Prokuratura w Toruniu umorzyła sprawę wpisu profesora Jacka Bartyzela w sieciach społecznościowych, w którym profesor UMK wyjaśnia, że „Żydzi są plemieniem żmijowatym, pełnym pychy, jadu i złości”. Antysemityzmu nie stwierdzono.
O cokolwiek osobliwej decyzji kujawsko-pomorskich prokuratorów informuje „Dziennik Toruński”. „Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum-Zachód po przesłuchaniu świadków, profesora Bartyzela oraz po zapoznaniu się z dokumentacją 13 czerwca sprawę umorzyła, nie dopatrując się we wpisie nawoływania do nienawiści na tle wyznaniowym” – czytamy.
Prokurator Krzysztof Lipiński, cytowany przez dziennik, uznał wypowiedź Barytzela za „dozwoloną prawem krytykę”, która „była komentarzem do aktualnych wydarzeń”. Dodaje, że w ocenie prokuratury jest to „publikacja na prywatnym profilu” i że intencją profesora było „wyrażenie oburzenia, a nie obrażenie kogokolwiek”.
Chodzi o wpis na portalu społecznościowym Facebook z grudnia ub. roku. Wówczas Prof. Jacek Bartyzel napisał co następuje: „to, że nas Żydzi nienawidzą i opluwają, jestem w stanie przyjąć ze spokojem – w końcu czegóż można spodziewać się od tego plemienia żmijowego pełnego pychy, jadu i złości? Trzeba po prostu trzymać ich na dystans, tak wielki, jak tylko możliwe. W ogóle nawet inne próbować dyskutować czy przekonywać, bo to daremne; oni nie są zdolni do okazywania wdzięczności, uważają natomiast, że wszystko im się należy”.
Post ten został wkrótce usunięty, ale do rektora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, gdzie pracuje prof. Jacek Bartyzel, wpłynęło stosowne zgłoszenie. O wpisie poinformował UMK socjolog, prof. Uniwersytetu SWPS dr hab. Adam Leszczyński. Również za pośrednictwem portalu Facebook przedstawił list do rektora. Czytamy w nim m.in.: „Pracownik UMK, prof. Jacek Bartyzel, propaguje treści antysemickie i wzywa do nienawiści na tle rasowym na swoim publicznym profilu na Facebooku” – napisał Leszczyński i zaapelował o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego.
Prof. Jacek Bartyzel jest kierownikiem Katedry Hermeneutyki Polityki UMK na Wydziale Politologii i Studiów Międzynarodowych UMK. Władze tej uczelni niejako umyły ręce; przekazały sprawę w ręce rzecznika dyscyplinarnego, ale na czas postępowania prokuratorskiego, uniwersytet faktycznie zawiesił sprawę.
Na tym wybryku jednak nie kończy się lista obraźliwych incydentów, których animatorem był Bartyzel. O prezydencie Poznania pisał, że to „ostentacyjny protektor dewiantów”, zanikającą już teraz partię karminowych socjaldemokratów nazwał w 2017 r. „lewacką partyjką żydobolszewika Zadnberga”, a o widzach filmu „Kler” powiedział, iż „zanurzają głowy w gnojówce”. Oprócz tego wygłasza typowe dla polskich katolickich integreystów tezy. Uważa, iż kościół katolicki w Polsce jest prześladowany, a jego członkowie są „pogardzani, wyszydzani i wykluczeni”. Na portalu prawy.pl napisał kiedyś o demokracji liberalnej, iż „trujące asfodele demoliberalizmu zakwitają tylko na cuchnących trupim jadem łąkach herezji protestanckiej”. Blisko mu zatem do Grzegorza Brauna.
