Polska pragnie być przedmurzem chrześcijaństwa, lecz zamiast tego staje się ksenofobicznym wałem.
Przedawkowanie
Wojnę polsko-europejską wywołali Niemcy. Niechcący. Ze swych ekonomicznych, egoistycznych pobudek. Tym razem nie chodziło o zdobycie nowych przestrzeni dla rozrastającego się narodu, lecz pozyskanie substancji ludzkiej, niezbędnej dla utrzymania wzrostu pierwszej, europejskiej gospodarki. Wolnorynkowej, lecz strategicznie planowanej.
Z długoletnich prognoz wynikało niezbicie, że systematycznie starzejące się społeczeństwo niemieckie powinno dostać kolejny, ożywczy zastrzyk z nowej, młodej emigracji. Ponieważ wszyscy żyjący w niedostatku na świecie i legitymizujący się niemieckimi korzeniami zostali już do „Rajchu” ściągnięci, i z racji tego, że nowe kontyngenty Turków okazały się odporne na asymilację – sięgnięto po Syryjczyków. Uchodźców wojennych – młodych, dzietnych, i wykształconych, bo przedwojenna Syria miała największe wskaźniki scholaryzacji w bliskowschodnim regionie. Oprócz Izraela. Ale Żydzi nie palą się do masowej emigracji do Niemiec.
Dodatkowo Syryjczycy uchodzili za wyznawców umiarkowanego, zeświecczonego islamu. Nie stoi za nimi, jak za Turkami, ojczyste, regionalne mocarstwo. Przeciwnie, wizja przyszłej, podzielonej, zubożałej Syrii mogła zachęcać wygnańców do osiedlania się w spokojnych, sytych Niemczech. Zwłaszcza od kiedy niemieccy spece od demografii skalkulowali, że koszt zasymilowania statystycznego, jeszcze młodego, już wykształconego Syryjczyka – jest niższy od wychowania i wykształcenia statystycznego obywatela RFN. Rychło zatem w ogarniętej wojną Syrii i państwach sąsiednich pojawiły się informacje o czekających na uchodźców bogatych Niemcach i innych państwach sytej Europy. Ponieważ „inni szatani byli tam czynni” to wywołana przez nich gigantyczna podaż uchodźców, z siłą tsunami przekroczyła oczekiwany popyt. Zachwiała domem pogodnej starości, Unia Europejską zwanym.
Pani Kanclerz prosi
Do tej pory władza polityczna w Unii Europejskiej faktycznie należała do duetu Francja-Niemcy. Gospodarczo Unia siedziała w niemieckiej kieszeni. To Niemcy pomagali rozwiązywać problemy biedniejszych państw Unii. Zwłaszcza kiedy mieli udziały w ich powstaniu. Teraz, po raz pierwszy w historii Unii Europejskiej, Niemcy są uzależnieni od pomocy innych państw Europy. Nawet tych najbiedniejszych. Bez ich współdziałania nie poradzą sobie z problemami najazdu uchodźców. Nie z samym zagospodarowaniem migrantów. Tych niemieckie społeczeństwo i gospodarka potrafiły by wchłonąć.
Niemcy oczekują europejskiej solidarności z błędami popełnionymi przez kanclerz Merkel. Solidarną odpowiedzialność pozostałych państw UE przy likwidacji ich skutków. Zwłaszcza tych „nowych” w Unii. I solidarną współpracę przy tworzeniu nowej, europejskiej polityki migracyjnej. Ale takiej solidarności nie ma, zwłaszcza wśród nowych, biedniejszych państw Unii.
Problem uchodźców stał się pretekstem do bilateralnych targów politycznych oraz realizacji lokalnych, regionalnych interesów. W Polsce także trampoliną do wzmocnienia prestiżu nowej ekipy rządzącej. Do próby tworzenia polskiego, regionalnego przywództwa. Wszystko dzięki chwilowej, niemieckiej słabości.
