Na spotkaniu koła naukowego Queer w budynku Uniwersytetu Warszawskiego wybuchła wczoraj petarda. Powiecie: nic nowego, skrajna prawica od wielu lat ma na celowniku grupy walczące o równość, wolność i swobodę afirmacji tożsamości. Szczególnie teraz, podczas rządów narodowo-konserwatywnych reakcjonistów, bandyci z krzyżami celtyckimi na ramionach czują w żaglach wiatr przyzwolenia i bezkarności. I to oczywiście prawda. Nie zadziwia również fakt, że po raz kolejny w sposób bezkarny naruszono przestrzeń uniwersytetu jako miejsca swobodnej i nieagresywnej wymiany poglądów i myśli. Taka sytuacja zdarzyła się już 2013 roku, kiedy bojówkarze Młodzieży Wszechpolskiej wtargnęli na wykład liberalnej, a uważanej przez nich za „lewacką”, feministki Magdaleny Środy.
Dla nacjonalistów, neofaszystów i innych „nadpolaków” osoby nieheteronormatywne stanowią poważne źródło dyskomfortu. Samo stwierdzenie, że skrajna prawica nienawidzi inności nie w pełni wyjaśnia przyczyny tego napięcia. Źródłem tej pogardy połączonej z agresją, jaką jest niezgodność z oczekiwaniami dotyczącymi ról społecznych przypisywanych w tradycyjnym porządku przedstawicielom konkretnych płci. Warto zauważyć, że nacjonaliści agresji nie kierują wyłącznie w kierunku gejów czy transseksualistów, ale równie mocno nienawidzą mężczyzn dbających o swój wygląd, okazujących ekspresyjnie emocje, przywdziewających niecodzienne zestawy kolorów, czy stosujących makijaż. Nieprzyjemne sytuacje spotykają również kobiety z nieogolonymi nogami czy obcięte „na chłopaka”, które również nie spełniają oczekiwań wyniesionych z patriarchalnego modelu. ’
W przypadku takich młodych chłopaków, karmiących się wizją Wielkiej Polski, którą zbudują wspólnym wysiłkiem heteroseksualni mężczyźni, dla siebie i podporządkowanych sobie kobiet, nienawiść do osób LGBT jest dość rozpaczliwym wyrazem niemożliwości pogodzenia się z niespójnością własnej struktury tożsamości seksualnej czy dżenderowej. A przecież nic nie jest w nas idealnie spójne, nawet najbardziej przekonana o swojej męskości męskość czy zdeklarowana i podparta krzyżem katolickim heteroseksualność. Kluczem do rozwiązania tego napięcia jest pogodzenie się z niespójnością naszych współrzędnych. Agresja przeciwko gejom i transom, próby wyrzucenia nauki o rolach płciowych z uniwersytetu, zakaz małżeństw tej samej płci, czy nawet zadekretowanie w Konstytucji konserwatyzmu – to wszystko jest tylko i wyłącznie histeryczną próbą zaprzeczenia. Dlatego wielu nacjonalistów nie wytrzymuje tego napięcia, czego efektem jest albo eskalacja w postaci trybalistycznych napaści na ulicach, albo niezliczone historie o randkach z działaczami skrajnej prawicy w darkroomach, którymi czasem raczaą mnie moi znajomi geje. Ale to wcale nie musi być aż tak bolesne. Wystarczy, że chłopcy w tym kraju pogodzą się z dżender i pozwolą zaistnieć swojej „kobiecości”. I tak stanie się prędzej czy później, bo postęp i emancypacja, w sensie porzucenia zmurszałych kategorii przeszłości to procesy nieuniknione.
Układ domknięty: Tusk – Trzaskowski
Wybór pomiędzy Panem na Chobielinie a Bonżurem jest wyborem czysto estetycznym. I nic w ty…
Producentem tego typu zachowan jest u nas zasciankowy kosciol o, nadal, sredniowiecznej mentalnosci. Powszechna religia w edukacji juz od przedszkola powoduje konflikt poznawczy mlodych umyslow, tworzy grunt do zachowan skrajnych. Efekt widzimy na codzien podsycany przez roznych, nawiedzonych kaznodziei od Rydzyka do Miedlara. Amen
przecież tak naprawdę to prawica jest en masse inna…