Paryska prokuratura wszczęła dziś śledztwo przeciw reżyserowi Christophe’owi Ruggii podejrzanemu o molestowanie seksualne znanej aktorki Adèle Haenel, gdy miała 12 lat. Molestowanie miało miejsce na samym początku tego wieku i trwało prawie trzy lata, w czasie produkcji i promocji filmu Diabły (2001) o kazirodczej miłości pary dzieci. Sprawa wyszła na wierzch dzięki dziennikarskiemu śledztwu Mediapart. Dziś mówi o niej cała Francja.
Adèle Haenel jest dużo bardziej znana, niż reżyser, którego oskarża. W tym roku film z jej udziałem – Portret płonącej dziewczyny – o lesbijskiej miłości w XVIII w., zrealizowany przez jej byłą partnerkę życiową Céline Sciamma, został nagrodzony w Cannes, a wcześniej, 30-letnia dziś aktorka zdobyła za swą pracę dwa Cesary (fr. odpowiednik Oscarów).
54-letni Christophe Ruggia to reżyser, który zrealizował tylko trzy długometrażowe filmy i jeśli był znany, to ze swej działalności społecznej: mocno angażował się w obronę nielegalnych imigrantów, wyrzucanych Cyganów, czy uchodźców z „dżungli” w Calais. Do zeszłego roku był we władzach Francuskiego Stowarzyszenia Reżyserów, z którego został wczoraj oficjalnie wyrzucony.
Trwające siedem miesięcy dziennikarskie śledztwo w zasadzie potwierdziło zarzuty Haenel. Według licznych świadków, reżyser był w stosunku do swej głównej, małej aktorki „inwazyjny”, „władczy” w sposób „pozazawodowy”, a według niej „kleił się, całował w szyję, wąchał włosy i głaskał udo w kierunku majtek”. Aktorka mówi też o jego ręce, która trafiła pod koszulkę, jak też o „scenach zazdrości”. Postanowiła o tym mówić, by zerwać ze środowiskową „omertą”, która pozwala na krzywdzenie kobiet. Tu ponadto wchodzi w grę pedofilia, choć nie doszło do stosunku płciowego. „On mnie zniszczył”, mówiła, a ruch „#metoo” pomógł jej podjąć decyzję.
Sprawą, oprócz prokuratury, zajęły się bodaj wszystkie media. Reżyser jednoznacznie zaprzecza zarzutom aktorki. Twierdzi, że nigdy jej nie molestował, ale kiedyś opowiedział swej ówczesnej narzeczonej scenę z ręką pod koszulką, a ona rzuciła go wtedy i dziś potwierdza oskarżenia Haenel. „Właśnie trwa moje wykluczenie społeczne i nic nie mogę na to poradzić” – oświadczył Ruggia, który kręci właśnie nowy film. Adèle Haenel nie zgłaszała sprawy do prokuratury, gdyż według niej istnieje „systemowa przemoc wobec kobiet w wymiarze sprawiedliwości”. Dostała wiele wyrazów solidarności i wsparcia.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
,,Adèle Haenel nie zgłaszała sprawy do prokuratury, gdyż według niej istnieje „systemowa przemoc wobec kobiet w wymiarze sprawiedliwości”. Dostała wiele wyrazów solidarności i wsparcia.”
A także angaż do każdej roli (w filmie reżyserowanym przez mężczyznę) do którego zgłosi się na casting.
I tu jest właśnie pies pogrzebany. Wyskakiwanie z takimi ,,rewelkami” po 20 i więcej latach – to czysta gierka na sławę, bo nie oszukujmy się ten temat stał się bardzo modny i wypromowanej w ten sposób ,,aktorce” nikt nie podskoczy, aby nie być oskarżonym o ,,zemstę, prześladowanie, solidarność penisów” i co tam jeszcze sobie chcące zrobić karierę, a niespecjalnie utalentowane kobitki wymyślą.
A media? Mają swoją ,,wielką zbrodnię”, swoje pięć minut i chwilowy wzrost nakładu…
Czyli kasa misiu, kasa. O nic więcej wszystkim zaangażowanym w obs…wanie znanych ze świecznika nie chodzi.
„On mnie zniszczył”
Naprawdę zniszczył? On wypromował ją, a wiele bardzo uzdolnionych dziewczyn nigdy nie dostało szansy, by zagrać w filmie.
Chyba, że ma na myśli, że on ją skierował na drogę lesbijską. Ale to akurat powinna mu zaliczyć na plus dodatni;)
Nie wątpię, że przypadki wykorzystywania różnorakiej władzy do osiągania korzyści seksualnych były i są faktem. Natomiast to, co dzieje się w ostatnich latach wygląda na dość cyniczne, acz metodyczne testowanie przez rządzących sposobów dyscyplinowania społeczeństwa, a zwłaszcza osób zagrażających systemowi społeczno-ekonomicznemu. Nie bez kozery Assange i Piotr Żuk zostali oskarżeni o gwałt i molestowanie. Gdyby dziś żył Lenin, zostałby pomówiony nie o bycie niemieckim szpiegiem, ale o molestowanie nieletniego siostrzeńca.