Zakończone dziś powtórne liczenie głosów oddanych w irackich wyborach parlamentarnych potwierdziło pierwotny wynik: większość obywateli ma już dość korupcji i nieudolności obecnego rządu. Zwyciężył sojusz, w którym jedną z głównych sił są komuniści.

Sa’irun, czyli Naprzód – to już definitywni zwycięzcy wyborów parlamentarnych w Iraku, jakie odbyły się 12 maja. Powtórne zliczanie głosów, zarządzone w czerwcu przez parlament, potwierdziło, że największym zaufaniem głosujących cieszyła się koalicja zwolenników charyzmatycznego Muktady as-Sadra, uwielbianego przez biednych szyickiego kaznodziei i organizatora antyamerykańskiej partyzantki, z Iracką Partią Komunistyczną. To oni obejmą 54 miejsca w liczącym 329 miejsc w Izbie Reprezentantów. Na drugim miejscu też pozostanie organizacja opozycyjna wobec dotychczasowe rządu – Podbój, koalicja utworzona przez szyickie, proirańskie Siły Mobilizacji Ludowej walczące z Państwem Islamskim. Oni są największymi wygranymi powtórnego przeliczania głosów – zyskali jeden mandat więcej. Koalicja rządowa, Zwycięstwo, tak jak po pierwszym liczeniu głosów będzie trzecia.

Protest w Basrze, lipiec 2018 / fot. Twitter/Joyce Karam

Nie dezaktualizują się zatem wnioski z maja – Irakijczycy i Irakijki nie dali rządowi Hajdara al-Abadiego premii za zwycięstwo w wojnie z IS, bo oczekują czegoś więcej: walki z bezrobociem, inwestycji w podstawową infrastrukturę (woda i kanalizacja!), położenia kresu wszechobecnej korupcji i samowoli wojska. Właśnie pod takimi hasłami do wyborów szła koalicja Sa’irun. Dodając przy tym, że poprawa bytu dotyczyć ma wszystkich, niezależnie od pochodzenia, przynależności religijnej i plemiennej – na to szczególny nacisk kładli komuniści. Te same postulaty zostały, w jeszcze bardziej stanowczej formie, wyrażone podczas kilkutygodniowych protestów, jakie miały w lipcu miejsce w Basrze i szeregu innych irackich miast.

Potwierdzenie wyników wyborów to jednak dopiero pierwszy krok do realizacji aspiracji większości mieszkańców Iraku. A perspektywy na przyszłość nie są jasne. Alians sadrystów z komunistami prawdopodobnie połączy siły z Podbojem, z którym ma programowo wiele punktów stycznych i z którym zawarł już wstępne porozumienie. To jednak z jednej strony przybliża Sa’irun do stworzenia rządu, a z drugiej – zagraża podstawom tej koalicji. Już w majowych wyborach większość kandydatów z ich list należała do społeczności szyickiej, ale komuniści akcentowali potrzebę adresowania programu do wszystkich obywateli. Zacieśnianie współpracy z organizacją otwarcie szyicką i proirańską tym bardziej zagraża ponadreligijnemu, socjalnemu ponad podziałami obliczu ugrupowania. Wielu lokalnych aktywistów Irackiej Partii Komunistycznej już ma poczucie, że nie o to w koalicji z Muktadą as-Sadrem chodziło. Odczucie na tyle silne, by oficjalnie odcinać się od oświadczenia władz partyjnych, które zadeklarowały satysfakcję z dogadania się z Podbojem.

W najgorszym razie Irakijczycy na kolejną kadencję dostaną parlament i rząd podzielony po liniach etnicznych i wyznaniowych, realizujący interesy najbogatszych i najbardziej wpływowych warstw danej społeczności, dyskryminujący inne grupy, ignorujący ubogich. To nie może się dobrze skończyć.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…