Aktywiści Komitetu Obrony Praw Lokatorów skutecznie zablokowali nielegalną eksmisję na warszawskiej Woli. Wsparli ich posłowie Lewicy Razem. A policja? Z relacji obecnych na miejscu działaczy wynika, że albo kompletnie nie zna prawa, albo świadomie się do niego nie stosuje, broniąc wyłącznie „świętego prawa własności”.
Mieszkanie przy ul. Księcia Janusza zostało sprzedane na licytacji, ale sąd zawiesił eksmisję lokatora: w okresie obowiązywania ustawy o stanie epidemii wykonywanie tytułów wykonawczych nakazujących opuszczenie lokalu jest zabronione. Ponadto od listopada do końca marca eksmisje na bruk są nielegalne niezależnie od pandemii. Aktywiści broniący praw lokatorów relacjonują, że właściciel mieszkania próbował „poradzić sobie” inaczej: – Do lokalu wdarło się trzech mężczyzn rozwiercając zamki. Policja przy tym była (dwukrotnie) i odmówiła interwencji. W środku jest 60-letni lokator, któremu grożono śmiercią. Dwa zgłoszenia zostały zamknięte w systemie alarmowym. Właśnie złożyłem trzecie – napisał 20 lutego na Facebooku Jakub Żaczek z Komitetu Obrony Praw Lokatorów. Opisywane zgłoszenie na policję nie dało efektów. Patrol przyjechał na miejsce, ale stwierdził, że… lokatora nie ma w lokalu. Tymczasem 60-latek, w obawie o zdrowie i życie, zabarykadował się w jednym z pokojów, gdy trzej mężczyźni wyrzucali meble z mieszkania. Działacz Komitetu wykonał kolejny telefon na policję. Kolejny patrol odmówił usunięcia napastników z lokalu. Na policji nie robiły wrażenia ani pisma sądowe, nakazujące wstrzymanie eksmisji, ani fakt, że na miejscu nie było komornika, który w świetle polskiego prawa przy eksmisji być musi.
Trzej mężczyźni, którzy rozwiercili zamki, zapowiedzieli 60-letniemu lokatorowi, że następnego dnia go „wypierdolą” – jednak w niedzielę 21 lutego na miejscu pojawiła się większa grupa aktywistów lokatorskich i lewicowych. – Stanowisko funkcjonariuszy było jasne: właściciel jest właścicielem i może lokatora traktować jak śmiecia, wyrzucić go na zbity pysk jeżeli mu się tak podoba, a decyzja sądu ich nie obchodzi – komentuje dalszy bieg wypadków Paweł Jaworski, lewicowy aktywista i publicysta, który brał udział w blokadzie.
Konfrontacja skończyła się dopiero w godzinach popołudniowych, gdy na ul. Księcia Janusza pojawiła się posłanka Lewicy Magdalena Biejat oraz jej klubowy kolega Adrian Zandberg. Dopiero obecność parlamentarzystów i słowa Biejat przekonały policjantów (z dwunastego kolejnego wezwanego na miejsce patrolu!), że eksmisje w czasie, gdy obowiązuje stan epidemii, są zabronione, próba usunięcia lokatora bez udziału komornika jest niezgodna z prawem, a rozwiercenie zamków i wtargnięcie do mieszkania równa się naruszeniu miru domowego.
60-letni lokator może spać względnie spokojnie, a uporządkowaniem mieszkania i mebli, rozrzuconych przez nieproszonych gości, zajęli się ludzie z Homokomando – sportowo-aktywistycznej grupy zrzeszającej ludzi LGBT i ich sojuszników.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…