Polska przez ostatnie dwadzieścia lat rozwijała się jako kooperant i usługodawca niemieckiej gospodarki. To bolało polskich patriotów z PiS. Teraz ożywiony patriotycznie kooperant postanowił wzmocnić swój honor i podmiotowość polityczną. Nie zmieniając nadal peryferyjnego charakteru polskiej gospodarki. Zmiana będzie medialna i symboliczna. Oto subiekt zamówi sobie wizytówki z nadrukiem „Jaśnie Pan Subiekt”.
Twierdza Europa
Efektem kolejnych fal uchodźców będzie zatrzaskiwanie europejskiej „polityki otwartych drzwi”. Poszukiwanie nowego, politycznego Karola Młota, powszechne wezwania do nowej rekonkwisty. Wzrost nacjonalizmów w Unii Europejskiej. Nietolerancji dla obcych.
Polska pisowska uplasowała się w awangardzie tej europejskiej ”zmiany”. Apeluje o zaostrzenie rygorów wobec przyjmowanych uchodźców. O ograniczenie europejskiej solidarności w ponoszeniu kosztów „najazdu nowych barbarzyńców” do grona europejskich państw „kolonialnych”, odpowiedzialnych za problemy swych dawnych kolonii. Ale polskie prawicowe elity zapominają o byłej polskiej kolonii na Ukrainie. I polskiej odpowiedzialności za wschodnią granicę Unii. Jeśli u ukraińskich sąsiadów dojdzie do nowej wojny domowej, to nasza wschodnia granica pęknie pod naporem fal nowych uchodźców. I nie będą to znani nam pokorni pracownicy sezonowi, czy wspierani przez rodziny ukraińscy studenci. Będą to zdesperowani uciekinierzy. Prześladowani chrześcijanie, którym już teraz polska prawica pomoc swą obiecuje.
Ale co prawicowy rząd zrobi, jeśli na polskich zachodnich i południowych granicach pojawią się wtedy antyuchodźcze zasieki? Poniesie skutki irytacji sąsiadów na polską, niesolidarną, europejska politykę migracyjną.
Arab nowym Żydem
Papież Franciszek zaapelował niedawno, aby każda europejska, katolicka parafia przyjęła jedną rodzinę uchodźców. Na to polski kościół katolicki ekspresją swych wiernych pokazał rzymskiemu papieżowi „gest Kozakiewicza”. Raz jeszcze okazało się, że rzymski papież jest akceptowany przez Polaków katolików jedynie, kiedy mówi to, co polscy katolicy chcą usłyszeć.
Katolicka, rządząca ekipa PiS jednoznacznie zadeklarowała, że Polska będzie przyjmować jedynie prześladowanych chrześcijan. Nie godzi się, by pleniący się niczym chwasty, radykalny islam zalał dziedzictwo Mieszka Pierwszego. I Unię Europejską też.
W całej Unii Europejskiej mieszka ponad 500 milionów obywateli. Wśród nich niewiele więcej niż 10 milionów muzułmanów żyjących zgodnie z zasadami i tradycjami tej religii. Czy kolejny milion muzułmanów doprowadziłby do zachwiania chrześcijańskiej tożsamości Europy? Tylko dlatego, że muzułmanie są bardziej dzietni niż chrześcijanie?
Dzisiejsza Polska aż kipi od antyislamskich nastrojów. Od strachu przed falą islamizacji. A przecież nie ma u nas licznych, ani nawet widocznych muzułmańskich wspólnot. Nie spotkamy minaretów, medres, czadorów. Mamy za to powszechny, wielki strach przed wojującym i zwycięskim islamem. Codziennie wylewający się z mediów. Dlaczego polscy katolicy tak zgodnie uważają, że to muzułmanie zislamizują Europę, a nie chrześcijańska Europa ochrzci przybyłych muzułmanów? Czemu już na starcie ewentualnej konfrontacji religijnej wierzą, że to Mahomet zwycięży Jezusa? Znokautuje wręcz. Dlaczego kościół katolicki wysyła misjonarzy do dalekiej Afryki i Azji, aby nawracali tam na wiarę w Jezusa, a w swojej Europie boi się napływu potencjalnych kandydatów na katolików? Przecież taki wariant ewangelizacji tańszy jest i bezpieczniejszy. Są już odnotowane przypadki chrztów islamskich uchodźców. Czy katolicy księża nie wierzą w prawdziwą wolę takich chrztów? A może przypomina im to chrzczenie Żydów w czasie holocaustu?
