Władze samorządowe ławą występują do prezydenta, by nie pozbawiano ich możliwości zarabiania na fotoradarach. Argumentują to fałszywie troską o bezpieczeństwo ludzi.

pixabay.com/pl/blitzer
pixabay.com/pl/blitzer

Chociaż już niejednokrotnie udowodniono, że jedyną troską władz samorządowych przy ustawianiu fotoradarów na terenie miasta lub gminy nie jest poprawa bezpieczeństwa, lecz napełnienie lokalnej kasy. Sławny w tego był szczególnie powiat szczecinecki, gdzie budżety gminne zasilane były nawet w 20 proc. z mandatów drogowych. Na przykład z 25 milionowego budżetu Białego Boru w 2014 r. aż 7 milionów stanowiły wpływy z kar nałożonych na „piratów drogowych”. Cudzysłów jest tu o tyle na miejscu, że znakomita część kierowców przekraczała prędkość o 1-9 km/godzinę, za co można odstąpić od ukarania, poprzestając na upomnieniu, ale kierowcy zawsze otrzymywali maksymalny mandat i punkty karne.

W lipcu Sejm przyjął ustawę odbierającą strażom miejskim prawo do przeprowadzenia kontroli fotoradarowej. Pod apelem do prezydenta Dudy, by zawetował tę ustawę podpisało się 19 samorządowców z gmin i miast, które do tej pory najwięcej korzystały z mandatów. W ruch poszły argumenty o posyłaniu na bezrobocie strażników (czyli do tej pory wyłącznie obsługiwali fotoradary), o zmarnowaniu drogich fotoradarów (choć może je przejąć Inspekcja Transportu Drogowego) i oczywiście o bezpieczeństwie mieszkańców (choć raport NIK z 2014 r. wskazywał wyraźnie, że fotoradary stawiane są tam, gdzie można najłatwiej ukarać mandatem, a nie tam, gdzie jest niebezpiecznie).

Pazerność i wiara w to, że tej hipokryzji nikt nie zauważy, jest nie do pobicia.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Bzdury tu piszą – nie ma mandatów z fotoradarów za przekroczenie predkości od 1 do 10 km/h. Zresztą wiele takich głupot media wypisują aby miały czytalność :(

  2. Pisanie o chciwości jest dużym uproszczeniem.
    Gminy dostały od państwa pakiet „zadań własnych”, za którymi nie idą odpowiednie środki z budżetu. Wystarczy wspomnieć o szkołach. W związku z czym imają się wszelkich sposobów, żeby zbilansować budżet. Jedni fotoradarami – inni pożyczkami. To nie tyle chciwość, co determinacja.
    Do tego doszła neoficka kapitalistyczna zasada maksymalizacji wyniku.
    Cały płacz o fotoradary wynika z tego, że wyspecjalizowały się w tym gminy mające duży ruch tranzytowy (przecież strzyżenie swoich odbiło by się na wójcie w kolejnych wyborach), w tym ruch tranzytowy wyborców PO nad morze. W tym kontekście rozpatrywałbym obecną zmianę. Można na A1 podnieść szlabany – można w Białym Borze zlikwidować fotoradar. Przecież automatyczna likwidacja fotoradarów nie polepszy bezpieczeństwa na drodze. Można było w taki czy inny sposób zobligować gminy do wykorzystania posiadanych urządzeń w bardziej sensowny sposób.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…