Amerykańskie wojska opuszczają północno-wschodnią Syrię, turecka inwazja jest już praktycznie przesądzona. Kurdowie przygotowują się do obrony, a Erdogan straszy, że jego wojska mogą „uderzyć w każdej chwili”.

W oficjalnym oświadczeniu Białego Domu czytamy, że wojska amerykańskie nie będą wspierać tureckiej operacji w północnej Syrii, ale też, że nie będą znajdowały się na terenie, który ma ona objąć. Media pokazują już fotografie pustych obiektów wojskowych, gdzie do niedawna znajdowali się amerykańscy żołnierze. Kurdowie zaś nie mają wątpliwości: zostali ponownie zdradzeni. Waszyngton, który nazywał ich „najlepszym sojusznikiem” w walce z Państwem Islamskim, zostawia ich na pastwę losu, gdy kalifat już upadł. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powtórzył dziś, że Turcja jest gotowa uderzyć na kurdyjską autonomię w północnej Syrii w dowolnym momencie. Zapewne jednak nie nastąpi to przed odejściem Amerykanów, co zdaniem analityków nie potrwa dłużej niż tydzień.

Prezydent USA uzasadnił podjęte przez siebie decyzje w typowym stylu. Wspieranie Kurdów podobno było zbyt kosztowne.

– Kurdowie walczyli razem z nami, ale płaciliśmy im ogromne sumy w pieniądzach i sprzęcie, aby to robili. Oni walczą z Turcją od dziesięcioleci. Teraz Turcja, Europa, Syria, Iran, Irak Rosja i Kurdowie będą musieli rozwiązać sytuację – napisał na Twitterze w serii wiadomości. W najmniejszym stopniu nie wzruszają go komentarze kurdyjskich polityków i dowódców, przypominających Amerykanom gwarancje, jakie mieli dać Kurdom. Ochrona przed Turcją, dla której wszyscy bojownicy o wolność Kurdystanu są terrorystami, miała być najważniejszą z nich.

Organizacja Narodów Zjednoczonych skomentowała w poniedziałek, że „szykuje się na najgorsze”… i w zasadzie wiele więcej robić nie może. Bezradność międzynarodowego gremium wyraził oenzetowski koordynator ds. humanitarnych w Syrii Panos Mumtzis, oznajmiając, że nie wie, co się stanie, a wokół operacji tureckiej pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi. Turcy za to nie kryją się bynajmniej z tym, że ich operacja ma być bezwzględna. Minister spraw zagranicznych Mevlut Cavusoglu również na Twitterze zapowiedział „wyczyszczenie” północnej Syrii z „terrorystów”. Na tereny, z których zostaną wypędzeni Kurdowie, Turcja chce przewieźć 2 mln uchodźców z Syrii, którzy w poprzednich latach szukali u północnego sąsiada schronienia przez wojną niszczącą ich kraj.

Kurdowie zapowiadają, że będą walczyli do końca, chociaż przeciwnik jest silniejszy i chociaż, wierząc w amerykańskie gwarancje, sami swojego czasu zniszczyli umocnienia na granicy między terytorium syryjskim a Turcją.

W podzięce za zielone światło na ofensywę Turcja miała zgodzić się przyjąć do swoich więzień byłych bojowników Państwa Islamskiego, pojmanych po jego upadku, których nie chcą wpuścić na powrót kraje europejskie, z których na Bliski Wschód przyjechali. Warto pamiętać, że podczas inwazji na kurdyjski Afrin Turcja nie miała żadnych problemów, by „przekwalifikować” byłych dżihadystów na członków swoich paramilitarnych, „ochotniczych” oddziałów.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Prawdę mówiąc, nie przekonują mnie czarno-białe obrazki: z jednej strony szlachetni Kurdowie walczący o wolność, których wspierają Amerykanie a z drugiej strony złe i podstępne Turki. Bo historia ostatnich dziesięcioleci wskazuje, że wszędzie, gdzie wkraczają żołnierze amerykańscy, tam leje się krew, a ludzie żyją w nędzy i beznadziei. Poza tym Rosjanie twierdzą, że Amerykanie sponsorują i ochraniają w Syrii islamskich terrorystów.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…