Szef związku, Sławomir Broniarz, nie ukrywa, że za wzór posłużyli mu strajkujący policjanci, którzy w końcu dostali od MSWia upragnione podwyżki. W przypadku pedagogów miałoby to być 1000 zł. Dlatego też ZNP rozpoczął konsultacje w sprawie najskuteczniejszej formy protestu. Na razie większość opowiada się za masowymi zwolnieniami L4.

– Nastroje wśród nauczycieli są złe. Płace pedagogów są bardzo niskie w stosunku do zarobków, jakie dziś oferuje rynek pracy poza oświatą – powiedział Broniarz na konferencji prasowej. – Nie może być tak, że nauczyciel będzie należał do najgorzej zarabiających pracowników w naszym kraju, a jednocześnie rosną oczekiwania wobec tego środowiska. Nauczyciele mówią: albo wyższe płace, albo szukam pracy poza szkołą. I już to robią.

Broniarz stwierdził, że dochodzi do kuriozalnych sytuacji: z jednej strony samorządy zwalniają kolejnych pedagogów, z drugiej – w części szkół już teraz brakuje nauczycieli. Dlatego zrzeszeni w ZNP domagają się konsultacji płacowych oraz podwyżek w wysokości 1000 zł, a także spotkania z Mateuszem Morawieckim. Nie chcą już widzieć się z Anną Zalewską. W ich przekonaniu „działania MEN do tej pory pozbawione były jakiegokolwiek ducha dialogu”.

Zalewska twierdzi, że w ciągu dwóch lat podwyżki, które wdrożyła, dadzą w sumie postulowaną sumę 1000 zł. Ale ZNP twierdzi, że jest zupełnie inaczej: z obliczeń związkowców wynika, że w podwyżkach od kwietnia tego roku (o 5 proc.) pensja stażysty poszła w górę o 86 zł, nauczyciela kontraktowego 87 zł, mianowanego – 99 zł, a dyplomowanego – 117 zł.

Zalewska obiecywała też, że wycofa z ustawy oświatowej kontrowersyjną poprawkę o przygotowywaniu przez dyrekcje własnych systemów oceny pracy nauczycieli. Miała również ponownie umożliwić zatrudnianie w szkołach logopedów i terapeutów na podstawie umów cywilnoprawnych, ale okazało się, że na ostatnim posiedzeniu senackiej komisji edukacji nikt jej nie zgłosił. Nauczyciele czują się oszukani.
Do konsultacji w sprawie formy ewentualnego strajku zaproszeni są wszyscy pedagodzy pracujący w zawodzie, nie tylko ci zrzeszeni w ZNP.

– Przygotowaliśmy ankietę. Do końca roku nauczyciele będą mogli się wypowiedzieć, jaką formę protestu powinniśmy podjąć – mówi Broniarz. – Jak na razie większość osób opowiedziała się za skorzystaniem ze zwolnień lekarskich w newralgicznych okresach roku szkolnego. Widzimy, że takie nieformalne działania przynoszą lepsze efekty. Nauczyciele uważają, że podobną akcję powinniśmy zorganizować podczas egzaminów gimnazjalnych czy na zakończenie szkoły podstawowej. Choć oczywiście przygotowujemy się także do działań w oparciu o ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, tj. mediacji, rokowań czy dwugodzinnego strajku ostrzegawczego.

W ciągu pierwszej godziny istnienia ankiety, odpowiedziały na nią 3 tysiące nauczycieli.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Tako rzecze Dieduszka Lienin: państwo policyjne to takie państwo, w którym policjant zarabia więcej niż nauczyciel.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…