Po dwóch gigantycznych aferach związanych z wykorzystywaniem dzieci przez włoskich duchownych, dziś dziennikarze dotarli do oprawców.
Eligio Piccola to jeden z funkcjonariuszy włoskiego Kościoła katolickiego, który został wskazany przez wychowanków instytutu dla dzieci niesłyszących i głuchoniemych im. Antonio Provolo w Weronie. Gdy został zapytany o problem pedofilii w tym ośrodku, odpowiedział:
– Był jeden chłopiec, który zawsze odwiedzał mnie w pokoju. Lubił się przytulać, nie bawił się z innymi dziećmi. Mówiłem mu: chodź do mojego pokoju, na zewnątrz jest zimno. Wtedy pokazywał mi swoje narządy płciowe – cytuje odpowiedź duchownego portal TVN24.
Oprócz tego Piccola dodał w rozmowie dziennikarzem Sacha Biazzo, iż jego zachowania nie można rozpatrywać w kategorii grzechu, gdyż „kiedy mężczyźni robią to z mężczyznami to żarty, zabawa. Z kobietą to co innego. Jedni mają nałóg palenia, inni muszą się wyżyć”.
Ojciec Piccola okazał się bardzo wylewny. Biazzo twierdzi, że nie tylko potwierdził wszystkie informacje o molestowaniu, ale opowiedział o innych, nieznanych dotąd przypadkach i o procedurze przenoszenia do Ameryki Południowej księży, których przyłapano na molestowaniu dzieci.
Portal fanpage.it, dla którego m.in. pracuje Biazzo informuje, iż w Watykanie toczy się w tej chwili co najmniej 200 spraw związanych przestępstwami duchownych-pedofilów wobec dzieci. Jeden z największych tego typu skandali wybuchł w 2009 r.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
KŚ