Polska do tej pory słynęła z antysemityzmu, chociaż nie było już na jej terytorium widocznych skupisk żydowskich. Ze słynnego na świecie „Antysemityzmu bez Żydów”. Specyficznej ksenofobii. Teraz polska ksenofobia została wzbogacona o niezwykle silny anty islamizm i antyarabizm. W kraju bez islamu i Arabów. Zaprawdę wiara Polaków w medialne przekazy silniejsza jest od globalnych religii.
Chrzcić czy laicyzować
Lewica polska ma również problem z islamem wyznawanym przez uchodźców. Nie deklaruje, czy powinna godzić się na proponowany przez prawicowy rząd przyszłym uchodźcom układ. Prawo pobytu w Polsce, skromne świadczenia socjalne, ale za deklarowaną chrześcijańskość. Czyli zgodę na ukryty religijny holocaust.
Nie deklaruje, czy powinna godzić się na inny warunek: prawo do pobytu w naszym kraju, ale za wcześniejszą zgodę przybyłych na respektowanie zasad świeckości państwa i społeczeństwa. Brak takich warunków to milcząca zgoda na religijny i obyczajowy obskurantyzm, obecny wśród przybyłych. Na łamanie praw kobiet., rytualne obrzezanie dziewczynek, poddawanie ich bezwzględnej władzy rodziców i braci, na wielożeństwo. Zgoda na odmowę przyjęcia proponowanej pracy przez religijnego ortodoksa, bo wtedy musiałby podawać kobietom rękę. Zgoda na rytualny ubój zwierząt.
Polska lewica nie deklaruje, jak pogodzić lewicowe dążenie do państwa świeckiego z respektowaniem praw uchodźców do zachowania swej tożsamości religijnej i kulturowej. Czy w imię lewicowych wartości mamy akceptować ludzi, którzy z racji swej religii, etyki, ideologii – gardzą europejskim, liberalnym, lewicowym, świeckim stylem życia?
Islam zawsze był częścią Europy. Wzbogacał jej cywilizację. Ale teraz islam stał się też w Europie religią zdesperowanych, czasem fanatycznych nawet, biedaków. Ludzi wykluczonych z europejskiego dobrobytu. Czy wyrwanie ich z biedy to jedyne lekarstwo na europejski pokój kulturowy?
[crp]Para-demokracja
Co się dzieje, gdy zasady demokracji stają się swoją własną karykaturą? Nic się nie dzieje…
O bardzo ładny artykuł. Islamofobia to jest antysemityzm, jak też homofobia, bo te fobie są przeskakujące po wszystkim co jest inne, grunt jest ten sam. Myślę że w Polsce podczas wojny nie było aż takiego dużego antysemityzmu jak obecnie, bo i chłopków nikt jeszcze nie wyzwolił twierdząc że to niby równe. Chociaż ja osobiście chłopa ani świni nie jestem wstanie odróżnić, bo oboje nie zachowują się po ludzku, a aby być człowiekiem to trzeba po ludzku się zachowywać, bo małpa też jest podobna a jednak małpa. Za to w Niemczech doszedł do władzy plebs z krzykaczem Hitlerem, a to przecież takie niedojrzałe iż za wszystkie głupoty winni inni, nawet ci którzy niesamowicie wzbogacili kulturę Niemiec czy Polski jak Żydzi i to się wlało do Polski. Buractwo polskie tą solidarność z plebsu niemieckiego z biegiem lat podchwycało i mamy Jedwabne itd. Następnie przyszedł komunizm kolektywny, już w wykonaniu chłopka Stalina, a co różni się od jedynej prawdy to go sierpem i młotem. Ten plebs polski pozostał taki bolszewicki, bo te lęki przed innym, to lęki o to abym ja nie był inny, bym nie odstawał od kolektywu, tak więc kołchoźnicy i kołchoźnice drą ryje na wszelką inność by nie odstawać od kolektywu. Jak popatrzycie na propagandystów prawicowych którzy ciągle zażydzają, to są byli partyjniacy, nadal przeżywający lęki przed różnorodnością i oczywiście jak synuś pyta tatusia, gdzie ty byłeś za komuny, to tatuś na swoje miejsce wpisuje urojonego żyda, bo to synuś nie ja byłem w Ormo to żydzi byli w Ormo, czyli nadal mentalność komucha i nadal mechanizm szukania kozła za swoje czyny. A że komunizm im wmówił że prosięta są szlachetne tfu chłopki są czyste, a może naodwrót, to teraz oni czują się zobligowani do wtrącania się we wszystko czego nie rozumienią i żadnego wstydu nie mają za swoje zachowania.