Politycznie biorąc Bartyzel reprezentuje oczywiście radykalną prawicę. Jest skrajnym konserwatystą, monarchistą i fundamentalistą katolickim, a także znanym krytykiem ustroju demokratycznego. Warto dodać, że zanim podjął współpracę z Markiem Jakubiakiem, endeckim piwowarem, związany był z PO, Januszem Palikotem i partią .Nowoczesna. Jego wcześniejsza kariera przebiegała według typowego antykomunistycznego scenariusza. W latach 70-tych Bartyzel współpracował z Komitetem Obrony Robotników. W 1981 r. zakładał tzw. Kluby Służby Niepodległości, organizację opozycyjną, w której odnalazły się co bardziej demoniczne postacie prawicowego betonu. M.in. Antoni Macierewicz, Stanisław Michalkiewicz, Jarosław Kaczyński, Marian Piłka czy Tomasz Wołek. Ale także Bronisław Komorowski. W latach 90-tych związany był ze Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Narodowym, matecznikiem obecnego bojownika o „praworządność i demokrację” Stefana Niesiołowskiego. Później, w 2013 r. został honorowym członkiem Kongresu Nowej Prawicy, partii założonej przez Krula – Janusza Korwin-Mikkego. Jest też honorowym członkiem Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego i Organizacji Monarchistów Polskich. W 2017 r. Andrzej Duda odznaczył go Krzyżem Wolności i Solidarności. Okazjonalnie publikuje w „Naszym Dzienniku” i radykalnym prawicowym czasopiśmie „Opcja na prawo”.
Cokolwiek humorystycznie brzmią w tym kontekście zaklinania prof. Żaryna z 2016 r., kolejny prawicowy facecjonista, gdy w wywiadzie dla portalu Fronda.pl stwierdził on, iż „w Polsce nie ma antysemityzmu”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
A czy naród „wybrany” nie świadczy przypadkiem o pysze? Z łaski swojej pomijam to, w jakim świetle judaizm stawia gojów.
Z dojściem pisu do władzy padlina rasizmu, ksenofobii, antysemityzmu wypełzła z grobów i rozsiadła się na salonach.
A cz przypadkiem wrzaskliwi krytycy Bartyzela nie mieli czasu zapoznać się z ostatnimi dokonaniami Izraela na terytoriach okupowanych? Przecież komentarz ten doskonale do tego pasuje!
Być może toruński sędzia ma więcej oleju w głowie od gazetowej lewicy?
Zdjęcie fejsbukowego wpisu Bartyzela ma tytu „Bartyzel-głupoty” (zapisałem sobie właśnie dla pamięci na dysku). Otóż: to nie są głupoty, to są słowa usprawiedliwiające budowę nowej Berezy dla wszelkich (najlżejszych nawet) przeciwników faszyzmu i kapitalizmu.
Co do syna tego pana, Jacka Władysława Bartyzela, polityka od Marka Jakubiaka: ze strony Liberte! (gdzie m.in. publikuje) można się dowiedzieć, że to: „Liberał, wolnorynkowiec, antysocjalista, zwolennik szerokiej autonomii jednostki. Zakładał Kluby Liberalne i był ich pierwszym przewodniczącym (do stycznia 2019). Obecnie koordynuje prace programowe Federacji dla Rzeczypospolitej. Zainspirowany filozofią obiektywizmu i austriacką szkołą ekonomii. Urodzony w Łodzi, ukończył bankowość i finanse na Cass Business School w Londynie. Mieszka na warszawskim Grochowie, pracuje w konsultingu specjalizując się w bankowości i systemach płatniczych.”
Ojciec i syn realizują więc ten sam, antysocjalistyczny, projekt. Gdy ojciec działał w tzw. „demokratycznej opozycji” nie wypadało otwarcie deprecjonować zdobyczy socjalnych, przeciwnie wręcz: do dobrego tonu należało mówić o „godności pracy”. Oczywiście dość specyficznie pojętej, łączącej Thatcher i Regana z takim na przykład bezpiecznym Abramowskim. Synek może już walczyć o godność i zyski przedsiębiorców (kapitalistów, finansistów i innych krwiopijców).
Układ jak Morawieckich: od styropianu do papierów wartościowych.
I żadnego wstydu oraz refleksji.
Jego syn był u Palikota i w Nowoczesnej. Stary trzyma,się przeważnie blisko nacjonalistów
Styropianowiec. I wszystko jasne.