Protest na Uniwersytecie Warszawskim to głos olbrzymiej części polskiego świata nauki, a historia dowodzi, że bez zdecydowanego sprzeciwu i strajku żadna władza nie zwróci uwagi na protesty i na krytykę.
Nie ulega wątpliwości, że forsowana przez rząd ustawa o szkolnictwie wyższym jest dla Polski skrajnie szkodliwa. Zmiany przygotowane przez ministerstwo zagrażają autonomii Akademii i zniszczą uniwersytecką samorządność oddając pełnię władzy w ręce rektorów. Co więcej przepychana obecnie bez istotnych konsultacji społecznych ustawa to śmiertelne zagrożenie dla nauki uprawianej w języku polskim: jest to więc ustawa nie tylko szkodliwa, ale także antypatriotyczna, wręcz kolonialna i czyniąca z polskiej nauki mikrododatek do potężnych zagranicznych wydawnictw.
Obecny rząd nie rozmawia, nie konsultuje i upiera się przy tych szkodliwych rozwiązaniach. Najgorsze w tym wszystkim jest właśnie to, że głos samych naukowców został zmarginalizowany, a interesy polityczne i chęć dokonania czystki na polskich uniwersytetach i wprowadzenia specyficznego zamordyzmu zdominowały całą debatę nad sytuacją szkolnictwa wyższego.
Zmiany są potrzebne. Muszą to być jednak zmiany, które upodmiotowią polskie uniwersytety, zwiększą zakres uniwersyteckiej samorządności, zagwarantują istnienie uniwersytetów w każdym istotniejszym rejonie kraju i obronią naukę uprawianą w języku polskim, w tym polskie czasopisma naukowe, czy wydawnictwa. Zamiast totalnego podporządkowania świata nauki rektorom i wąskim radom potrzebujemy głębokiej autonomii, samorządności, zwiększenia nakładów na polską naukę i zadbania o to, by polska nauka nie była zaledwie drugoplanowym dodatkiem i niewolnikiem dla zachodnich wydawnictw. Całe środowisko naukowe żyje obecnie w strachu przed zmianami i stąd ten pierwszy krok jest być może tym najważniejszym. Ten protest jest bowiem absolutnie konieczny. Bez niego rząd zrobi co zechce – po cichu i bez świadków.
Sutrykalia
Spektakularne zatrzymanie Prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka przez funkcjonariuszy CBA w z…
W nauce jak nie piszesz po angielsku to nie istniejesz. Może to się uda zmienić Chińczykom? :) Tylko że nie wiem czy tego byśmy chcieli…
Ale to od dziś się nie zaczęło, kacze posunięcia to tylko ukoronowanie długiego „wolnościowego” procesu