrożonych w General Electric, indyjski koncern Tata również zapowiedział likwidację stanowisk, w BP ze względu na spadek cen ropy pracę straciło 4 tysiące osób.
[crp]Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…