Tylko jak widzimy całe zło pochodzi z plebsu i nawet filozofia idzie w tym kierunku, że zło powstaje w niedojrzałości społecznej, co widzimy na własne oczy.
„Na łamanie praw kobiet., rytualne obrzezanie dziewczynek, poddawanie ich bezwzględnej władzy rodziców i braci, na wielożeństwo…” – za takie i podobne określenia jakiś bardziej radykalny lewicowiec nazwałby pana Piotra islamofobem, ksenofobem i zachodnim szowinistą kulturowym, który myśli, że ma prawo narzucać nie-białym bliskowschodnim ludom swój swój europejski punkt widzenia. W końcu oświeceniowy ateizm tak samo jak chrześcijaństwo to twory kolonialnego, białego, kapitalistycznego Zachodu. Nie wstyd panu?
Większość ludów bliskowschodnich jest „biała” w sensie rasowym, może z nieco odmiennym kolorem skóry, ale generalnie charakterystyka antropolgiczna jest podobna u nich jak u ludów śródzienmomorskich
A czym się różnią obsesje seksualne katolicyzmu do kobiet obecnie od islamu, że za komuny już miały więcej praw niż obecnie w katolickiej polsce? Kobieta ma nie decydować o swoim ciele, ma siedzieć w domu, facet ma nią rządzić bo głupia i bezrefleksyjna. Walka z konwencją antyprzemocową, gdzie na konferencji w Kairze państwa islamskie i Watykan murem staneły przeciwko prawu kobiet. Walka z gender czym niby jest jak nie walką z kobietami, by nadal utrzymywać fałszywe stereotypy że gorszy status kobiet wynika z natury a nie kultury, bo kler swoją nienawiść z zaburzeń seksualnych traktuje jak naturę i zmiana wydaje mu się obalaniem natury, gdy większość rozumie że to kultura okalecza kobiety, religijne barbarzyństwo. To czym się różnicie od Taliba?
Panie Gadzinowski ile przyjmiesz muzułmanów do swojej chawiry? No ile?
Pajcować to każdy potrfi! Wielikij lewicowiec się odezwał! Wy lewicowcy nie cofniecie świata wstecz!
Ponad 50-lat był w PRL-u zamordyzm i totalna cenzura! To wy lewicowcy wrzuciliście naród w łapy Watykanu! To wy zniszczyliście przemysł ciężki i gospodarkę kraju!
Czort z wami!
Panie Zbigniewie
Do swojej chawiry mogę przyjąć tylko chrześcijan, bo muzułmanów władze RP do naszego kraju nie wpuszczą, Czyli do mojej chawiry też
My lewicowcy nie chcemy cofac świata wstecz, pomylił pan nas z konserwatystami.
W PRL nie było „totalnej cenzury”, była cenzura państwowa, działała jak wszystkie inne instytucje, czyli nierzadko kiepsko.
Zamordyzm był w PRL do lat 1955-56, potem miękki autorytaryzm. Stwardniał chwilowo w „stanie wojennym”, potem znowu zmiękł.
