Dyrekcja szpitala we Wrocławiu stawia załodze ultimatum. Jeżeli nie zrezygnują z wywalczonych w grudniu zeszłego roku podwyżek – stracą pracę.
Konflikt między załogą szpitala na Brochowie a jego dyrekcją nie zaczął się wczoraj. Od miesięcy pacjenci narzekali na złe warunki sanitarne, chwaląc jednocześnie personel, który robił, co mógł, by chorzy nie odczuwali dyskomfortu. W grudniu ubiegłego roku 20 lekarzy z oddziału ginekologicznego zagroziło odejściem z pracy, jeżeli dyrekcja nie poprawi warunków pracy na oddziale.
„O ile problemy dotyczące warunków socjalno-bytowych, będące wynikiem wieloletnich zaniedbań, chociaż dezorganizują pracę na oddziale, nie powodują przestojów w funkcjonowaniu oddziału, o tyle problemy dotyczące niesprawnych urządzeń medycznych lub ich braku, pogarszają sytuację finansową szpitala powodując przestoje w pracy oraz wpływają bezpośrednio na sytuację zagrożenia zdrowia pacjentów”, napisali w liście otwartym do marszałka województwa dolnośląskiego.
Efektem tej akcji było porozumienie z dyrektorem, który obiecał remonty, zakup nowoczesnego sprzętu, a także podniósł pracownikom zarobki.
Po pięciu miesiącach dyrektor Janusz Wróbel oznajmił, że jedynym wyjściem z wciąż trudnej sytuacji finansowej placówki jest zrzeczenie się przyznanych wcześniej podwyżek. W przeciwnym wypadku, zmuszony będzie zwolnić część administracji i personelu średniego. Dyrektor twierdzi, że u bram szpitala stoi już komornik, który za kilka miesięcy może rozpocząć windykację dziewięciomilionowego długu i zablokuje rachunki bankowe szpitala. Nie wyjaśnił wprawdzie, jak to się stało, że w ciągu pięciu miesięcy sytuacja pogorszyła się na tyle, że placówce grozi bankructwo, ale za to poinformował, że pracownicy uznali ultimatum. Oznacza to, że ich średnie pensje powrócą do poprzedniego poziomu, czyli będą niższe od średniej wojewódzkiej. Media nie informują, czy wycofanie się z grudniowego porozumienia oznacza wycofanie się również z obiecanych remontów i zakupu nowoczesnego sprzętu na miejsce przestarzałego, zagrażającego pacjentom.
Jak informuje „Gazeta Wrocławska“, pielęgniarki zaprzeczają, jakoby wyraziły zgodę na pozbawienie ich części zarobków. Są załamane, twierdzą, że są szantażowane i że zostały postawione w upokarzającej sytuacji. Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych w szpitalu na Brochowie wstrzymuje się na razie z komentarzem.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…