Lewica wraz ze społeczeństwem zbudowała w Polsce przemysł ciężki i gospodarkę. Czyli miała prawo, przynajmniej moralne, to zniszczyć, ale prawica zrobiła to szybciej.
W piekło pośmiertne lewica nie wierzy, widzi piekło na ziemi.
Deklaracje „Czort z wami” przyjmuję z radością – ufam, ze dalej będzie pan wiernym czytelnikiem „Strajku” i mnie.
Niech anioł czuwa nad panem, panie Zbigniewie
„muzułmanów władze RP do naszego kraju nie wpuszczą…” – ciężko nie wpuścić kogoś, kto w ogóle nie chce tu przyjechać. Ja gdybym był muzułmaninem też wolałbym jechać do Niemiec, bo każdy chce żyć wśród swoich i czuć się jak u siebie.
Czemu tak sprytnie pomijacie prawdziwy cel zydowskiega antychrysta w dzialaniach emigracyjnych? Czemu nie powiecie ludziom, ze chca zniszczyc struktury narodowe, wywolac zamieszki, oraz krach bo na tym mozna zarobic i wykupic Europe. Czemu nie powiecie ludziom, ze chca im wszczepic chipy, a tylko strach przed napadami do tego doprowadzi. I to wlasnie dlatego jest tak tolerowana przestepczosc najezcow. Bo wladze maja w rekach masoni i wiedza jak postepowac, by utworzyc jedna swiatowa bande zwana rzadem. Czemu nie powiecie ludziom prawdy, ze furtka Lucyfera jest Watykan. Niszczenie moralne europy stamtad sie zaczyna. Falszywe slowa wypluwane ustami nikczemnika watykanu sa latwe do rozpoznania…..po owocach ich poznacie….
W pierwszej części artykułu poniosło Pana, Panie Piotrze.
Po pierwsze, Niemcy nie chcą asymilować a integrować. I z Turkami wyszło im nieźle wbrew Pańskiej opinii. Wiem bo mieszkam w Monachium i w pracy mam kontakt z całą mozaiką narodowościową. Turcy uczą się języka, pracują i szanują obowiązujące w Niemczech zasady.
Czego chcieć wiecej? Asymilacji?
Po co? Żeby ich kobiety chodziły w Dirndlach? A wie Pan jak śmiesznie wygląda Turek w tradycyjnych bawarskich Lederhose? Ja wiem, widziałem, boki zrywać.
Skąd Panu przyszło do głowy że Niemcy nie mają już kogo ściągać z Europy? Jest cała masa Europejczyków, którzy chcą pracować i nie będą tak bardzo obciążać systemu zasiłków. To Polacy, Chorwaci, Słoweńcy, Mołdawianie, Portugalczycy, Bułgarzy, Albańczycy, Włosi i jeszcze inni. Z podobnego kręgu kulturowego. I także nieźle się integrują.
Podobnie marne jest tłumaczenie jak to sobie Niemcy wykalkulowali że opłacają im się Syryjczycy. Tu chyba Pan naprawdę odleciał. Oni przez lata nie będą pracować przynajmniej większość z nich, i nie z powodu lenistwa a potężnej bariery językowej i kulturowej. Przecież nawet pismo mają inne co będzie dodatkową trudnością. A jeżeli w odróżnieniu od europejczyków będą mieli zasiłki to i motywacja będzie niższa, tym bardziej że po morderczej nauce języka będą mogli najwyżej liczyć na marną robocinę za marne pieniądze. Bardziej im się opłaci siedzieć na zasiłkach. Jeżeli niemiecki władze nie zmienią zasad oczywiście.
Wykształceni ludzie z Syrii? Nie ma Pan pojęcia o czym Pan pisze! Może znajdzie się szczęśliwiec, który znajdzie robotę zgodną z wykształceniem a szybko opanuje język. Może. Jednak dla przytłaczającej większości perspektywą będą ciężkie i niewdzięczne zajęcia za grosze. Swoim wykształceniem z Syrii będą sobie mogli… . Jeżeli w ogóle ktoś zechce dać im pracę. Bo urzędnicy Arbeitsamtu nie mają zbyt optymistycznych prognoz. Jakiś główny w telewizji szacował że wprowadzenie większości tych nowych przybyszów na rynek pracy zajmie ponad 5 lat…
I na zakończenie: generalizowanie że Niemcy to, Niemcy tamto, jest błędem. Decyzje rządu federalnego są oprotestowywane przez władze krajowe, które na ogół nie zgadzają się z polityka Pani Kanclerz wobec tej fali przybyszów.
„Jednak dla przytłaczającej większości perspektywą będą ciężkie i niewdzięczne zajęcia za grosze.”
I oto chodzi. Bo to gospodarce Niemiec (ale i nie tylko jest potrzebne). Niemiec (ale i Polak, Chorwat, itd.) nie schyli się po słabą pracę. Zagubiony Syryjczyk przyjmie bardziej pracę na elastycznych (śmieciowych) warunkach poniżej jego zdolności i aspiracji niż wyszczekany Polak (Polacy zaraz po 2003 roku byli mniej wyszczekani, teraz gdy po całej Europie maja znajomych już tak łatwo nie podejmują się najniżej płatnych prac), który w razie złych warunków pracy wróci sobie przez Odrę do kraju. Syryjczyk do Syrii ma daleko i pewnie nie ma już do czego wracać bo wojna spaliła za nim wszystkie mosty.
Na początku pracowałem przy śmieciach, o pracę dla pięćdziesięcioparolatka trudno, nie mogę wybrzydzać.
Robota marna i i słabo płatna. I razem ze mną pracowali także Niemcy i Chorwaci że o innych nie wspomnę. Nieprawdą jest zatem że się nie schylą. Schylają się.
Gdyby taki Syryjczyk pracował ze mną, zarabiałby podobne pieniądze bo płaca minimalna obowiązuje każdego. Oczywiście legalnie zatrudnionego ale tu najczęściej zatrudnia się legalnie. Zatem pracodawca nie przyoszczędzi zbyt wiele zatrudniając go, musi mu dać minimalną.
I z tym wracaniem Europejczyków do siebie też nie jest tak prosto.
Marko, Chorwat, był pracownikiem kolei, zestawiał wagony. Stracił pracę w wyniku redukcji, nowej nie mógł znaleźć i w wieku czterdziestu kilku lat przyjechał do Niemiec. On także nie ma do czego wracać. I także weźmie wszystko. Jak się poduczy języka to będzie próbował znaleźć coś lepszego. Tak jak ja i jak ten hipotetyczny Syryjczyk.
Herr „her Helmut” – banialuki Pan opowiadasz. Zgrabne teoryjki, tyle że nieprawdziwe.
Turcy integrują się w RFN nieźle , to fakt.Miałem kolegów w Radzie Europy, parlamentarzystów niemieckich Turków. Jeden z nich, doktor nauk prawnych został zaakceptowany przez swych niemieckich teściów dopiero po wizycie tureckiego prezydenta, który szczęśliwie okazał wujkiem kolegi. Dopiero fotki obu prezydentów i tureckiego parlamentarzysty i doktora praw sprawiły, że niemieccy teściowe, zamożni mieszczanie, uznali,że córka jednak nie popełniła mezaliansu.
Kalkulacja dotycząca opłacalności integracji Syryjczyków nie jest moja, to nie ja odleciałem, tylko Niemcy, niektórzy. Taką kalkulację przedstawił mi m.in doktor Raimund Kramer rednacz ” Welt Trends.” we wrzesniu 2015.i Nie był to jego wymysł, tylko argumentacja obecna w środowiskach opiniotwórczych, przychylnych pani kanclerz.
Co do Syryjczyków – oni zwykle są dobrze wykształceni, potrafią też pisać łacinką, znają europejskie języki, świecki styl życia . W Syrii, byłem tam przed wojna, szkolne wykształcenie + nauka własna, poznawanie świata były reakcją na cenzurę, izolowanie Syrii przez Zachód. Syryjski inżynier bez większych problemów zostałby technikiem w RFN. To miała być taka zyskowna dobroczynność.
Ale uchodźców też miało być mniej. I nie z biednych regionów Pakistanu, Afganistanu, tylko z świeckiej, wykształconej Syrii.
Syryjczyk albo Afgańczyk jest lepszy od Polaka albo Greka bo na pewno nie zapisze się do związku zawodowego. Nie jest skażony lewicowym wirusem.
Panie Piotrze,
jeżeli kalkulację wykonały środowiska „przychylne” Pani Kanclerz to nie mogły dojść do innego wniosku. Musiały udowadniać że Ona ma rację. Ale nie wszyscy Niemcy myślą podobnie, jak już na to zwracałem uwagę. Tyle że w najważniejszych mediach cenzura i tutejsza wersja „propagandy sukcesu” przez długi czas blokowały inne poglądy.
Mnie, który pamiętam czasy gierkowskie (osobiście bardzo szanuję tow. Edwarda) i następne, po prostu aż mdli na ten styl, niestety tu wszechobecny. Długo nie mogłem zrozumieć jak ci niegłupi ludzie mogą tak te bajki łykać. Dziś już wiem że bardzo wielu nie łyka. Ogromny sukces AfD to efekt tego wciskania kitu.
Tak przy okazji, to oni jeszcze nie dokończyli integracji Ossis czyli Niemców wschodnich (swoich!!!) i dlatego to na wschodzie jest największe wrzenie.
2)
Ja lubię swoich tureckich kolegów. Ale z ręką na sercu przyznam że cieszę się że moja córka wybrała sobie na partnera życiowego porządnego faceta z naszego kręgu kulturowego. Nie dziwi mnie wcale rezerwa niemieckich rodziców w opisanym przez Pana przypadku. Proszę pamiętać że może się zdarzyć że kiedyś wyjadą do teściów i córka będzie musiała dostosować się do tamtejszych obyczajów. A one bywają różne.
No i można być doktorem praw ale w pewnym momencie skorzystać ze swojego prawa do odebrania dzieci matce, i pozostawienia ich pod opieką tamtej drugiej żony lub babki. Ma pan córkę? Zaryzykowałby Pan?
3) Ja nie kwestionuję wykształcenia Syryjczyków. Twierdzę tylko że ono się im w większości w Niemczech do niczego nie przyda. Tak jak wspomniałem tylko nielicznym szczęśliwcom. Szczęście zaś jest bardzo wybredne. Syryjski inżynier może być technikiem w Niemczech, zgoda, tylko że ktoś musi dać mu tę szansę. A o to nie będzie łatwo.
Razem ze mną przy śmieciach „robił” inżynier, programista, bodajże z Mołdawii. Miał wykształcenie, dyplom…. i czterdzieści kilka lat. Więc przy śmieciach.
Na kursach spotkałem Litwinkę, z wykształcenia filolog (germanistyka).Języki: niemiecki, polski, rosyjski, oczywiście litewski, angielski i włoski. W Niemczech kilka lat. Zawód wykonywany – kelnerka. Na szczęście dosyć młoda więc może wreszcie uda się jej coś lepszego znaleźć.
Obok niej siedziała Bułgarka, wykształcona pani poligraf, dwudziestoletnie doświadczenie w zawodzie, zawód wykonywany – Zimmermädchen (pokojówka).
Proces uznawania wykształcenia jest kosztowny, przy czym obywatele Europy mają i tak dużo łatwiej. Bardzo ciekawi mnie jak podejdą do papierów z Damaszku…
Młodzi, którzy wejdą w tryby niemieckiego szkolnictwa zawodowego będą mieli łatwiej.
@moszna Korwina:
———- cytat ———-
„Syryjczyk albo Afgańczyk jest lepszy od Polaka albo Greka bo na pewno nie zapisze się do związku zawodowego”
——– koniec cytatu ——-
Dla Twojej wiadomości: gdy strajkowały sortownie Deutsche Post to jako łamistrajków wykorzystano właśnie Polaków. Polacy tutaj nie strajkują, zresztą już chyba nigdzie nie strajkują…